BOOKSHOT #24 – NAJLEPSZE KSIĄŻKI 2017 ROKU

Kolejne zestawienie z cyklu BOOKSHOT przed nami. Tym razem redakcja działu literackiego przyjrzała się książkom wydanym w 2017 roku i wybrała subiektywne propozycje do tytułu tych najlepszych.

bookshot


agnieszka-wielinska-maleAgnieszka Wielińska jest w „Labiryncie duchów”

Trudno wybrać jedną najlepszą książkę 2017 roku. To tak jak ze zdjęciami – nigdy nie mogę wybrać: górskie pejzaże czy dzikie zwierzęta. Opowiem więc o powieści nie dość, że naprawdę wybitnej, to najbardziej wyczekiwanej przez wielbicieli prozy Carlosa Ruiza Zafona. „Labirynt duchów” jest zwieńczeniem sagi o Cmentarzu Zapomnianych Książek. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by czytać go jako samodzielną opowieść (choć pozostałe części pomogą w lekturze). Zafon jest czarodziejem słowa – monumentalne 900 stron czyta się jednym tchem i jedynie cisza w domu sugeruje, że jest już na tyle późno, by w końcu iść spać.

W centrum wydarzeń „Labiryntu duchu” znajduje się całkiem nowa postać – tajemnicza agentka Alicja Gris, znajoma Fermina z dawnych wojennych lat. Akcja powieści toczy się jednak wokół nazwisk znanych fanom Zafona – Daniela Sempere, jego matki Isabelli, pisarza Davida Martina, ministra Mauricia Vallsa i wielu innych – a wszystko, rzecz jasna, w cieniu wielkiej literatury i Cmentarza Zapomnianych Książek. „Labirynt Duchów” wciąga, intryguje; wartka akcja zaskakuje czytelnika na każdym kroku, a bohaterowie są z krwi i kości. Ja jestem pod wielkim wrażeniem – czarodziej Zafon znowu jest w formie!

L. Zafon, Labirynt duchów, wydawnictwo Muza, Warszawa 2017

Zuzia Sokołowska nie potrafi zapomnieć o Patricku Melrose

Ostra jak brzytwa. Przeszywająca do bólu. Nie dająca łatwo o sobie zapomnieć, powracająca do świadomości czytelnika przez wiele dni po skończonej lekturze jak lepki, duszny sen. O której książce mowa? O serii „Patrick Melrose” autorstwa Edwarda St Aubyna. Pierwsza część, składająca się na trzy powieści – „Nic takiego”, „Złe wieści” i „Jakaś nadzieja” – wywołała niemałe zamieszanie wśród czytelników i krytyków, którzy twórczość St Aubyna bezapelacyjne okrzyknęli mistrzowską i błyskotliwą – i nie ma czemu się dziwić. St Aubyn stwarza przejmujący obraz angielskiej arystokracji, bezczelnie pociągający i okrutnie odpychający jednocześnie. Zapomnijcie o dobrych manierach i wyrafinowaniu! Bohaterem tego specyficznego światka jest Patrick Melrose, który dotknięty jest traumą doświadczeń z dzieciństwa. Kładą się one cieniem na jego życiu, przepełnionym uzależnieniem od heroiny i trudnymi emocjami prowadzącymi do autodestrukcji. St Aubyn doskonale obnaża słabości ludzkiej natury, robiąc to w niesłychanie elegancki i jednocześnie intensywnie wciągający sposób. W końcu St Aubyn pisze o sobie samym. Twórczość pisarza zainteresowała także filmowców, którzy postanowili nakręcić serial o przygodach niepokornego i błyskotliwe ironicznego Melrose’a. W jego rolę ma się wcielić genialny Sherlock Holmes, czyli Benedict Cumberbatch.

E. St Aubyn, Patrick Melrose. Nic takiego. Złe wieści. Jakaś nadzieja, Grupa Wydawnicza Foksal, Warszawa 2017.

Patrycja Mucha małePatrycja Mucha razem z Rebeccą Solnit odkrywa jak funkcjonuje świat kobiet 

Jeśli miałabym wskazać jakieś wydarzenie, które w 2017 roku zmieniło medialną rzeczywistość – zagarniając przestrzeń portali społecznościowych oraz stając się częścią debaty publicznej zarówno w mediach głównego nurtu, jak i w tych niszowych – byłaby to akcja #metoo. Widzialność zyskały wreszcie spychane przez lata na margines: opresja kobiet, kompromisy, na które każda z nas musi pójść, żeby społecznie funkcjonować, oraz fakt, że nie tylko kobiety mają obecnie prawo do własnych ciał, myśli i poglądów. W końcu ujawniła się zależność, łącząca język i przemoc fizyczną, przyznająca oprawcom prawo do uprzedmiotowienia kobiety zarówno słowem, jak i zachowaniem.

