Nigdy o Tobie nie zapomnę – recenzja filmu „Krzysiu, gdzie jesteś?”

Idealistyczne hasła głoszą, że prawdziwa przyjaźń trwa wiecznie. Szczera i trwała relacja pomiędzy przyjaciółmi istnieje pomimo wszelkich trudności oraz nieporozumień.  Bratnie dusze powinny służyć sobie pomocną dłonią w podbramkowych sytuacjach, nie oczekując za to zapłaty.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Alan Alexander Milne na początku XX wieku napisał historię przyjaciół ze Stumilowego Lasu, różniących się od siebie wyglądem i usposobieniem. Metaforyczna opowieść o akceptacji oraz poświęceniu dla najbliższych wzruszała zarówno młodych, jak i dojrzałych czytelników na całym świecie. Na czele wesołej gromady zwierzątek stał pulchny niedźwiadek o bardzo małym rozumku, nazywany Kubusiem Puchatkiem. Postać Winnie the Pooh, wzorowana na pluszowym misiu należącym do syna autora, szybko zyskała stałe miejsce w popkulturze. Po pewnym czasie zaczęły powstawać animowane filmy i seriale, oparte na książce Milne’a, które widzowie przyjmowali z ogromnym entuzjazmem. Marc Foster (reżyser filmu „Marzyciel”) w 2018 roku wskrzesił przygody Kubusia i jego legendarnych towarzyszy, odwracając fabularną konwencję o sto osiemdziesiąt stopni. W filmie zatytułowanym „Krzysiu, gdzie jesteś?” mamy szansę obejrzeć wydarzenia z perspektywy dorosłego Christophera, przeżywającego konfrontację z kompanami z dzieciństwa. Czy nowy spin off Fostera zafunduje sympatykom serii sentymentalną podróż śladami niezapomnianych bohaterów?

Christopher Robin nie jest już rezolutnym, sześcioletnim chłopcem. Z biegiem lat stał się rasowym człowiekiem sukcesu, stawiającym rozwój osobisty i karierę na pierwszym miejscu. Mężczyzna, zajęty pracą w podupadającym zakładzie, zaniedbuje rodzinę. Obiecał żonie Evelyn i córce Madeline wspólne wakacje, jednak natrętny szef nie pozwala mu opuścić firmy. Gdy zrozpaczony Christopher czuje, że traci grunt pod nogami, dawni druhowie przybywają, by wyciągnąć go z kłopotów.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Film Fostera opowiada o niezwykłej sile przyjaźni, która potrafi zwalczać różne problemy i zmieniać ludzi na lepsze. Christopher, chcąc udowodnić  własną życzliwość, ratuje Kłapouchego z niebezpieczeństwa, a także pozoruje walkę z Hefalumpami. Kubuś Puchatek, Prosiaczek, Tygrys, Kłapouchy, Królik, Sowa, Kangurzyca oraz Maleństwo wspierają Christophera z dobroci serca, pamiętając o oddanych dla nich przysługach. Zwierzątka czują się odpowiedzialne za samopoczucie Robina, więc robią wszystko, żeby uratować mężczyznę w potrzebie. Kiedy ich kompan gubi teczkę z zawodowymi dokumentami w Stumilowym Lesie, przemierzają cały Londyn, by mu ją zwrócić. Dzięki temu przedsiębiorca naprawia stosunki z krewnymi. Zaczyna również rozumieć co tak naprawdę stanowi największą wartość w życiu, odkrywając w sobie pokłady dziecięcej prostoty. Na nowo zaczyna rozumieć, czym jest miłość, braterstwo oraz poświęcenie, które zatracił w pogoni za sukcesem.

Ewan McGregor (Christopher Robin) przez nadmierną ekspresję przywodzi na myśl sztucznego komika, zabawiającego najmłodszych w porannym TV show. Aktor swoją karykaturalną grą usiłuje zaznaczyć, że dzieci tylko w taki przejaskrawiony sposób zrozumieją emocje bohatera. Wystarczyłoby jednak dodać szczyptę zauważalnej groteski, a wypadałby on o wiele bardziej realistycznie.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Na drugim planie oglądamy angielską gwiazdę Hayley Atwell (Evelyn Robin) oraz Bronte Carmichael (Madeline Robin) Filmowa matka i córka idealnie komponują się z obrazem malowniczego Londynu, przybliżając widzom klimat tamtych realiów. Ubrane w jednolite, rozkloszowane suknie oraz idealnie wypastowane lakierki pasują do pedantycznie rozmieszczonych budynków i lśniących, zielonych ulic stolicy Wielkiej Brytanii. Aktorki roztaczają wokół siebie naturalną aurę delikatności, która kontrastuje ze zbyt wyrazistą interpretacją McGregora.

Animacja z CGI, która w zwiastunie wywiera dość dziwne wrażenie, w samej produkcji wypada całkiem przyzwoicie. Przykurzone, podniszczone zabawki mogą przerażać na pierwszy rzut oka. Osoby przyzwyczajone do gładkich, czystych pluszaków widzianych w klasycznych bajkach o Kubusiu Puchatku będą musiały przywyknąć do widoku starości. Jak widać upływ czasu odznacza się nawet na baśniowych zwierzętach.

„Krzysiu, gdzie jesteś?” w niczym nie przypomina dawnych dzieł opowiadających o perypetiach mieszkańców Stumilowego Lasu. Reżyser miesza najlepsze fragmenty wyciągnięte z poprzednich adaptacji i wrzuca je do worka, tworząc świeże dzieło, kompletne gatunkowo. Foster serwuje nam rodzaj subtelnego kina, niezawierającego sobie ani grama kiczu. Z pozoru prosta, schematyczna historia funduje dużą dawkę emocji. Zachwyca pięknem krajobrazów połączonym z baśniową atmosferą, wprowadzoną przez początkowe sceny. Kwestie padające z ust postaci nie są naiwne jak przystało na filmy familijne. Każda z nich zawiera pewną głębię, która uczy patrzeć na rzeczywistość z innej perspektywy. Warstwa dydaktyczna zbudowana na przenośniach nie powinna nikogo odrzucać, zaś dawka przewrotnego humoru gwarantuje wspaniałą rozrywkę. Dubbing, o dziwo, pasuje do bohaterów i brak oryginalnej wersji językowej nie umniejsza walorów produkcji. Spółka Kubusia Puchatka mówi bardzo podobnymi głosami do tych z animowanych odcinków, co wzbudza dodatkowy sentyment u miłośników serii.

Przekaz najnowszego spin offu Fostera dotrze do każdego, kto potrafi chociaż na moment powrócić myślami do dzieciństwa i zrozumieć, ile prawdy kryje się w najprostszych słowach. Film ukazuje widzom, że warto dbać o przyjaźń – podporę w najtrudniejszych sytuacjach. W końcu kto inny przyjdzie z pomocą, gdy zaatakuje nas złośliwy wuzel…?

Ocena:

żarówki 4jpg-01

Film można obejrzeć w sieci kin Cinema City:

ccPoczujMagie_600x100

Korekta: Marta Rosół


35973168_1962337494076273_954840340219559936_n

Anna Helena Godoń
Licealistka kochająca elegancję i dobrą literaturę w stylu „Ojca chrzestnego” i „Pani Bovary”. W wieku 11 lat obejrzała po kryjomu „Gnijącą Pannę Młodą” i tak zaczęła się jej przygoda z kinem. Od lat pozostaje w polsko-francuskiej wojnie językowej, zaś w przyszłości planuje pisać również po francusku.