O śląskiej codziennej niecodzienności – Obiektywnie Śląskie 2018
Aż trudno uwierzyć, że Obiektywnie Śląskie istnieje już 9 lat na mapie konkursów fotograficznych. Dla mnie samej to stały element rzeczywistości, a wywiady z organizatorką – Anną Kokolus staną się już chyba doroczną tradycją. Można rzec – codzienność. Ale czy codzienność to zawsze rutyna i banalność? Organizatorzy Obiektywnie Śląskie postawili nie lada wyzwanie uczestnikom konkursu – hasło przewodnie tegorocznej edycji to ‚Śląsk codzienny/niecodzienny’. Ja natomiast po raz kolejny zmierzyłam się z „codziennym” wywiadem, starając się ukazać konkurs, jak i Śląsk w niecodziennym świetle. Jak mi poszło? Przeczytajcie!
Sylwia Chrapek: Czym dla Pani jest śląska codzienność?
Anna Kokolus: Często pod hasłem „codzienność” rozumiemy coś banalnego, nudnego. Czasami kojarzy nam się z rutyną, są to te rzeczy, które wykonujemy powtarzalnie, które są wpisane w nasz rytm szkoły, pracy, życia. Myśląc o tegorocznej edycji konkursu postanowiliśmy przyjrzeć się tej codzienności. Być może to, co wydaje się nam opatrzone, to co jest stałym elementem naszego krajobrazu wcale takie oczywiste i codzienne nie jest. Zarówno dla kogoś z zewnątrz może być czymś niezwykłym, ale dla nas samych, jeżeli spojrzymy na tą codzienność przez inne okulary; może się okazać, że skrywa ona niesamowite tajemnice. Myślę, że fajnie tą codzienność, niecodzienną codzienność, jak i codzienną niecodzienność portretuje nasz tegoroczny plakat, zaprojektowany przez Sławka Grucę, który od lat z nami współpracuje. W tym roku jest to dom, familok, może blok, który na powierzchni jest ciemny, zwyczajny, a pod powierzchnią skrywa całe bogactwo kolorów i nagle staje się większy, ładniejszy, ciekawszy. Myślę, że tak jest ze Śląskiem – to co piękne jest ukryte bardzo głęboko, jak nasze czarne złoto. Uważam, że tegoroczne hasło pobudza do myślenia o codzienności w bardzo ciekawy sposób; może warto wyobrazić sobie, że przyjechało się na Śląsk i zobaczyć, co byłoby dla nas fascynujące, piękne?
Dla mnie śląska codzienność to stałe krajobrazy, ale i te nie do końca stałe – bo Śląsk cały czas się zmienia. Mamy stałe przestrzenie czy punkty krajobrazu, jak kopalnie, hałdy oraz familoki, które wielu osobom od razu kojarzą się ze Śląskiem. Mamy też dynamiczny rozwój śląskich miast, zderzenie tradycji i przeszłości z nowoczesnością. Śląska codzienność to nie tylko krajobraz poprzemysłowy. To również piękno przyrody, której bogactwo możemy podziwiać i której istnienia często nie jesteśmy świadomi. Osoby spoza Śląska nie wiedzą, że np. Katowice są bardzo zielone, mają bardzo dużo lasów w swoich granicach. Uczestnicy konkursu działają w przestrzeni, która jest im dobrze znana, ale pokazują ją w zupełnie inny, nowatorski sposób.
Codzienność to chyba też konkurs „Obiektywnie Śląskie”, który na dobre wpisał się w kalendarz wydarzeń artystycznych. Jak wygląda on z perspektywy organizatora? Co motywuje, by nie spocząć na laurach i co edycję serwować uczestnikom coś innego?
Konkurs organizuję od 9 lat. Traktuję go trochę jak moje dziecko projektowe. Cieszę się, że konkurs wpisał się już w annały konkursów fotograficznych i jest rozpoznawalny. Gdybym nie widziała, że konkurs cieszy się zainteresowaniem ze strony fotografów, to pewnie bym go nie robiła. Będziemy go organizować dopóki starczy nam sił i dopóki możemy liczyć na wsparcie naszych sponsorów, patronów, bo to również istotne. Mamy też wspaniałych jurorów, których nie trzeba przedstawiać, bo ich nazwiska i osiągnięcia mówią same za siebie, tj. Lech Majewski, Adam Sikora, Jacek Joostberens, i Antoni Cygan. Jeżeli te osoby widzą ciągle niewygasający potencjał konkursu, my również go widzimy. Uznanie publiczności i ciągle nowe pomysły są motywacją do dalszej pracy.
