You (Still) Need Your Body – podsumowanie 8. edycji Ars Independent Festival

W minioną niedzielę zakończyła się ósma edycja katowickiego Ars Independent Festival. Podczas gali zamykającej sześć intensywnych dni poznaliśmy laureatów konkursów w poszczególnych sekcjach, do których powędrowały Czarne Konie. Zanim jednak omówimy większość nagrodzonych obrazów, warto spojrzeć z większej perspektywy na cały Festiwal.

http://www.arsindependent.pl

http://www.arsindependent.pl

W tegorocznej edycji Ars Independent Festival mogliśmy wyodrębnić jeden z tematów przewodnich jakim stało się ludzkie ciało. Przestrzeń najbliższa każdemu z nas, kawałek materii, który mamy na własność, z którym możemy zrobić co chcemy (co jest oczywiście w obecnej sytuacji w naszym kraju dyskusyjnym stwierdzeniem). Poligon doświadczalny, najprostszy sposób na klasyfikację i ujarzmienie, ale też wyrażenie swojego „ja”.

Zacznijmy od filmów pełnometrażowych walczących o statuetkę Czarnego Konia Filmu. Jako pierwszy mogliśmy obejrzeć manifest o dorastaniu pt. „My” w reżyserii Rene Eller, w którym głównym punktem wyjścia dla młodych bohaterów jest przekraczanie kolejnych granic w poznawaniu swojego ciała, a także dostrzeżenie siły jaka w nim drzemie. To pierwsze, ale jednocześnie bardzo intensywne doświadczenia z seksem, które prowadzą ich od małolackich zabaw do zorganizowanej prostytucji. Wielokrotnie słyszymy z ust bohaterów – czułam, że mam władzę nad swoim ciałem i nad innymi. Słońce, jezioro, polana na skraju lasu i zapomniana przez świat dorosłych przyczepa, staje się miejscem inicjacji i tragedii, bo poza przyjemnością, odkrywają, że ciału można też sprawić ból. Punktem zwrotnym staje się śmierć jednej z bohaterek, po której intensywność odczuwania świata wzmaga się jeszcze bardziej i o utratę kontroli nad zmysłami już nietrudno. Twórcy filmu dobitnie pokazują jak w świecie nastolatków odbija się świat dorosłych, chęć poznania „wszystkiego” i to „na już” jest nieunikniona. Bagaż, który niosą ze sobą od dzieciństwa ciąży nad relacjami z rówieśnikami, a nawet najbardziej niewinna, skrzętnie przechowywana pamiątka, może z łatwością stać się narzędziem zbrodni.

http://www.arsindependent.pl

http://www.arsindependent.pl

Jednym z kolejnych konkursowych filmów i zwyciężczynią Czarnego Konia Filmu była „Lemoniada” w reżyserii Ioana Uricaru przedstawiająca historię rumuńskiej emigrantki ubiegającej się o zieloną kartkę w USA. Bohaterka jest podawana kolejnym upokorzeniom, począwszy od szczepionki, którą otrzymuje bez swojej zgody po przemoc fizyczną i seksualną. Na naszych oczach zburzony zostaje, cały czas mocny w sile, mit o spełnieniu amerykańskiego snu. Tymczasem Rama jest tylko jedną z milionów osób, które szukają w Ameryce lepszego życia dla siebie i swojego syna. Dla urzędników staje się jednak kolejnym ciałem, które chce zamieszkać w świecie spełnionych marzeń, odzieranym z godności, pozbawionym tożsamości, które można przymusić do wszystkiego. Tutaj nie ma znaczenia kto jest skąd, ale kto nad kim ma władzę. Tytułowa lemoniada orzeźwia z mocą zimnego prysznica, a jedynym słodkim dodatkiem pozostaje szacunek do samej siebie, którego resztki udaje się tytułowej bohaterce zachować. Film na tyle poruszający, że pomimo bardzo mocnej konkurencji udało mu się podbić serca arsowej publiczności. Brawo!

