Jak wygrałem Sokoła Millenium – recenzja filmu „Han Solo: Gwiezdne wojny – historie”

„Han Solo: Gwiezdne wojny – historie”, film, z którym warto zapoznać się po uprzednim obejrzeniu wszystkich części serii, powstawał w niemałym zamieszaniu.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Początkowo reżyserią scenariusza Jonathana i Lawrence’a Kasdanów mieli zająć się Phil Lord i Christopher Miller, twórcy filmów z serii Lego, jednak w lipcu 2017 roku, po półrocznej pracy przy produkcji, zastąpił ich wieloletni przyjaciel George’a Lucasa Ron Howard („Apollo 13” „Piękny umysł”). Dla Aldena Ehrenreicha zatrudniono trenera aktorstwa, a montażysta Chris Dickens został zwolniony ze stanowiska na rzecz Pietra Scalii („Obcy: Przymierze”, „Marsjanin” i „Prometeusz”). Zdaje się, że chaos związany z realizacją filmu o jednej z najbardziej kultowych postaci światowej popkultury, wywołany był wzniosłością tematyki, jaką porusza: Han Solo, gwiezdny kowboj czczony przez tysiące miłośniczek i miłośników serii, nie mógł otrzymać origin story, która ugodziłaby w jego pozycję.

Harrison Ford może być spokojny, gdyż Alden Ehrenreich stworzył własną, odmienną kreację – jego Han Solo, w przeciwieństwie do Fordowskiego, jest nieśmiały, zagubiony i, co najważniejsze, dopiero mężnieje. Bohater Ehrenreicha jest intrygantem i awanturnikiem, czasem olśniewa poczuciem humoru i inteligencją, lecz rzadko kiedy potrafi działać solo. Nazwisko nadane mu przez imperialnego rekrutera sił wojskowych zyskuje na znaczeniu dopiero w końcowych scenach filmu, jednak nawet wtedy Han współpracuje ze swym najbliższym przyjacielem, Chewbaccą. Romantyczny Solo walczy o młodzieńczą miłość – stara się pielęgnować uczucie, jakie żywi do swej przyjaciółki z dzieciństwa – Qi’ry, w którą wcieliła się Emilia Clarke, gwiazda „Gry o tron”. Namiętność dwudziestoletnich bohaterów nigdy nie zostaje zaspokojona, co stanowi jedną z przyczyn późniejszych oschłości i nieprzystępności Hana – cech, jakie wiele lat później zdołała przełamać księżniczka Leia.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Niesłuszne wydają się komentarze zagranicznych krytyczek i krytyków (choćby Matta Zollera Seitza z magazynu RogerEbert.com), zarzucających twórcom i twórczyniom filmu zbudowanie  bezbarwnej postaci Hana. Scenariusz Kasdanów nie tylko w uporządkowany sposób opowiada o młodości słynnego pilota i galaktycznego troublemakera z planety Korelia, lecz także konstruuje nową perspektywę dla badań losów jego związku z Leią oraz relacji z ich synem Benem Solo (znanym jako Kylo Ren). Filmowy przestępca Tobias Beckett (Woody Harrelson) jest mentorem niedorosłego Hana, który prócz rozkazów dotyczących kolejnych napadów przekazuje mu, niekiedy wątpliwe moralnie, życiowe rady. Wspólnie wykonują zadania dla bezwzględnego złoczyńcy, Drydena Vosa (genialny Paul Bettany), balansując na granicy życia i śmierci. Nieudolne „ojcostwo” Becketta jest źródłem przyszłych błędów Hana, który nie podołał roli ojca Bena i ostatecznie został przez niego zamordowany, co przedstawiono w filmie „Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy”.