Przyznam, że co roku jest cień niepewności, jaka będzie reakcja na hasło przewodnie, ile przyjdzie prac, choć wiadomo, że chodzi przede wszystkim o ich jakość, a nie ilość. Nie ukrywam, że były takie edycje, w których prawdziwy bum nadsyłania prac pojawił się pod koniec. Czasami człowiek zastanawia się, czy ma to sens, wzmaga promocje, wkłada więcej wysiłku, zachęca do udziału w konkursie; i rzeczywiście – w swoim czasie działania te przynoszą plony. W tym roku prac jest bardzo dużo, praktycznie osiągnęliśmy poziom z zeszłego roku, a zostało jeszcze niecałe dwa tygodnie na przesłanie swoich prac.
Na przełomie ostatnich lat miała Pani wgląd w prace prezentowane przez uczestników konkursu. Jaka wizja Śląska niecodziennego się z nich wyłaniała? Co najbardziej do tej pory zaskoczyło czy też zadziwiło?
To, co mnie zawsze najbardziej fascynuje, to obrazy miejsc, ludzi czy wydarzeń, które są dobrze znane, ale są pokazane z innej perspektywy, z taką wrażliwością fotograficzno-filmową, w bardzo zaskakujący sposób. To jest właśnie piękno fotografii, złapanie momentu, który może obserwować wielu, ale ta jedna osoba dostrzeże i uchwyci go w fotografii czy filmie. Lubię też prace, które od kuchni pokazują pewne wydarzenia, skupiają się na innych aktorach niż pierwszoplanowi. Dla mnie to taka niecodzienna codzienność, pokazanie drugiej strony danego wydarzenia. Mamy dużo prac, gdzie ukazana jest np. procesja na Nikiszowcu, ale autor skupia się na czymś innym, na aktorach drugiego czy trzeciego planu, na przygotowaniach, na kontrastach. To magia codzienności, której często nie zauważamy.
Ciekawi mnie też, czym dla artystów zgłaszających swe prace jest Śląsk? Niezależnie od hasła, które inspirowało daną edycję – najchętniej portretowane są miejsca, ludzie, wydarzenia? Natura czy raczej Śląsk industrialny? A może są tematy, których starano się unikać? Można wyciągnąć jakieś ogólne wnioski?
W zgłaszanych pracach widać, że Śląsk jest niezwykle różnorodny i ta idea przyświeca naszemu konkursowi od samego początku. Zależy nam nie tylko na obrazach Śląska historycznego, ale całego województwa śląskiego – także Podbeskidzia, ziemi częstochowskiej, Zagłębia. Miejsca, które często nas zaskakują, o których istnieniu sami nie wiemy. Najchętniej portretowane są: Boże Ciało, dawne kopalnie, przestrzenie industrialne czy też Nikiszowiec. Częstym tematem są też budynki w Katowicach, piękno architektury współczesnej. Wiele prac poświęconych jest człowiekowi, jego pasji czy wydarzeniu. Czasem pojawia się natura – są artyści, którzy koncentrują się na fotografowaniu przyrody, acz takich prac jest u nas mniej, choć ta edycja pod tym względem zaskakuje. Muszę powiedzieć, że znacznie więcej jest industrialu, wydarzeń, festiwali, ludzi związanych ze Śląskiem. Ludzi bardzo codziennych, ale przez to co robią – bardzo niecodziennych. Śląsk tradycyjny, jak i ten industrialny jest bardzo chętnie fotografowany.
Raczej nie ma tematów, których chciałoby się uniknąć. Zdarzają się też tematy trudne, np. bieda, kalectwo, ułomności – autorzy ukazują ich piękno i pasje.
Tegoroczne hasło przewodnie „Obiektywnie Śląskie” jest z pozoru dość łatwe, ale tak szerokie spojrzenie na Śląsk to ogromne wyzwanie, i dla uczestników, i później dla jurorów, którym przyjdzie oceniać, pewnie dość zróżnicowane, prace. Skąd decyzja o wyborze takiego hasła przewodniego?
O to nam właśnie chodziło. Hasło ma być z jednej strony dosyć proste, bez metafor, zawiłości, a z drugiej strony najczęściej tą prostotę najtrudniej osiągnąć. Jednocześnie wydaje się być bardzo pojemne. Śląsk codzienny-niecodzienny można interpretować dowolnie, tak jak już mówiłam w pierwszym pytaniu. To tak jakby stanąć na głowie i spojrzeć przez okno na to, na co patrzymy przez dwadzieścia lat z nieco innej perspektywy. Zawsze tam coś innego dojrzymy. Przyglądając się jednej stałej rzeczy przez długi czas zawsze wyciągniemy inne wnioski, bo mamy inne światło, my jesteśmy w innym nastroju, mamy inne podejście do pewnych rzeczy.
Chciałabym ze swojej strony podziękować naszej selekcjonerce – Magdzie Góreckiej, z którą wspólnie myślałyśmy nad tym hasłem. Później zyskało ono także akceptację jurorów. Cieszymy się, że państwu również się ten temat spodobał, co widać po ilości nadsyłanych prac. Jurorzy, a wcześniej też selekcjonerzy będą mieć oczywiście twardy orzech do zgryzienia. Patrząc już teraz po ilości, jak i jakości nadesłanych prac – na pewno nie będzie to łatwy wybór.
