Na Wschód od Zachodu – recenzja
W dzisiejszych czasach człowiek bogatej Europy ma niemalże wszystko. Otacza się mnóstwem rzeczy, dzięki którym jego życie staje się prostsze i jeszcze bardziej wygodne. Nie musi nawet wychodzić z domu, by coś zjeść. Często stać go na wypoczynek w ekskluzywnych kurortach, gdzie jego jedynym wahaniem jest wybór drinka, serwowanego popołudniu. Czy takie życie ma jednak głębszy sens? Nie dla wszystkich.
„Na Wschód od Zachodu” to najtrafniejsze podsumowanie i jednocześnie najkrótsze streszczenie najnowszej książki Wojciecha Jagielskiego. Tym razem dziennikarz i znany korespondent wojenny podąży „wielkim szlakiem hipisów”, by razem ze swoimi bohaterami móc w pełni poznać i doświadczyć znaczenia słowa „wolność”.
Poszukujący dzieci kwiaty
Hipnotyzujący wielki szlak do Indii od wieków wabi i przyciąga do siebie obfite grono wszelakich „poszukujących”: nowych odkryć geograficznych, bogactwa, religijnej duchowości, mistycznej równowagi, a wreszcie i hipisów, dla których największą wartością życia jest szeroko rozumiane pojęcie wolności. Wojciech Jagielski spotyka się z wieloma rozmówcami, dzięki którym zrozumienie tych „poszukiwań” staje się nie tyle łatwiejsze, o ile prostsze do wyobrażenia i akceptacji.
Głównym pytaniem, które nurtuje dziennikarza jest: dlaczego ludzie gotowi są porzucić swoje wygodne życie, przynoszącą duże profity pracę w korporacji, wszelkie udogodnienia i radości, jakie niesie współczesna cywilizacja i – dosłownie! – uciec „na wschód, od zachodu”?
Kiedy Brytyjczycy wynieśli się z Indii, ich śladami ruszyli długowłosi włóczędzy (…) Nazywali się hipisami, dziećmi kwiatami i na Wschodzie spodziewali się odzyskać sens istnienia, którego na Zachodzie odnaleźć już ich zdaniem się nie dawało[1] – czytamy w tekście. Pionierskie pokolenie hipisów stało się wzorem do naśladowania dla młodych, zmęczonych pędem za karierą mieszkańców wielkich miast Europy.
Co było, a nie jest
Najnowszy reportaż Wojciecha Jagielskiego skupia się na przedstawieniu losów dwóch takich „poszukujących uciekinierów” – Kamili „Kamal”, pochodzącej z zamożnej i szanowanej rodziny o francuskich korzeniach i tradycjach dyplomatycznych oraz „Świętego” – Holendra z Amsterdamu, dla którego życie w zachodnioeuropejskiej stolicy także przestało nieść sens. Oboje przybrali nowe imię – te, które nosili, żyjąc na Zachodzie, pozostało jedynie częścią ich przeszłości, o której nie lubili wspominać. Tłumaczyli, że pozostawiona przeszłość nie ma w obecnej chwili najmniejszego znaczenia.
Współczesnych hipisów cechuje minimalizm i niezwykła gorliwość poznania. Powtarzają, że żyją wedle zasady, że to nie świat zewnętrzny określa człowieka i dlatego nie czują większego przywiązania do swojej tożsamości. Im mniej potrzebują szczęścia, tym więcej i częściej są go w stanie zaznać. Nie uznają własności, przez co w pełni czują się częścią wszechświata. Są to tezy pełne duchowej mądrości, jednakże prostemu człowiekowi trudno pojąć, dlaczego podejmują taką decyzję. Nie każdy miałby tak wielką odwagę rzucić wszystko i wziąć los w swoje ręce.
Niewolnicy czasu
Istnieje kilka argumentów na to, dlaczego po raz kolejny bohaterowie Jagielskiego zdecydowali się wyruszyć w podróż. Ciekawość, chęć przeżycia czegoś niezwykłego, czegoś, co nada życiu sens. Bycie w drodze to sposób życia. Dążenie do świętości i wyzwolenia to jeden ze sposobów, jakim można ten sens osiągnąć. Jagielski tłumaczy czytelnikom, że wędrówka nie jest równoznaczna włóczędze, a tułaczka to niekoniecznie poniewierka. Wyruszyć w drogę wydaje się więc pierwszym i koniecznym warunkiem wszelkiej odmiany i naprawy życia[2] – tłumaczy autor. „Święty” zbierał się w drogę, ilekroć dopiekło mu życie, a Kamal cały czas dążyła do osiągnięcia duchowej doskonałości, wędrując z południa na północ, w tym samym duchu starając się wychowywać swojego syna. Dziecko stało się dla niej idealnym materiałem, by wcielać swoje idee w życie, jak jednak zdołała się z czasem przekonać – cywilizacja i na nim wywarła swój „niszczący” wpływ. Niekorzystne zmiany widać gołym okiem także w samych Indiach – niegdyś kolebce wolności w pełnym tego słowa znaczeniu – stają się one coraz bardziej zachodnie: wszechobecne reklamy drogich butików, selfie na tle znanych zabytków, czy pęd za pieniądzem… Świat nie stoi w miejscu, a tak, jak Zachód ucieka na Wschód, Wschód marzy o Zachodzie.
W zgodzie ze samym sobą
Harmonia możliwa jest do osiągnięcia tylko wtedy, gdy człowiek będzie przestrzegał kilku naczelnych wartości. Mimo trudności, bohaterowie nie rezygnują z idei i marzeń o doskonałości. Hipisi wierzą w moc przeznaczenia, wierzą, że jeśli nie spotkamy się gdzieś w drodze, oznacza to, że spotkanie nie było nam po prostu pisane.
Jagielski w żaden sposób nie ocenia życiowych wyborów swoich rozmówców. Momentami nawet im zazdrości – odwagi, motywacji, a przede wszystkim determinacji w dążeniach do celu. „Na wschód od zachodu” przypadnie do gustu wszystkim „poszukującym szczęścia” – a przecież każdy z nas tego właśnie pragnie.
[1] Jagielski Wojciech, Na wschód od zachodu, wyd. Znak, Kraków 2018, s. 46.
[2] Ibidem, s. 47.
W. Jagielski, Na Wschód od Zachodu, Wydawnictwo Znak, Kraków 2018
Ocena:
Korekta: Dawid Dróżdż, Marta Rosół
Agnieszka Wielińska – rocznik ’92. Z wykształcenia filolog-rusycysta, z zamiłowania fotograf, zwłaszcza dzikiej przyrody. Ruda, piegowata, wiecznie uśmiechnięta, roztrzepana idealistka, chodząca własnymi ścieżkami. Gorącą krew ma w genach – jest człowiekiem (z) gór. Nigdy nie potrafi zbyt długo wytrzymać w jednym miejscu. Jej największym marzeniem jest podróż koleją Transsyberysjką z Moskwy do Władywostoku i obfita relacja fotograficzna z tych dzikich wojaży. Głęboko wierzy, że chcieć – znaczy móc. Wystarczy działać!