Beckett jest również przywódcą grupy kryminalistów, kradnących coaxium – drogocenne paliwo zasilające statki kosmiczne. Nie sposób nie odnotować podobieństwa pomiędzy nim a Długim Johnem Silverem, jednym z bohaterów powieści „Wyspa skarbów”, o którym Jonathan Kasdan wspominał w przedpremierowych wypowiedziach. Silver, podobnie jak Beckett, opiekuje się młodym chłopakiem, Jimem Hawkinsem, którego podziwia za odwagę i zaradność; obaj przestępcy są łotrami, którzy życzliwość okazują jedynie najbliższym przyjaciołom. Umieją wymusić posłuszeństwo i werbować sojuszników, potrafią tłumić bunty skierowane przeciwko ich autorytetom. Mimo że są rozbójnikami, nie lubują się w bezwzględnym mordzie i marzą o spokoju: Silver pragnie odpłynąć do ciepłych krajów i poślubić czarnoskórą piękność, o której wielokrotnie wspominał Jimowi, Beckett mówi Hanowi o zamieszkaniu na spokojnej planecie i nauce gry na klawikordzie.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Scenariusz zawiera w sobie nie tylko odwołania do dzieł literatury, lecz także rozwiązania fabularne charakterystyczne dla filmowych dzieł science-fiction, westernów, thrillerów, buddy flicków, komedii, romansów, filmów noir, przygodowych oraz gangsterskich, co sprawia, że trudno przypisać go wyłącznie jednemu gatunkowi. Nawet jeśli finały niektórych scen oraz sekwencji wydają się konwencjonalne, kolejne zachwycają wartką akcją, błyskotliwymi dialogami i mądrym przekazem. Aldenowi Ehrenreichowi i Woody’emu Harrelsonowi towarzyszą Donald Glover i Thandie Newton. Doskonała kreacja Glovera ma szansę stać się ikoniczna – amerykański muzyk, aktor, komik i pisarz rozwinął bohatera Billy’ego Dee Williamsa i nadał kształt jego osobowości. Lando Calrissian, postać znana odbiorcom i odbiorczyniom z dwóch części serii (piątej i szóstej), zyskał nie tylko świetnego odtwórcę swej postaci, lecz także krótką historię pochodzenia, wyjaśniającą źródło jego bogactwa i uwydatniającą oportunistyczną postawę przedstawioną we wcześniejszych filmach.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Do historii Landa Calrissiana dodano nowy, znaczący element – wątek jego relacji z droidką L3-37. Mimo że L3 od wielu lat służy bohaterowi jako najlepsza nawigatorka w galaktyce, między dwojgiem wytworzyła się platoniczna więź, odczytywana przez krytyków i krytyczki jako panseksualna. Na ekranie ani razu nie pojawia się scena erotyczna z ich udziałem, choć tę osobliwą przyjaźń spowija aura napięcia i pożądania. Twórcy i twórczynie filmu opowiedzieli się tym samym po stronie środowiska osób LGBT i zintensyfikowali siłę przekazu społecznego filmu. Inteligentna, kąśliwa robotka walczy o prawa swoich braci i sióstr, pragnie dla nich równouprawnienia. Nie zgadza się na brutalne wykorzystywanie droidów i droidek; marzy o rebelii, która zaprowadziłaby sprawiedliwość między wszystkimi istotami. Egalitarna wymowa filmu wybrzmiewa ze szczególną siłą w jednej ze scen walki, gdy Chewbacca wyzwala innych Wookiees z niewolniczych kajdanów, a L3 ratuje droidy i droidki wykonujące katorżniczą pracę na rzecz właścicieli kopalni coaxium. Przesłanie „Hana Solo…” zarysowane zostało niezwykle delikatnie, lecz sugestywnie, co sprawia, że dzieła Rona Howarda nie należy nazywać moralizatorskim. Ciekawa może okazać się próba zestawienia filmu z najnowszym utworem Childish Gambina o tytule “This is America”. Zarówno pomysłodawcy fabuły „Hana Solo…”, jak i odtwórca roli Landa, poruszają w swych dziełach podobne wątki, diagnozują kondycję amerykańskiego społeczeństwa. W obu utworach zawarte  zostały odniesienia do problemów związanych z podziałem klasowym, wykluczaniem na tle rasowym, stosowaniem przemocy czy dążeniem do gromadzenia kapitału bez względu na wykorzystywane w tym celu środki.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Opowieść o młodym pilocie wzbogacają zdjęcia Bradforda Younga, operatora słynącego z pracy przy filmie „Arrival” w reżyserii Denisa Villeneuve’a, a także montaż Pietra Scalii, o którym mowa była na początku. Young stworzył zdjęcia idealnie przedstawiające klimat opowieści o młodym buntowniku, jego ujęcia są żywiołowe i unaoczniają nastrój dorastającego Hana. Statyczne kompozycje obrazują jego melancholię, szybkie przesunięcia kamery świadczą o buzującej sile i zapale do walki oraz wykonywania zadań. Niekiedy w kadrze pojawia się wielki, porośnięty futrem Wookiee, trzymający oberwane ręce wrogów, lub przytłaczający Hana swym imponującym wzrostem – zdjęcia uwieczniają przygody dwóch przyjaciół od momentu ich pierwszej, nieomal śmiertelnej utarczki, aż do pierwszego wspólnego lotu Sokołem Millennium, statkiem wygranym od Landa Calrissiana w czasie partii sabaka. Akcję jednocześnie rozwija montaż Scalii, doskonale oddający szybkość i gorączkowość poszczególnych scen, zilustrowanych muzycznie przez Johna Powella i Johna Williamsa. Dwaj doświadczeni kompozytorzy sprawili, że muzyka stanowi stonowane tło dla różnorodnych, przepełnionych akcją, ekspresywnych obrazów.

„Han Solo…” to film, który zyska uznanie nie tylko nowych fanów serii. Porusza wątki doskonale znane starszym wielbicielom postaci Hana, lecz również wprowadza odkrywcze spojrzenie w głąb jego osobowości. Należy jednak zaznaczyć, że odbiór najnowszego filmu z serii „Star Wars” zyska na wartości po wcześniejszym obejrzeniu wszystkich filmów sagi, co pozwoli na wnikliwe zastanowienie się nad losem jednego z jej najciekawszych bohaterów oraz zerknięcie na jego kompletny życiorys.

Ocena:

żarówki 6-01

Film można obejrzeć w Cinema-City:

ccPoczujMagie_600x100

Korekta: Marta Rosół


A.-Smyk-e1517688943800

Adrianna Smyk
ur. 1996; studiuje w Kolegium „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego. Zajmuje się sztuką filmową; w 2017 roku jako Student Critic uczestniczyła w Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Edynburgu. Reżyseruje film dokumentalny poświęcony Operze Narodowej. Współpracowała m.in. z magazynami Culture.pl oraz „artPapier”. Jest założycielką i przewodniczącą Koła Naukowego Badania i Tworzenia Filmów „Cięcie”.