Sola Artem – Tylko Sztuka

Kulturowe Dziedzictwo Reformacji na Górnym Śląsku to punkt wyjścia do wielu działań w zakresie sztuki, kultury i edukacji podjętych z okazji 500-lecia obecności kościoła ewangelickiego w Polsce. W działania te wpisały się liczne spotkania, debaty, koncerty, ale przede wszystkim wystawy, które przybliżają odbiorcom historię ruchu reformacyjnego, jednocześnie kładąc nacisk na jego ogromny wpływ na rozwój kultury. Śląsk jest szczególnym miejscem, który ulegał i nadal ulega ciągłym zmianom, ale przede wszystkim jest to rejon kształtowany przez różne wpływy kulturowe. Tradycja ewangelicka jest tu również bardzo mocno obecna. Jej tropy znajdziemy zarówno na zapomnianych cmentarzach, jak i w modernistycznej architekturze Katowic.

fot. Galeria Szara

fot. Galeria Szara

W samym sercu Górnego Śląska, w niezależnej galerii mogliśmy oglądać porezydencyjną wystawę „Praca z nadzieją na…”, która jest wynikiem współpracy Galerii Szarej i Muzeum Śląskiego w Katowicach. Kuratorka, Joanna Rzepka-Dziedzic zaprosiła do projektu Annę Orłowską i Piotra Bosackiego, których zadaniem było zmierzenie się z długoletnią tradycją reformacji, a także  podjęcie dialogu z wystawą „Wszystko osiąga się przez nadzieję”, która znajdowała się w Muzeum Śląskim. Współpraca między tymi dwiema instytucjami jest skonfrontowaniem dwóch różnych spojrzeń kuratorskich. Wystawa „Wszystko osiąga się przez nadzieję” miała klasyczną narrację, zbudowaną na opowieści opartej na wydarzeniach historycznych i postaciach, które przyczyniły się do rozkwitu reformacji na Śląsku. Propozycja, którą zaproponowała Galeria Szara to prace dwojga młodych, współczesnych artystów, którzy na co dzień działają w zakresie szeroko rozumianych sztuk wizualnych. Od stycznia do marca pracowali oni nad własną interpretacją zagadnienia, jakim jest ciągła obecność reformacji na Górnym Śląsku. Wystawa, która powstała w Galerii Szarej, prezentowała dwa odmienne, zaskakujące i intrygujące sposoby podejścia do tego tematu.

fot. Galeria Szara

fot. Galeria Szara

Anna Orłowska skupiła swoją wypowiedź wokół domu. Tuż po wejściu do galerii można było zauważyć pionowe wycięcia w ścianie. Automatycznie chcieliśmy zajrzeć przez nie do środka. Stały się oknem, przez które słońce oświetlało pozostałą część ekspozycji. Były zaproszeniem do czystego wnętrza świata. Uderzająca była również wszechobecna biel, która poniekąd była  motywem przewodnim i pojawiała się także w tytule pracy „Bielenie”. Artystka zwróciła uwagę na powtarzalność czynności związanych z cyklicznością roku. Na odświeżanie otaczającej nas przestrzeni, które następuje po zimie, czy robienie przetworów, które stoją latami w naszych piwnicach. Częścią wystawy były słoiki z kompotami, które wykonała przed laty babcia Anny Orłowskiej, a które poprzez zalanie ich żywicą zyskały kolejny stopień utrwalenia, konserwacji, która nie pozwoli im wyjść poza obraz rodzinnej pamięci. Zostały ustawione na wybielonych schodach prowadzących w górę. Czy praca włożona w ich przygotowanie ma nas uwznioślić? Na to pytanie pozytywną odpowiedź znajdziemy właśnie w doktrynie ewangelickiej. Praca jest jednym z fundamentalnych warunków dobrego życia.

Drugim aspektem, do którego odnosi nas tytuł „Bielenie”, to skuwanie nazwisk z ewangelickich nagrobków. Na wystawie znajdowały się trzy fotografie przedstawiające kamienne płyty, z których wymazano imiona i nazwiska. Zdumiewająca była dokładność, z jaką starano się usunąć te informacje, które w danym momencie historycznym mogłyby przyczynić się do prześladowań. Nie spotykamy się tutaj z dewastacją, a z daleko idącą troską o dobro danej rodziny. Dzisiaj wiele z cmentarzy przechodzi prace konserwatorskie i odnowieniu poddaje się zniszczone nagrobki. Jednak mechanizm historyczny, który doprowadził do tych działań, jest kolejnym dowodem na próbę wybielania i pisania historii na nowo.

