Pat królowej – recenzja książki „Inni ludzie” Doroty Masłowskiej

Warszawa. Miasto dalekie od sielankowej wizji wyśnionej przez Czesława Niemena. Najpiękniejsze dni i kolorowe sny ustępują pod naporem szarości, dusznego powietrza. To miejsce, gdzie wiosna spaliną oddycha, a przeszłość przykleja się do teraźniejszości jak przeżuta guma do buta. Miasto będące w permanentnym impasie, stojące w rozkroku między sierpem a młotem, między młotem a kowadłem. Taka właśnie Warszawa wyłania się z najnowszej powieści Doroty Masłowskiej pt. „Inni ludzie”.

inni_ludzie_maslowska

Szare twarze, szare twarze, tyle im się przydarzy,

 co przed świętami przedwyprzedaże, a po świętach powyprzedaże, tego się boją, czym we Wiadomościach ich postraszą. O tym marzą, co na TVN-ie im pokażą.

To swoiste rozwarstwienie siłą rzeczy udziela się jej mieszkańcom. Główny bohater, Kamil – trochę łagodniejsza wersja Silnego z „Wojny polsko-ruskiej…”, trochę luj z powieści Michała Witkowskiego – marzy o karierze rapera. Chłopak mieszka z irytującą matką oraz jeszcze bardziej irytującą siostrą. Spotyka się z pracującą w Rossmannie Anetą, amatorką wina marki Carlo Rossi. Strasznie cierpi. Cierpi na obecnie najstraszliwszą chorobę cywilizacyjną – nieustanny brak gotówki. Na przeciwnym biegunie egzystencji, po jaśniejszej stronie księżyca żyje, choć raczej nie współżyje, małżeństwo Iwony i Macieja. Ona czuje się zaniedbywana, przytłoczona opieką nad synkiem, Leonkiem. Żeby wypełnić jakoś czas, zażywa Xanax, zwierza się swojej ukraińskiej gosposi i dowartościowuje sypiając z o wiele młodszym od siebie Kamilem. On natomiast wyczynowo uprawia naprawdęsięstaranie – utrzymuje wysokie standardy majątkowe, spłacając kredyt oraz wysokie standardy rodzinne, próbując zdobyć tytuł „fajnego taty” dla córki z poprzedniego małżeństwa, przyklejonej do iPhone’a, Leny. Stara się też praktykować naprawdę trudną sztukę niezdrady, wierząc, że tym razem odrzuci zakochaną w nim na zabój koleżankę, Klaudię Bochoń. Jest w tym jednak raczej wierzący, lecz niepraktykujący.

Na szkło parcie w macicach, na karierę ostra chcica,

nikt na nikogo nie liczy, choć każdy na coś liczy, coś przelicza(…)

w Lidlach jedni przebierają w winach, drudzy w zamrażarnikach w kopytkach, w frytkach albo drożdżówke za złotówke im opchnie bidna emerytka. Dla jednych poezja, dla innych proza życia.

Dla jeszcze innych dramat. (…)

inni_ludzie_dorota_maslowska

Masłowska zderza ze sobą te dwa odległe światy. Pierwszy z nich reprezentowany przez bohaterów, bezskutecznie próbujących dosięgnąć do standardów życia na poziomie powyżej najniższej krajowej, drugi – przez ludzi zmęczonych dobrobytem, który nie spełnił obietnicy zapewnienia im świętego spokoju oraz upragnionego szczęścia. Szczęścia – jak zwykle u pisarki – branego w duży cudzysłów, będącego nie tylko nieosiągalnym tworem, ale także potraktowanym z przymrużeniem oka substytutem, namiastką. Gdzie wszelkie kompleksy, frustracje, niezrealizowane marzenia czy zbyt wysoko zawieszone poprzeczki, wyładowywane są na najbliższych, choć „najbliższych” to raczej za duże słowo.

Autorka pozwala nam zajrzeć głębiej w umysły bohaterów, dzięki silnie zsubiektywizowanej narracji. Patrzymy na świat przedstawiony z ich często ograniczonej – wynikającej przede wszystkim z intelektualnych ograniczeń czy stereotypowego myślenia – perspektywy. Nośnikiem tych informacji jest język, którym prowadzona jest narracja – pełen błędów gramatycznych i ortograficznych, kolokwializmów czy wulgaryzmów, słowotwórczych nowotworów i oryginalnych zapożyczeń z angielskiego – układająca się w swoisty rytm, tworząc coś na kształt poetyckiego utworu hip-hopowego (zabieg po mistrzowsku zastosowany w „Pawiu królowej”).

I mu pokazuje faka. I chciał jej… ale ręką już tylko na nią machnął.

Później się posprzątnie; położył się, już wkurwiony zbyt, by zasnąć. Już prawie ten ząb zrobiła zresztą przed świętami, wielka okazja, bo jej sista, Zdziśka, przyjeżdża z Hitlerlandu, skłócone od lat, a

już nie pamiętają nawet o co, więc rijunion, bicie piany w chacie na maksa (…)

Masłowska po raz kolejny z prostych składników przyrządza niezwykle wykwintne, doskonale podane danie. Z jednej strony nakreśla przerysowaną mapę społeczną stolicy, z drugiej precyzyjnie szkicuje portrety psychologiczne jej mieszkańców. Powieść pod warstwą sarkazmu, popkulturowych aluzji, starych i nowych traum (obcokrajowcy, #metoo) skrywa obawę o niemożność porozumienia się ze sobą. To opowieść o rozczarowaniach, przemilczanych problemach, skumulowanych emocjach, wchodzeniu z jednych patowych sytuacji w inne. Za finezją formalną, za całą tą językową żonglerką, kryje się przytłaczająca, urastająca do niewyobrażalnych rozmiarów, codzienność, w której pozostaje już tylko udawać, że jednak między nami dobrze jest.

D. Masłowska, Inni ludzie, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018

Nasza ocena:

żarówki 5 małe

Korekta: Marta Rosół, Hanna Kostrzewska 


PiotrNyga

Piotr Nyga
rocznik ’87. Absolwent filologii polskiej na UAM w Poznaniu. Założyciel jednoosobowego fanklubu późnego Refna. Miłośnik kina autorskiego, ceniący sobie oryginalność z odrobiną twórczego szaleństwa reżyserów tj. David Lynch, Andriej Tarkowski, Tommy Wiseau.