Temu wszystkiemu towarzyszyła również premiera przetłumaczonego na język polski zbioru esejów feministki Rebeki Solnit pod wiele znaczącym tytułem „Mężczyźni objaśniają mi świat”. Będąc myślami blisko codzienności kobiet (także jako aktywistka wspierająca ruchy wolnościowe), a daleko od akademickich tyrad Solnit pokazuje, jak cienka jest granica między słowem a czynem. To książka ważna, bo autorka nie ma złudzeń – kilka głośnych akcji i parę poczytnych artykułów nie ograniczy od razu trwającej od wieków dyskryminacji, którą uprawiają nie tylko mężczyźni, lecz także wychowane w patriarchalnej kulturze kobiety. Przykłady z życia wzięte, które stały się dominantą #metoo, są także punktem wyjścia dla rozważań Solnit – odnotowuje ona każde zagłuszenie w rozmowie przez samozwańczego eksperta, klepnięcie w pupę w metrze czy „niewinny” tweet znanego polityka i uświadamia, że stanowią one wyraz utrwalonych w kulturze sposobów widzenia (czy raczej nie-widzenia) kobiety, odbierające jej prawo do samostanowienia. Pokazuje – nieważne, jak bardzo czasem chcemy usprawiedliwić siebie lub swoich znajomych – że w tym świecie nie ma różnicy między głupim żartem a naruszeniem czyjejś nietykalności. Wszystkie one bowiem wywodzą się z tego samego przekonania o podrzędności kobiety.

Jako dopełnienie dominującego w mediach w ostatnich miesiącach dyskursu polecam tę książkę całym sercem – jako kulturoznawczyni, redaktorka i kobieta.

R. Solnit, Mężczyźni objaśniają mi świat, Karakter, Kraków 2017

Paulina GoncerzPaulina Goncerz czyta autobiografię Świetlickiego 

Mogłem tak wybrać, ale tak nie wybrałem [cytat: M. Świetlicki, R. Księżyk, „Nieprzysiadalność. Autobiografia”]

Marcin Świetlicki niechętnie opowiada o swoim życiu prywatnym. Rzadko udziela wywiadów, mało go w mainstreamowych mediach, nie ma typowego dla dzisiejszych artystów parcia na szkło. Czy taką postawą bardziej zasługuje na miano człowieka sztuki czy raczej totalnego outsidera? Odpowiedzi na to pytanie z powodzeniem można szukać w wydanej nakładem Wydawnictwa Literackiego „Autobiografii. Nieprzysiadalności” – spisanej rozmowie z Rafałem Księżykiem.

Pozycja ta z co najmniej trzech powodów powinna znaleźć się na liście najlepszych książek mijającego roku. Po pierwsze z powodu, o którym mowa na wstępie – bo „Nieprzysiadalność…” to nie lada gratka dla fanów artysty; pozwala bowiem zapoznać się z jego życiem. Świetlicki – szczerze, z niezwykłą dla siebie otwartością i swobodą, bez nadęcia typowego dla dzisiejszych celebrytów – opowiada o sobie i swoich przeżyciach, zarówno prywatnych, jak i artystycznych. Po drugie: opowiadając o sobie, rysuje niezwykle szczegółowy obraz środowiska krakowskich artystów na przestrzeni niemal 40 lat. W książce pojawiają się twórcy związani z „bruLionem”, muzycy, tekściarze, malarze, dziennikarze związani z „Tygodnikiem Powszechnym” – słowem: wszyscy ci, których ścieżki splotły się kiedykolwiek ze ścieżkami Świetlickiego. Trzeci powód to sam Rafał Księżyk, sprawca całego zamieszania: dziennikarz, krytyk muzyczny, obecnie redaktor naczelny miesięcznika „Playboy”, od podszewki znający realia polskiej sceny muzycznej. Mam wrażenie, że tylko w rozmowie z takim mistrzem to wszystko mogło się udać.

Z całą odpowiedzialnością powiadam Wam: najlepsza autobiografia 2017 roku!

M. Świetlicki, R. Księżyk, Nieprzysiadalność. Autobiografia, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017


Korekta: Marta Rosół, Patrycja Mucha