Status quo – recenzja płyty „Palo Santo” zespołu Years&Years
Zespół Years & Years dopiero co wystąpił na gdyńskim Open’erze, a już planuje kolejny koncert w Polsce. Brytyjska grupa zaprezentuje się 1 lutego przyszłego roku na warszawskim Torwarze, promując najnowszą płytę pt. „Palo Santo”.
Muzycy – Mikey Goldsworthy i Emre Türkmen wraz z ekstrawaganckim wokalistą Ollym Alexandrem mieli do tej pory na koncie tylko jeden album, wydany 3 lata temu – „Communion”, którym zdołali zdobyć rzeszę wiernych fanów. Dzięki doskonałej mieszance stylów muzycznych (R&B, electropop, house), ich kompozycje już w dniu premiery stają się przebojami. Niemal każdy kawałek posiada własny, niepowtarzalny styl, a teledyski do utworów takich jak „Desire”, „Eyes Shut” czy „Take Shelter” biją w sieci rekordy popularności.
W marcu Yearsi zaprezentowali swój pierwszy materiał do, mającej ukazać się 6 lipca, płyty. Obszerny prolog o inicjacyjnym charakterze do „Sanctify” pokazał, że aspiracje zespołu wykraczają poza sferę czysto muzyczną. To otwarcie na miarę „Foundation” z poprzedniego albumu. Klipy do dopieszczonego formalnie i genialnie zrytmizowanego „Sanctify” oraz „If You’re Over Me” łączy futurystyczna stylistyka, przywodząca na myśl nakręconego w latach 80. „Blade Runnera” – w końcu tytułowe Palo Santo, to tajemnicze miasto na odległej planecie, gdzie androidy obdarzają czcią gatunek ludzki. Co ciekawe, cała ta opowieść została dodatkowo zebrana w 15-minutowej krótkometrażówce, zawierającej fragmenty wszystkich utworów, gdzie w głównych rolach występuje tajlandzki aktor – Vithay Pansringarm (znany m. in. z filmu „Tylko Bóg wybacza”) oraz sam wokalista – Olly Alexander.
Pozostając jednak w sferze czysto muzycznej. Years & Years nie odchodzą od wcześniejszego stylu – rytmicznego R&B. Lekkość „If You’re Over Me” kojarzy się z „King”, zaś house’owe zabarwienie i tempo „All For You” przywodzi na myśl „Desire”. Pomimo nawiązań, każdy utwór ma swoją tożsamość. Nawet prostsze muzycznie kawałki, takie jak „Preacher” czy – jakby żywcem wyjęta z repertuaru Justina Timberlake’a – „Karma”, mają charakterystyczny beat, zaś ich taneczna rytmika – szczególnie oddziałująca na słuchacza przy „Rendezvous” – powoduje, że ciało samo zaczyna się poruszać.
Aby jeszcze bardziej urozmaicić repertuar, zespół nagrał też dwie ballady, które najlepiej podkreślają możliwości wokalne lidera grupy. Dzięki wielkiej skali głosu Olly’ego Alexandra, mało interesujący pod względem kompozycyjnym „Hypnotised” nie odstaje poziomem od reszty, zaś subtelnie wykonane „Lucky Escape” wywołuje ciarki na całym ciele.
Posiadacze wydania deluxe mogą również posłuchać 3 dodatkowych utworów: housowego „Don’t Panic”, zabarwionego elektroniką i EDM „Up In Flames” oraz chwytliwego, choć mającego drobne problemy z remasteringiem „Howl”.
Poza drobnymi wadami „Palo Santo” to płyta niezwykła. Jednolita pod względem koncepcji, harmonijna, spójna, a zarazem pełna oryginalności, zróżnicowana muzycznie. Cała ta stylistyczna mieszanka, podobnie jak w przypadku „Communion”, sprawdziła się idealnie. Yearsi kolejny raz wykonali kawał dobrej roboty i wszystko wskazuje na to, że zespół będzie święcił triumfy jeszcze przez lata i lata.
Years&Years, Palo Santo, lipiec 2018
Nasza ocena:
Korekta: Marta Rosół, Hanna Kostrzewska