Co mogło pójść nie tak. O spektaklu „Szapocznikow. Stan nieważkości / No Gravity”

Co mogło pójść nie tak – poszło nie tak. Kiedy miało zagrać – nie zagrało, kiedy miało wybrzmieć – nie wybrzmiało. Na tę katastrofę patrzyło się przede wszystkim z niedowierzaniem. W końcu scena (choć mocno prowizoryczna) rozstawiona była w jednej z głównych instytucji kultury na Śląsku, a na niej znajdowało się dwoje dobrych, profesjonalnych aktorów.

Szapocznikow stan niewazkosci no gravity1

Materiały prasowe / Centrala

Mowa o spektaklu „Szapocznikow. Stan nieważkości / No Gravity” prezentowanym w Muzeum Śląskim przez trzy dni jako wydarzenie towarzyszące wystawie „Perspektywa wieku dojrzewania. Szapocznikow – Wróblewski – Wajda”. Premiera miała miejsce ponad cztery lata temu, również w muzeum – konkretnie w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej – więc wszystko wskazywałoby na to, że jest to rzecz stworzona do prezentacji w przestrzeni, w której została pokazana w Katowicach. Niestety, zamiast przyjemności, w odbiorze spektaklu dominował zgrzyt oraz poczucie usilnej walki aktorów z nadzwyczaj oporną materią. Miało się wrażenie, że ani jeden element nie przychodzi z łatwością – zaczynając od najprostszych spraw technicznych, a na ułożeniu spójnej i sprawnie przeprowadzonej historii kończąc.

Punktem wspólnym wystawy i spektaklu pozostawała postać Aliny Szapocznikow, znakomitej rzeźbiarki o zawiłym życiorysie. Poznajemy go w przebłyskach i fragmentarycznie. Spektakl już w swoich założeniach miał być przestrzenią do dyskusji – raczej układanką elementów niż odgórnie narzuconą narracją. Reżyserka Barbara Wysocka wybrała z bogatej twórczości Szapocznikow kilka rzeźb, a wydarzenia oraz emocje, które towarzyszyły ich powstawaniu, wykorzystała do stworzenia scen dających wgląd w życiorys artystki. Zostały one przeprowadzone w sposób mniej lub bardziej ciekawy, jednak przede wszystkim nie uzupełniały się wzajemnie w tworzeniu przemyślanej wypowiedzi. Chociaż stwarzały poczucie bliskości z bohaterką, to było ono złudne. Podobnie zawarta w spektaklu refleksja najczęściej okazywała się niepogłębiona – taka, która równie trafnie mogłaby opisać każdą inną rzeźbiarkę z tego samego okresu. Wyjątkowość Szapocznikow się zgubiła, jej biografia została spłaszczona, a poglądy i wrażliwość nie wybrzmiały z dostateczną siłą. W scenie, w której była cytowana bezpośrednio, wyraźnie można było zauważyć, że ostatnie reżyserskie niedociągnięcie było szczególnie dużą stratą.

Szapocznikow stan niewazkosci no gravity2

Materiały prasowe / Centrala

Produktem ubocznym luźnego podejścia do konstrukcji spektaklu i braku przygotowania był chaos na scenie. Całkowicie nie twórczy, za to mocno utrudniający widzom odbiór. Aktorzy wyraźnie męczyli się w zaimprowizowanej przestrzeni, regularnie mylili tekst i nawzajem się zagłuszali stukaniem obuwia. W kwestiach technicznych dochodziło do tak kuriozalnych sytuacji, jak dostarczany w trakcie trwania sztuki zagubiony rekwizyt, czy dawanie ze sceny wzrokiem znaków do zmiany świateł. Trudno mi również zrozumieć zabieg czytania przez aktorów większości tekstu z kartek. Nie wiem, która wersja jest bliższa prawdy i tym samym bardziej niepokojąca – tak duże nieprzygotowanie aktorów czy też posłużenie się w tym aspekcie celowym zabiegiem. Jeżeli celowym, to zdecydowanie nietrafionym, szczególnie w momencie, kiedy we wszystkich pozostałych obszarach tej realizacji część „in progress” i tak już w znacznym stopniu dominowała nad „work”.

Dawno już z żadnego spektaklu nie wyszedłem z tak silnym poczuciem bycia zlekceważonym. Pod zawartymi w opisie wyszukanymi hasłami ukryto niedostateczne przemyślenie tematu i rachityczną kompozycję, a całość zaprezentowano na rażąco niskim poziomie – zarówno pod względem technicznym, jak i aktorskim. Szczęście w nieszczęściu, że spektakl opowiadał o postaci wybitnej, której z pewnością nie zaszkodził. Dlatego warto wybrać się na wystawę prezentowaną w Muzeum Śląskim, by zapoznać się z twórczością Szapocznikow samodzielnie, bez nietrafionych pośredników.

Nasza ocena:

żarówki 2-01

„Szapocznikow. Stan nieważkości / No Gravity”
Scenariusz, reżyseria i opracowanie muzyczne: Barbara Wysocka
Obsada: Barbara Wysocka i Adam Szczyszczaj
Koncepcja przestrzeni: Anna-Maria Karczmarska i Barbara Wysocka
Konsultacje plastyczne i kostiumy: Anna-Maria Karczmarska
Światło i wideo: Artur Sienicki
Współpraca dramaturgiczna: Anna Czerniawska i Piotr Rudzki
Premiera: 06.05.2014

Korekta: Agata Kędzia, Marta Połap


Filip Jałowiecki – inżynier i teatroman starający się łączyć te dwie, dosyć odległe od siebie, dziedziny. Niegdyś członek różnorakich śląskich grup teatralnych.