http://www.arsindependent.pl

http://www.arsindependent.pl

Wśród sześciu konkursowych filmów zaserwowano widzom także seans „Dzikich chłopców” w reżyserii Bertranda Mandico. Pięciu niepokornych nastolatków zostaje poddanych próbie ujarzmienia ich temperamentu przez doświadczonego kapitana-resocjalizatora. Ta surrealistyczna podróż w nieznane jest przestrzenią do dyskusji o tym jakie walory naszego ciała stanowią podstawę tożsamości i jak wpływają na nasze zachowanie. „Dzicy chłopcy” stają się doskonałym filmowym pamfletem na temat wojującego i skrajnego feminizmu, który zakłada, że pozbycie się męskiej „dzikości” jest jednym ratunkiem dla świata. Tymczasem, to w macicy jest najlepszy schowek na broń. Ta hardcorowa baśń urzeka nas swoją otwartością i sprawia, że płyniemy przez nią mimo, że czujemy jak twórcy coraz bardziej odurzają nas odrealnionym obrazem, z którego spływa na nas miękkość, wilgoć i egzotyczność.

Tematu ciała nie zabrakło też w retrospektywie, która w tym roku poświęcona została zmarłemu w sierpniu Piotrowi Szulkinowi. Ten bardzo mało znany szerokiej publiczności polski reżyser pokazuje w swoich filmach jak łatwo jest manipulować społeczeństwem ujarzmiając ludzkie ciała. W „Wojnie Światów – Następne Stulecie”, która jest oparta na legendarnej prozie Herberta Wellsa społeczeństwo jest zmuszane do oddawania krwi na rzecz okupujących ich świat Marsjan. Kosmiczni najeźdźcy są metaforą Związku Radzieckiego i „wysysając” z obywateli krew czynią z nich posłuszne marionetki potulnie wpatrzone w ekran telewizorów. Iron Idem (brawurowo zagrany przez Romana Wilhelmiego) niezależny dziennikarz próbuje buntować się przeciwko narzucanej mu cenzurze. Walka z systemem zdaje się być walką z wiatrakami, bo macki obcych sięgają dużo głębiej w strukturę świata niż nam się wydaje. Dla współczesnego odbiorcy obraz szokujący przede wszystkim swoją aktualnością. Trudno uwierzyć jak trafnie Szulkin przewidział rozwój mediów i ich wpływ na umysły odbiorców. Całość opowiedziana nie tylko za pomocą bardzo dobrych zdjęć, ale także światła i barw – czerwieni i niebieskiego.  

http://www.arsindependent.pl

http://www.arsindependent.pl

Jako trzeci film z twórczości Szulkina mogliśmy zobaczyć, uznany przez kuratora sekcji – Patryka Chromika za najlepszy obraz reżysera, „O-BI, O-BA. Koniec cywilizacji”. Tym razem przenosimy się do świata po wojnie nuklearnej, w którym dwa tysiące ocalałych żyje zamkniętych pod kopułą chroniącą ich przed promieniowaniem. Wspomniane przeze mnie wcześniej rewelacyjne zdjęcia i gra światłem tutaj osiągają szczyt możliwości Szulkina. Przez cały film podążamy za głównym bohaterem Softem (Jerzy Stuhr) przez ociekające wodą i porośnięte brudem ciemne korytarze. Ostre, niebieskie światło zdaje się zadawać ból uwięzionym w podziemiach ocalałym. Ich społeczność zmienia się w drepczącą w miejscu jednolitą masę, która czeka na przybycie Arki. Ich ciała wystawione na chłód i karmione celulozą ze zmielonych książek zlewają się w jeden otumaniony organizm. Absolutne zniewolenie ciała i umysłu. Karmiona mitem społeczność, która zdaje się być odbiciem lustrzanym grup, które dzisiaj także zaspokajają głód sensu opowieściami o wyzwoleniu, czekającym tuż za rogiem. Niebezpieczny taniec na linie nad przepaścią, która pochłania kolejne ciała i umysły.

