Reflektorek #31: Przygody z Wydawnictwem TADAM cz.1 – Historie o tym, co znaczą uczucia

Dziś wyruszamy w literacką podróż – bardzo różnorodną, ale trochę ze sobą powiązaną. W Reflektorku zaczynamy krótki, bo czteroodcinkowy cykl, poświęcony książkom Wydawnictwa TADAM. Nazwa przyciąga uwagę, wiem. Postanowiłam sprawdzić, czy książki, które oferuje Wydawnictwo rzeczywiście są nietuzinkowe; takie, przy których chce się zakrzyknąć rzeczone „tadam!”. Recenzowałam już jedną pozycję z tego wydawnictwa – komiks o Panu Kawalarzu Wilku, ale musiałam sprawdzić, czy pozostałe książki są równie godne polecenia.

uczucia_tadam

Misja – pomóc dzieciom rozumieć świat

TADAM działa na rynku wydawniczym od dość niedawna; ich idea to tworzenie książek dla dzieci, które objaśnią im świat, rozwijają małych ludzi, dając im umiejętność rozumienia tego, co trudne do pojęcia, gdy jest się dzieckiem. Poszperałam trochę w internecie i wybrałam cztery, według mnie bardzo cenne i mądre książki. Temat to jedna sprawa, ale istotne są również ilustracje, dobór kolorów czy forma wydania – a jest w czym wybierać!

O emocjach po dziecięcemu

Dzieci widzą i rozumieją znacznie więcej, niż się dorosłym wydaje. Jednak jak rozumieją to, co czują? Jak definiują smutek, szczęście czy strach? Z uczuciami to w ogóle różnie bywa i wiek tu nie gra roli. Dlatego książka „Uczucia. Dziecinne opowieści o tym, co najważniejsze” autorstwa Janusza Leona Wiśniewskiego, to pozycja dla tych, którzy czasem z uczuciami i ich nazywaniem mają problem. Dodatkowym atutem książki jest jej wygląd – delikatne rysunki, nietuzinkowo zagięte strony, które należy rozłożyć, by dostrzec to, co ukryte (zarówno w ilustracji, jak i treści), zachęcają do odkrywania lektury. Kiedy połączymy ilustracje i treść wszystko wydaje się delikatne i ulotne – dokładnie tak, jak uczucia.

uczucia_wiśniewski

Co czuje mały chłopiec?

Bohaterem książki jest kilkuletni chłopiec. Nie znamy jego imienia, nazwiska i wieku, chociaż jakoś tak w kościach czuję, że ma mniej niż 10 lat. Wiemy o nim tyle, że ma mamę i tatę, babcię Martę, siostrę o imieniu Cecylia i psa – ukochaną suczkę o imieniu Mia. Chodzi do szkoły i spędza czas z kolegami. Taki całkiem zwyczajny chłopiec. Nie żeby w tej zwyczajności było coś złego. Po prostu ten mały bohater opisuje nam to, co niezwyczajne, czyli uczucia. I to właśnie uczuciowość bohatera, jego sposób interpretacji świata jest taki niezwykły. Dzięki niemu przypominamy sobie lub uczymy nasze dzieci, czym jest to, co w danych sytuacjach odczuwamy, a więc co tak naprawdę oznacza: radość, nienawiść, smutek, strach czy zaufanie. Każdemu z opisywanych uczuć towarzyszy historia z życia chłopca. We mnie ta książka wywołała wiele wzruszeń, rozumiem ją inaczej, znacznie głębiej niż moje dziecko. Wiem już, że w naszej domowej biblioteczce będzie mieć ogromne znaczenie, bo może pomóc zrozumieć mojej córce, czym są uczucia i nauczyć je nazywać. Ta książka może też nauczyć „czuć więcej”, być otwartym na innych i na otaczający nas świat. A to bardzo przydaje się w dorastaniu.

Dla kogo?

Przekaz książki jest bardzo ważny zarówno dla dzieci, jak i ich rodziców. Dlaczego? Bo przypomina nam o tym, o czym z dziećmi należy rozmawiać. Czasem dziecięce pytania (bywa, że irytujące) i emocje są odsuwanie na dalszy plan, bo dziecko samo się nauczy i samo zrozumie. Nie. Tak nie jest. Dziecko rozumie bardzo dużo, ale cały czas poznaje i uczy się otaczającego świata. Jednak potrzebuje do tego narzędzi w postaci empatii i emocji, których my (dorośli) musimy je nauczyć. Książka Wiśniewskiego jest dla wszystkich; jest po to, byśmy nie zapomnieli, że dzieci są przyszłymi dorosłymi, a my dorośli już teraz musimy ich odpowiednio w tę dorosłość wprowadzić, nie zapominając, że to, co dla nas jest zwyczajnym wydarzeniem, dla nich może być sprawą na wagę złota.

J. L. Wiśniewski, Uczucia Dziecinne opowieści o tym, co najważniejsze, Wydawnictwo TADAM, Warszawa 2018.

Nasza ocena: 

żarówki 6-01

Korekta: Marta Rosół, Dawid Dróżdż


paulina_zaborowska

Paulina Zaborowska – kulturoznawczyni i filmoznawczyni. Zakochana w literaturze i kinie. Uważa, że najcenniejsze przedmioty w domu to książki, a najlepszym sposobem na spędzenie wieczoru jest film. Absolwentka kulturoznawstwa na UKSW – zmęczy nawet „Pancernika Potiomkina”, bo słynną scenę na schodach w Odessie każdy miłośnik kina znać powinien. Jest też mamą Antosi. Razem odkrywają świat literatury dziecięcej i filmowy świat księżniczek.