Możemy spodziewać się czegoś niecodziennego w tegorocznej edycji?
Mamy pewną nowość. Jeżeli jury uzna za stosowne, to może wybrać jedno zdjęcie, które również chce nagrodzić. Nie zawsze wszystkie zdjęcia obronią się jako fotoreportaż. Fotoreportaż nie jest tak łatwo stworzyć – tu nie chodzi tylko o doskonałe zdjęcia, chodzi o to, żeby zdjęcia tworzyły pewną całość, opowiadały pewną historię. Mamy czasem takie prace, że kilka zdjęć jest doskonałych, ale nie bronią się jako fotoreportaż, a warto je nagrodzić, bo są wyjątkowe. Taką możliwość dopuszczamy w tej edycji.
Co też jest nowe, to nasza strona internetowa. Bardzo gorąco zachęcam, żeby na nią wejść. Zupełnie zmieniła szatę graficzną. Wydaje mi się, że wreszcie mamy stronę na miarę rangi konkursu. Prezentujemy na niej zdjęcia z poprzednich edycji, zdjęcia, które aktualnie przychodzą. Zachęcam, żeby poprzeglądać prace, jak również zagłosować na te ulubione. Przypomnę, że zawsze też przyznajemy nagrodę publiczności, którą otrzymuje praca z największą ilością głosów. Oczywiście miejsca na podium są przyznawane przez jurorów.
Jeśli chodzi o kategorie, to jest to fotoreportaż składający się z 3-7 zdjęć, jak i filmy i fotokasty o długości nie więcej niż 2 minuty. Można wysłać maksymalnie po 3 prace w danej kategorii. Jeśli się ktoś uprze to można zatem łącznie przesłać 12 prac fotograficzno-filmowych.
Tradycyjnie przyznajemy nagrodę z Gryfnie dla najgryfniejszej pracy. Jeśli ktoś chce się popisać znajomością gŏdki śląskiej lub zawrzeć tematycznie tą śląskość w swojej pracy, to zachęcamy.
Chętni powinni się pospieszyć z wysłaniem swoich prac, czasu zostało już nie za wiele, prawda?
Czas jest do 15 września do północy. Wielu uczestników zostawia wysłanie prac na ostatnią chwilę. Często jest to za minutę dwunasta i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Przyznam szczerze, że nie miałabym tak stalowych nerwów, żeby tak późno wysyłać pracę. Warto pomyśleć o tym wcześniej i nie odkładać na później.
Spróbować warto, bo tak jak w poprzednich edycjach – jest o co walczyć…
Mamy w tym roku wyjątkowe nagrody. Wartość nagród rzeczowych to 3 000 zł i będą one rozdzielone w zależności od tego, jak ukształtują się miejsca na podium. Mamy również drukarkę firmy Epson do profesjonalnych wydruków, mamy vouchery na wydruki w Laboratorium Fotograficznym o wartości 2 000 zł, jest statyw firmy Manfrotto. Tradycyjnie, dla laureata i jego osoby towarzyszącej mamy wyjazd weekendowy do leśniczówek Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Tych nagród jest sporo – warto wejść na naszą stronę internetową i zapoznać się z nimi.
Nieodłączną nagrodą jest wystawa, która promuje konkurs, na której znajdują się najlepsze prace. Jeździmy z nią po całym województwie śląskim. W tym roku rozpoczniemy w NOSPR, gdzie będzie finał konkursu. Wystawa zawita do Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach, Kina Kosmos w Katowicach, Szybu Maciej w Zabrzu, Raciborskiego Centrum Kultury. W tym roku byliśmy po raz pierwszy w Kopalni Guido w Zabrzu i właśnie tam, podczas finału INDUSTRIADY można było zobaczyć naszą wystawę. Będziemy też choćby na dworcu PKP w Katowicach. To o tyle ważne miejsce, że wiele osób ma okazje poznać prace laureatów. Wiemy, że wystawa zawsze cieszy się dużym zainteresowaniem, dlatego też administracja dworca chętnie wyraża zgodę na ekspozycję. Jest nam bardzo miło, że już przy rozkładaniu wystawy wiele osób pyta o zdjęcia, czyta, przegląda. Myślę, że warto w takich przestrzeniach eksponować sztukę, bo jest w tym codziennym krajobrazie pewna niecodzienność, magia fotografii. Wtedy nie tylko mieszkańcy naszego regionu, ale i całej Polski, czy też przyjezdni zzagranicy mogą poznać Śląsk przez pryzmat fotografii.
Rozmawiała Sylwia Chrapek
Korekta: Marta Rosół
Sylwia Chrapek – rocznik ’93. Studentka Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. W wolnym czasie (jeśli już go znajdzie) lubi pisać (o tym, co ją zafascynuje), słuchać (dobrych dźwięków) i uwieczniać rzeczywistość na kliszy (matrycy). W Reflektorze skacze między działami muzyka i sztuka.