Na deser pozostawiłam sobie pokaz szokujących wideoklipów Choked&Blind vol.2, który w tym roku poświęcony był w całości tematyce ludzkiego ciała. Eksperymentalne w formie i często prowokujące w treści historie o tym czym jest dla nas nasze ciało, co możemy z nim zrobić i co ono robi z nami. Znoszenie tabu związanego z narodzinami, seksualnością, zadawaniem bólu i przyjemnością. Gdzie jest granica pomiędzy mną, a moim ciałem? Czy ekspresja ciała może mieć swoje granice? Okazało się, że chyba mam bardzo wysoki próg tolerancji, bo żaden z klipów nie spowodował, że odwracałam wzrok. Stało się dokładnie odwrotnie, chciałam poznawać kolejne cielesne historie i szukać odpowiedzi na pytanie, gdzie zaczynam się ja, a gdzie kończy moje ciało? I kto kogo bardziej potrzebuje by żyć?

http://www.arsindependent.pl

http://www.arsindependent.pl

Na koniec powróćmy jeszcze do nagród. Czarnego Konia Wideoklipu zdobyła Zuzanna Plisz za klip do utworu „Troskliwy” zespołu Drekoty. Za górami, za lasami, w dolinie przysypanej śniegiem para olbrzymów-seniorów zdaje się czekać na śmierć. Jedynym ratunkiem okazuje się zwrócenie o pomoc do lokalnego lekarza. Mimo zimowej scenerii z obrazu bije ciepło, poczucie przywiązania i tytułowa troskliwość.

Najlepszą animacją tegorocznej edycji festiwalu okazała się autoteliczna historia o kinie pt. ”Narracja”, której autorkami są Claudia Cortes Espejo, Lora D’Addazio i Mathilde Remy. Bohater walczący z wewnętrznym głosem, będącym narratorem filmu, którego treścią jest jego własne życie. Życie, które nie może mieć happy endu (bo film, w którym gra bohater jest francuski), nie może być zwykłym romansem (bo to zbyt banalne i takie oczywiste), pozostaje tylko szaleństwo. Pełna humoru, ale też gorzkiej refleksji historia opowiedziana z perspektywy okrągłego, niebieskiego balonika.

Fani gier wideo przyznali w tym roku Czarnego Konia polskiemu tytułowi „Frostpunk” ze studia 11 bit studios, która przenosi gracza w bliżej nieokreślona przyszłość pokrytą śniegiem. Jedynym źródłem ciepła jest parowy generator wokół którego skupiają się ocaleni. W klimat pozwala się wczuć dopracowana w najmniejszych detalach grafika i nietuzinkowe rozwiązania strategiczne. Alternatywny XIX wiek czeka na swoich odkrywców.

http://www.arsindependent.pl

http://www.arsindependent.pl

Nie sposób opisać wszystkich punktów programu Ars Independent. Przez sześć dni na uczestników festiwalu czekały skrajnie różne doświadczenie płynące z filmów, animacji, muzyki i wirtualnych światów. Czarny Koń z roku na rok dojrzewa i staje się coraz bardziej osadzony w przestrzeni Katowic i oswojony ze swoją niszową tożsamością. Nie wstydzi się swoich błędów i ma odwagę sięgać po trudne i nieoczywiste tematy. Wie, że nie jest dla wszystkich i to zdaje się czynić go czarnym koniem wśród festiwali i miejmy nadzieję, że nadal będzie odważnie galopował, bo my już rezerwujemy tydzień we wrześniu 2019, a Wy?


Agnieszka Karpiel małe

Agnieszka Karpiel
Rocznik ’82. Urodzona w Płocku, swoje życiowe miejsce odnalazła na Śląsku, studentka kulturoznawstwa, fotograf, wieczna idealistka, bliskie jest jej antropologiczne spojrzenie na człowieka i filozofia.