Tam, po drugiej stronie – recenzja „Granic marzeń”

Wszyscy przyzwyczailiśmy się już do otwartych granic w strefie Schengen. Gdyby nie pojawienie się tablic informacyjnych w obcym języku, często nawet nie zwrócilibyśmy uwagi, że wjechaliśmy na teren innego państwa. Jednak tuż za wschodnią rubieżą Polski sprawy „nieco” się komplikują. Okazywanie paszportów, konieczność uzyskania wizy – to niezbędne formalności. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę z istnienia, tak zwanych, „państw nieuznawanych” lub, jak z humorem zauważają mieszkańcy tamtejszych regionów, „Uznawanych przez mniejszości” (takie jak Rosja czy Wenezuela). „O państwach nieuznawanych”, dzikich polach XXI wieku i kazamatach Związku Radzieckiego w „Granicach marzeń” pisze Tomasz Grzywaczewski, reporter i prawnik, specjalizujący się w skomplikowanych zależnościach w tych quasi-państwach.

granice_marzen

Kazamaty Związku Radzieckiego

Ćwierć wieku po upadku Związku Radzieckiego geopolityczna mapa byłych republik ciągle ulega zmianom – nieraz całkiem drastycznym. Ma na to wpływ między innymi dawna sowiecka polityka, polegająca na siłowym lub celowym wcieleniu Abchazji do Gruzji, ormiańskiego Górskiego Karabachu do Azerbejdżanu czy Naddniestrza do Mołdawii. Jak pisze sam autor: Państwa nieuznawane nie są czymś stałym i niezmiennym. Wprost przeciwni. Te maleńkie twory podlegają gwałtownym, często brutalnym przemianom[1]. Będąc zimą 2015 roku na froncie w Donbasie, Grzywaczewski nawet nie mógł zdawać sobie sprawy, że konflikt, wbrew przesłankom, nie zakończy się zawieszeniem broni, a doprowadzi do utworzenia na gruzach wojennych nowych państw – Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Wpływy rosyjskie widoczne są niemalże na każdym kroku – nie tylko w polityce państwa, wspomaganego często pieniędzmi „wielkiego brata”, ale i w codzienności. Język, w którym można się porozumieć na tamtych terenach nie jest ich ojczystym – wolą posługiwać się ogólnorozumianym rosyjskim, który dużo ułatwia i zastępuje potrzebę komunikowania się w skomplikowanych zawiłościach ormiańskiego bądź abchaskiego.

Teoretyczny patriotyzm

Grzywaczewski w „Granicach marzeń” kreśli krótkie historie powstania danego państwa, ale dużo większy nacisk kładzie na życie jego mieszkańców. Jedną z głównych trudności ludności żyjącej na tych terenach jest problem z tożsamością. Pytanie: „Kim ty właściwie jesteś?” wprawia w zakłopotanie, zwłaszcza młodych, którzy czasy burzliwych przemian sprzed dwudziestu pięciu lat znają jedynie z opowiadań. Wielu z nich, żyjących na wygnaniu, nigdy nie widziało ojczyzny, ciężko więc zrozumieć, dlaczego muszą mówić w języku, który uważają za niemalże wymarły i zupełnie nieprzydatny. Tak naprawdę ich „świat uznawany” niewiele różni się od tego „nieuznawanego”. Te same dziurawe drogi, bezrobocie, podobne troski i zmartwienia jego mieszkańców. Czy nie prościej uznać się za obywatela Rosji, Turcji lub Mołdawii i móc swobodnie posurfować w intrenecie lub mieć perspektywy rozwoju zawodowego i życia w większym mieście?

granice_marzeń

Lepsze jutro już było

Reportaż Grzywaczewskiego pełen jest życiowych opowieści obywateli państw nieuznawanych, będących często spornymi terenami w rozgrywkach międzypaństwowych i międzykulturowych. Abchaska diaspora w Turcji, Kurdowie, określający swoje dzisiejsze losy jako klątwę za czynny udział w Rzezi Ormian w 1915 roku czy trudna sytuacja Polonii w Naddniestrzu, to tylko niektóre tematy. Autor, udowadnia, że ciężko jest zapomnieć o przeszłości: zbyt wiele krwi niewinnych ludzi już przelano. Przeszłość nie powinna zasłaniać teraźniejszości, co podkreśla publicysta, opisując chociażby sytuację Ormian w Górskim Karabachu, będącym formalnie częścią Azerbejdżanu. Wypijmy więc za to, żeby dla nas wszystkich ta wojna wreszcie dobiegła końca. A potem pojedziemy po gitarę i pośpiewamy. Nie można się przecież smucić, trzeba żyć[2] – mówi karabaski rozmówca Grzywaczewskiego.

Pełne nostalgii i szczypty marazmu opowieści obywateli „państw nieuznawanych” udowadniają czytelnikowi jedno: warto doceniać to, że żyjemy w wolnym kraju, będącym częścią zjednoczonej Europy i nie musimy przejmować się faktem, że nasz ojczysty język za dwa pokolenia zostanie uznany za relikt byłej epoki.

T. Grzywaczewski, Granice marzeń. O państwach nieuznawanych, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2018.

[1] Grzywaczewski Tomasz, Granice marzeń. O państwach nieuznawanych, wyd. Czarne, Wołowiec 2018, s. 7.

[2] Ibidem, s. 201.

Nasza ocena: 

Żarówki 6

Korekta: Marta Rosół, Hanna Kostrzewska 


wielińska_agnieszkaAgnieszka Wielińska – rocznik ’92. Z wykształcenia filolog-rusycysta, z zamiłowania fotograf, zwłaszcza dzikiej przyrody. Ruda, piegowata, wiecznie uśmiechnięta, roztrzepana idealistka, chodząca własnymi ścieżkami. Gorącą krew ma w genach – jest człowiekiem (z) gór. Nigdy nie potrafi zbyt długo wytrzymać w jednym miejscu. Jej największym marzeniem jest podróż koleją Transsyberysjką z Moskwy do Władywostoku i obfita relacja fotograficzna z tych dzikich wojaży. Głęboko wierzy, że chcieć – znaczy móc. Wystarczy działać!