Twarz po botoksie
Tłum przed supermarketem, rozgrzewający się niczym olimpijczycy w blokach startowych przed finałowym biegiem na 100 metrów. „Wyprzedaż dla golasów” przyciągnęła najwytrawniejszych łowców promocji, gotowych walczyć na śmierć i życie w samej bieliźnie, byle tylko zapłacić kilkaset złotych mniej za sprzęt RTV. W końcu jest sygnał do ataku. Ruszyli! Za chwilę wnętrze sklepu zamieni się w pole walki, przypominając „Bitwę pod Grunwaldem” Jana Matejki, czy inne sławne polskie bitwy, jak choćby – bijąca swego czasu rekordy oglądalności na Youtube – Bitwa pod Lidlem. Tak oto rozpoczyna się film „Twarz”, nagrodzony Srebrnym Niedźwiedziem na tegorocznym festiwalu w Berlinie.
Scena wyrywania sobie z rąk telewizorów przez Grażyny i Januszy w majtkach z napisem „Polska”, przy akompaniamencie podniosłej muzyki, to chyba najdoskonalsza satyra na stereotypową mentalność Polaków od czasu „Dnia świra”. Otwarcie, stylizowane niemal na poemat heroikomiczny, to dopiero początek wkładania kija w narodowe mrowisko przez reżyserkę. Szumowska obśmiewa między innymi motywacje, którymi kieruje się małomiasteczkowa społeczność, budując największą na świecie figurę Jezusa Chrystusa w Świebodzinie, która zamiast chrześcijańskiego symbolu, pełni tutaj rolę tytułowego misia z komedii Stanisława Barei. Reżyserka szydzi też z obłudy rodzinnych spotkań przy stole, kontrastując konserwatyzm religijny z przaśnym humorem i pijaństwem, gdzie (podobnie jak u Smarzowskiego) żartom o Żydach, czarnoskórych i eutanazji wtórują pieśni religijne z transmisji Mszy Świętej. Reżyserka swobodnie zestawia nieprzystające do siebie elementy, mieszając podniosłość z tandetą. W taki sposób została zarysowana postać głównego bohatera, Jacka. Przypomina on trochę buntownika bez powodu, trochę hipisa wyjętego z filmu „Easy Rider”, który zamiast podróżować motocyklem przy dźwiękach „Born to be wild”, porusza się Fiatem 126p przy akompaniamencie Metallici. Relacja pomiędzy nim a jego narzeczoną, Dagmarą również przedstawiona jest z lekkim przymrużeniem oka. Romantyczna jazda na koniu na tle zachodzącego słońca przy dźwiękach przeboju puszczanego na imprezie w remizie wygląda jak kiczowaty teledysk Zenka Martyniuka.
Do momentu wypadku Jacka, przez który jego twarz ulega deformacji, Szumowska niezwykle celnie wymierza kolejne ciosy w mieszkańców polskiej prowincji. W połowie filmu scenariusz zaczyna się rozpadać. Wnikliwość obserwacji zamienia się w tabloidową krytykę, przypominającą artykuł w „Super Expressie” czy „Fakcie”. Akcja zmierza donikąd, skupiając się wyłącznie na, niepodpartych scenariuszem, zarzutach o ksenofobię mieszkańców miasteczka oraz na wątku odzyskania ukochanej przez Jacka. Gorzka satyra zamienia się w kabaret moralnego niepokoju. Potraktowany z ironią wątek miłosny urasta do rangi wielkiego problemu, który w dodatku został przedstawiony w niezwykle pretensjonalny sposób. Niestety, reżyserka w pewnym momencie traci wyczucie w łączeniu powagi z humorem, przez co film zaczyna przypominać „Botoks” Patryka Vegi. Sceny mające poruszyć wrażliwość widza sąsiadują z niesmacznymi “dowcipasami”. Humor, którego podstawowymi elementami są: spowiadanie się z seksu oralnego, odganianie much ze zwłok czy prowadzona przez Krzysztofa Ibisza kampania z niepełnosprawnymi, ociera się o żenadę.
Szumowska zawodzi także jako reżyserka. Parodiuje samą siebie w scenie przeciągniętego w nieskończoność egzorcyzmu (zakończenie „Body/ Ciało”), ze zmiennym szczęściem prowadzi aktorów. Mateusz Kościukiewicz co prawda wypada przyzwoicie w roli Jacka, ale momentami, aktorsko szarżując, popada w karykaturę. Dobrze napisane i zagrane postacie kobiece (w szczególności Agnieszka Podsiadlik w roli siostry Jacka oraz Małgorzata Gorol jako Dagmara) zostawiają daleko w tyle papierowe postacie męskie, które wydają się żartem, w porównaniu do chociażby bohaterów „Cichej nocy” Domalewskiego.
„Twarz” przez dłuższy czas zapowiadała się na prowincjonalne „The Square” wymierzone w małomiasteczkową społeczność, zastępującą środowisko artystyczne. Hasło z plakatu promocyjnego: „WIĘCEJ NIŻ CIAŁO” okazało się jednak obietnicą bez pokrycia. Film wypadł blado na tle poprzedniego dzieła Szumowskiej, stając się ciałem bez duszy, twarzą bez wyrazu.
Ocena:
Film można obejrzeć w Cinema City:
Korekta: Marta Rosół