Reflektorek #26: Niezwykłe podwórko w zwyczajnym świecie
Nagrodzone przez polską sekcję IBBY „Łopianowe Pole” autorstwa Katarzyny Rychter, to współczesne baśnie dla wszystkich bez względu na wiek. Tytułowe pole porośnięte łopianem, to łąka rosnąca nieopodal starych kamienic. Jest też podwórko zwyczajne, jak każde podwórko. Łopianowe pole jest jednak zwyczajne tylko z pozoru. Dzieci spędzają tam swój wolny czas, grając w klasy, czy bawiąc się na inne sposoby. Na tym podwórku (odmiennie od współczesnych, a przy tym zapomnianych podwórek) toczy się życie.
Odrobina magii
Dzieci z książki „Łopianowe Pole”, m.in. Magda, Fryderyk, Najmniejszy, Najgrubszy czy Harry Potter (wielki fan tejże postaci) i inni, to zbiór różnych osobowości, które łączy przyjaźń i zrozumienie. Wszystkich z okolicy Łopianowego Pola pilnuje Czarownica (tak na nią mówią, ale dla wszystkich pozostałych jest zupełnie zwyczajną panią), która od czasu do czasu wykorzystuje swoje magiczne zdolności do tego, by życie młodych mieszkańców podwórka nie było aż tak zwyczajne. Ma dwa kapcie ozdobione pomponami, które wysyła na przeszpiegi. Każdy z kapci ląduje w innym miejscu i sprawdza, czym zajmują się dzieci. Czasem jeden z nich trafia na tak zwane „Strzeżone”, czyli nowoczesne, zamknięte osiedle, którego mieszkańcy są zdecydowanie mniej szczęśliwi niż ci mieszkający w starych kamienicach. „Łopianowe Pole” to historia o tym, że w skarpetach pojawiają się czarne dziury, chmurę można zaszyć sznurkiem, a weterynarz wydaje się być Hrabią Drakulą. Tak, właśnie tą Drakulą, o której myślimy. A przynajmniej tak wydaje się dzieciom, bo na tabliczce zdobiącej jego drzwi widnieje dr A. Kula, więc choćby dzieci chciały, żeby to nie był Drakula, inaczej się nie da. Samo się składa.
Współczesna baśń
Dzieci bawiące się na podwórku przy Łopianowym Polu dostrzegają więcej, bo ich wyobraźnia jest pozbawiona ograniczeń, które my, dorośli, sami na siebie nakładamy. Każdy rozdział książki stanowi opis przeżyć z perspektywy innego bohatera. Dzięki temu zabiegowi lepiej poznajemy wszystkie postaci, ich lęki, nadzieje, plany i ambicje.
Okazuje się, że ci młodzi ludzie są dokładnie tacy sami jak my, a może nawet i szczęśliwsi? Czytając te opowieści zatęskniłam za… Właśnie za dobrą magią, wynikającą z przyjaźni.
Skąd ta niezwykłość?
Najnowsza książka Katarzyny Rychterjest połączeniem elementów całkiem zwyczajnych z elementami magicznej codzienności. Przypomina o tym, co jest ważne w życiu. Dorosły czytelnik odkryje filozoficzną głębię ukrytą pod płaszczem zwyczajnych dziecięcych przygód. Wszystko jest ukryte w tej z pozoru całkiem przeciętnej ale jednak niecodziennej i magicznej treści, czym autorka udowadnia, że rozumie potrzeby dziecięcego czytelnika, w których łączy się zwykłe z niezwykłym.
Szybko się nie znudzi
Do książki „Łopianowe Pole” wciąż chce się wracać, bo jest zabawna, wzruszająca i tajemnicza. Bo łączy elementy charakterystyczne dla współczesnej kultury popularnej skierowanej do dzieci zainteresowanych tematyką baśniowości, takie jak magia, wampiry i czarownice, z tym co jest całkiem codzienne i czasem nudne, czyli po prostu ze zwykłym życiem. To wskazuje, że jest to baśń dziejąca się „tu i teraz”. Bardzo polubiłam tę książkę i chętnie do niej wrócę. Wszyscy bohaterowie stali się bliscy, a i Czarownicę bym poznała. No i przy mojej 2,5-letniej córce bardzo przydałyby mi się takie latająco-zwiadowcze kapcie. Z pomponem. I puchate.
K. Rychter, Łopianowe Pole, wyd. ADAMADA, 2017.
Nasza ocena:
Korekta: Marta Rosół, Agata Kędzia