Gdzie jest Paweł? O spektaklu dyplomowym studentów WTT w Bytomiu

Pawła nie ma. Gdzie zniknął tak nagle? Jedna z bohaterek spektaklu zadaje to pytanie głośno. Reszta sugeruje, żeby lepiej nie dociekać.

fot. Jagoda Stuła

fot. Jagoda Stuła

Fabuła spektaklu dyplomowego studentów IV roku Wydziału Teatru Tańca w Bytomiu krakowskiej AST zapowiada się ciekawie. Pomysł osadzenia akcji w elitarnym klubie o niezidentyfikowanym profilu, zdaje się być oryginalny i świeży. „Zakład”, jak mówią o nim sami bohaterowie, to coś na kształt klubu sportowego, który jednak dba o znacznie więcej niż tylko dobrą formę fizyczną i zadowolenie swoich członków. Pośród treningów tenisa, golfa i picia zdrowych koktajli, „Zakład” wymaga niezachwianej moralności, posiłkując się z pozoru niewinnym zbiorem niepisanych zasad. Jedną z nich zdaje się być zakaz pytania o to, dlaczego nie pojawiają się już w nim jego niedawni członkowie.

Bohaterowie pochłonięci są całkowicie swoją powierzchownością. Piękni, młodzi, wysportowani i „higieniczni”, pełni kultury i dobrze wychowani. Zajęci grą pozorów kategorycznie unikają poważnych tematów, pokrywając ewentualne zmieszanie sztucznym uśmiechem. Utopijny „Zakład” – miejsce rozrywki i oaza odpoczynku – ma zapewnić im komfort i bezpieczeństwo. Za wygodę niewiedzy przychodzi im jednak srogo płacić. Pozostają odcięci od świata zewnętrznego, z którego zaczynają dochodzić niepokojące sygnały. Posłuszni i bezrefleksyjni, zamykają się w bańce, która chroni ich przed rzeczywistością pełną wojen, śmierci, zdrad, niespełnionych pragnień i namiętności.

fot. Jagoda Stuła

fot. Jagoda Stuła

Scenografia przedstawienia nie jest rozległa, co pozwala aktorom wykorzystać w pełni przestrzeń sceniczną. Większość efektów wizualnych twórcy uzyskują poprzez wykorzystywanie zmiennego i intensywnego światła. Aktorzy mają na sobie zróżnicowane kostiumy, co podkreśla różnorodność granych przez nich postaci. Znajdą się więc w tym świecie zarówno piżamy i szlafroki, eleganckie sukienki, jak i fikuśne sportowe stroje.  Ruch sceniczny jest dopracowany i nieskomplikowany, a sekwencje w niewymuszony sposób dopasowane do scenariusza. Artyści ruchem okraszają charakterystyczną kompozycję inscenizacyjną, gdzie sceny zbiorowe przeplatają się z monologami, lub dwu- i trzyosobowymi dialogami. Bohaterowie przeważnie unikają istotnych tematów, raz za razem wracają natomiast w swych wypowiedziach do polityki i wyszydzanych ideałów. Jednak najczęściej są to intymne rozmowy na tematy damsko-męskie, kłótnie kochanków, wyznania czy zwierzenia. Dialogi między nimi wydają się być momentami absurdalne i abstrakcyjne, nie dotyczą poruszanych tematów, by nagle wrócić w strzępkach zdań wyrwanych z kontekstu.

Niemal czeka się na jakiś punkt zwrotny scenariusza. Niczym w powieściach J.G. Ballarda wydaje się, że przedstawiony hermetyczny światek współczesności sprowokuje bohaterów do odkrycia zachowań i instynktów, o które sami siebie nie podejrzewali. Cóż, to jednak się nie wydarza. Historie bohaterów zaczynają się rozpadać, przeplatać, odchodzą od głównego wątku. Zawodu doznaje widz oczekujący historii o konsekwencjach dystopijnego świata luksusu, który musi w końcu się rozpaść, wywołując chaos, sprzeciw, anarchię. Sztuka dezintegruje przewidywany ciąg dalszy wydarzeń, odchodząc od „gładkiej” formy z początkowej części przedstawienia. Dalej jest bardziej nieprzewidywalnie, sceny nie mają już wspólnego miejsca ani czasu, a bohaterowie otwierają się i prezentują w zupełnie innym świetle.