fot. Galeria Szara

fot. Galeria Szara

Najbardziej intrygującą pracą Anny Orłowskiej, wchodzącą w skład tej wystawy, był, znajdujący się tuż przy wejściu na ekspozycję, prostokątny kawałek białego silikonu, zawieszony niczym kuchenna ścierka na metalowym wieszaku. Jednak gdy się schyliliśmy i przyjrzeliśmy bliżej naszą uwagę zwróciło pojawiające się nazwisko i kolejny ślad po wydrapanej części tekstu. Był to silikonowy odlew płyty nagrobnej z początku XIX wieku, znalezionej w Bielsku-Białej. Materiał, którego artystka użyła do jego wykonania i sposób jego umiejscowienia na wystawie, przywołuje na myśl negatyw. Aby go dobrze odczytać musieliśmy spojrzeć na niego pod światło. Pozostawione poszarpane końce przywodzą na myśl wodę, która jeszcze nie zdążyła wyschnąć po procesie wywoływania. Negatyw, jako stadium pośrednie pomiędzy rzeczywistością, która została na nim zatrzymana a gotową fotografią, jest uchwyceniem procesualności „Bielenia”; Stale obecnego w historii reformacji trwania i ukrywania się. Jest też kliszą, przez którą możemy spojrzeć na otaczającą nas rzeczywistość i dostrzec jak duży wpływ przez pięćset lat wywierała reformacja na sztukę, architekturę, edukację, przemysł i politykę. Anna Orłowska kieruje swoje spojrzenie na domowy mikro-świat, w którym spełniać miały się idee pracy, czystości i przywiązania.

Drugą część wystawy stanowią prace Piotra Bosackiego pod wspólnym tytułem „Sola Fide – Tylko Wiara”. Tytuł pracy odwołuje się bezpośrednio do jednej z głównych doktryn luteranizmu. Artysta skupił się na filozoficznym ujęciu problemu ciągłej opozycji wiary-niewiary, w której według niego cały czas się znajdujemy. Ciągłe podejmowanie wyboru kształtuje nasze życie, sposób w jaki postrzegamy rzeczywistość, a także to, w jakie relacje wchodzimy ze światem. Na wystawie znajdowały się po dwie pary elementów tworzących dwie instalacje, które bezpośrednio korespondowały ze sobą.

W pierwszym pomieszczeniu znajdował się szklany kaktus wypełniony wodą i zieloną roślinnością, a towarzyszył mu gramofon, który odtwarzał muzykę z płyty wygiętej w kształt kapelusza. Igła nieustannie próbowała wspinać się po gładkiej, czarnej powierzchni, jednak nigdy nie osiągnęła sukcesu. Z głośnika słyszeliśmy zniekształcone i fałszujące dźwięki. Woda i rośliny, które zostały umieszczone w szklanym kaktusie nie mogły wydostać się poza formę, którą narzucił im artysta, a spadająca igła nigdy nie odtworzyła całej płyty do końca. Kształt nadany im przez twórcę determinuje ich działania, które nie mogą wyjść poza narzuconą odgórnie formę.

fot. Galeria Szara

fot. Galeria Szara

W drugiej sali znaleźć można było lustrzane odbicie powyższej sytuacji. Szklany kaktus został umieszczony w prostokątnym akwarium. Roślinność mogła swobodnie unosić się na wodzie, nie była już ograniczona kształtem kaktusa. Gramofon próbował odtwarzać muzykę z płyty, która była wklęsła, i igła po prostu wpadała do wnętrza odwróconego kapelusza. Słyszeliśmy tylko chrobotanie zamiast muzyki, a powierzchnia płyty była już bardzo porysowana. Wydaje się, że kolejność oglądania prac nie miała znaczenia, obie sytuacje, w jakich znalazły się przedmioty biorące udział w instalacji, wzajemnie się uzupełniały. Żadna z nich nie dała odpowiedzi na pytanie, która z przedstawionych sytuacji jest bardziej lub mniej sensowna w swojej niezłomności i upartości działania. Czy na uznanie zasługiwała ciągle na nowo podejmowana próba wspinaczki czy radość wypłynięcia poza ograniczającą formę szklanego kaktusa.

Piotr Bosacki stawia fundamentalne pytania wykraczające poza problematykę reformacji, a poszerzające zakres jego pracy o konsekwencje wyboru, jaki podejmujemy w momencie, w którym deklarujemy siebie jako osobę wierzącą lub nie. Wybór ten będzie bowiem kształtował obraz otaczającej nas rzeczywistości. Będzie horyzontem naszego postrzegania świata i motywacją do (nie)podejmowania, jakiegokolwiek działania.

Wystawa „Praca z nadzieją na…” jest dowodem na to, jak zaangażowana może być sztuka współczesna, która wciąż podejmuje ważne i aktualne tematy. Nie boi się zaangażowania, prowokacji i dialogu z najbliższym otoczeniem. To także potwierdzenie obecnej od dawna myśli, że artyści są tymi, którzy najlepiej potrafią przemyśleć, przepracować i przedstawić problemy dotyczące zarówno codzienności życia człowieka, jak i filozoficzne rozważania, na których drogę być może nigdy nie wejdziemy. Czy artysta to ten, który ciągle widzi sens działania w świecie, który rozpadał się już wielokrotnie? Nieustannie, z wciąż nową nadzieją poszukujący form opowiadania o świecie, który niezliczoną ilość razy był sprzątany i tworzony na nowo.

Korekta: Marta Połap, Marta Rosół


Agnieszka Karpiel małe

Agnieszka Karpiel
Rocznik ’82. Urodzona w Płocku, swoje życiowe miejsce odnalazła na Śląsku, studentka kulturoznawstwa, fotograf, wieczna idealistka, bliskie jest jej antropologiczne spojrzenie na człowieka i filozofia.