fot. Jagoda Stuła

fot. Jagoda Stuła

Warto przyjrzeć się samemu tekstowi, którego stworzenia podjął się Seb Majewski. Sztuka jest zgrabnie napisana, a sam dobór języka trafiony. Na wskroś współczesny, przeplatany soczystymi wulgaryzmami, wyolbrzymia akcenty humorystyczne. Ironiczny i nierealny świat „Zakładu” podkreślają frazy momentami dość „kanciaste” – zwroty stają się przesadnie wyrafinowane, co oddaje sztucznie ugrzeczniony sposób, w jaki zwracają się do siebie niektórzy bohaterowie.

O ile pierwsza połowa spektaklu to zajmująca opowieść pulsująca sceniczną energią, prowadzona w żywym tempie i podporządkowana równemu, szybkiemu rytmowi, tak ostatnia jego część traci na jakości. Wydaje się, że twórcy chcieli przekazać zbyt wiele treści na raz. Duża liczba niezależnych od siebie, pomniejszych scen (nawet jeśli zagranych bez zarzutu) sprawia, że widzom trudno jest z niesłabnącym zainteresowaniem śledzić przebieg akcji. Zmęczenie widać też u samych aktorów, którym coraz trudniej jest zachować tempo i szybki rytm scen, do jakiego przyzwyczaili widzów w pierwszej połowie przedstawienia. Dodatkowo, luźna forma sceniczna, której wątkiem przewodnim jest pełna dekonstrukcja powoduje, że rozmywa się ciężar tematyczny, wokół którego budowany był świat przedstawiony. Specyfika spektaklu dyplomowego zakładająca partie do zagrania dla każdego z artystów, niewątpliwie ma też wpływ na przeciągający się finał inscenizacji.

fot. Jagoda Stuła

fot. Jagoda Stuła

Pokazy spektaklu odbyły się najpierw w bytomskim Rozbarku, a następnie w katowickim Pałacu Młodzieży. Jak się okazało, warunki techniczne miały znaczny wpływ na przebieg i odbiór przedstawienia. W Rozbarku świetnie wykorzystana została sceniczna przestrzeń. Artyści korzystali z całej sceny i aranżowali akcję pomiędzy rzędami krzeseł. Byli widoczni z każdego miejsca sali i równie dobrze słyszalni. Wielki wpływ na odbiór miała również zastosowana w Rozbarku gra świateł – intensywna, zmienna, podkreślająca energię przedstawienia. Niestety na scenie w Pałacu Młodzieży spektakl wypadł gorzej, scena była momentami niedoświetlona, zabrakło intensywności i bogactwa efektów świetlnych, co znacznie wpłynęło na postrzeganie poszczególnych sekwencji.  Dodatkowo, przy dużo liczniejszej publiczności w Katowicach, pojawiły się problemy z akustyką, a aktorzy w niektórych scenach nie byli dobrze słyszalni.

Nasza ocena:
żarówki 3-01

Korekta: Dawid Dróżdż

Gdzie jest Paweł? Czyli chcemy spokoju!
Spektakl dyplomowy studentów IV roku WTT w Bytomiu AST im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie
Reż.: J. Peszek, tekst na podstawie improwizacji: Seb Majewski, muzyka: M. Flis, reż. światła: P. Murlik, realizacja światła: K. Rogański, realizacja dźwięku: M. Michalik, scenografia i kostiumy: A. M. Karczmarska.
Obsada: P. Gogol, K. Koziorz, P. Kozłowski, O. Mafa, A. Michalski, B. Mieszczak, A. Nowakowska, P. Nowicka, I. Perez, A.Szpaczyńska, P.Urbanowicz, N. Wesołowska.


bioAnna Zakrzewska – rocznik 93′. Z zamiłowania studiuje historię sztuki na UŚ. Bezwarunkowo zakochana w sztuce, teatrze, literaturze, filmie i kotach. Woli magię od realizmu, chyba, że jest to realizm magiczny. Uzależniona od kawy, dramatów Tennessee Williamsa i filmów Petera Greenaway’a. Wiecznie spóźniona.