Polna Zdrój, czyli niepohamowany apetyt na życie
Rzucić korporację, wyjechać z wielkiego miasta i zacząć wszystko od nowa, gdzieś daleko, najlepiej w górach – taka wizja rozpala wyobraźnię wielu ludzi. Niewielu jednak ma na tyle odwagi, by naprawdę to zrobić. Wśród tych nielicznych jest Magda Trojanowska, właścicielka pensjonatu Polna Zdrój i autorka książki „Slow life z widokiem na Śnieżkę, czyli Polna Zdrój”, która ukazała się w wydawnictwie Marginesy.
Książka trafiła do mnie w nie nazbyt sprzyjającym momencie. Od kilku miesięcy, chcąc nie chcąc, skazana jestem na dietę lekkostrawną, zaleconą przez lekarza. Nie dla mnie smażone potrawy, bakalie, większość świeżych owoców i warzyw, słodkości, ani nawet świeże pieczywo. Słowem: wielki ból dla każdego, kto kocha jeść i kocha gotować. Ale mimo wszystko ta sytuacja ma jedną zaletę – moja kulinarna wyobraźnia jeszcze się przez to wyostrzyła, czytając o jedzeniu czuję jego smak na podniebieniu, unoszący się zapach i towarzyszące temu wrażenie błogości. Magda Trojanowska zafundowała mi więc kilka całkiem przyjemnych wieczorów, które spędziłam na studiowaniu „Slow life’u…”.
Zakochani w życiu
Zacząć trzeba od tego, że Polna Zdrój to coś więcej niż pensjonat. To raczej sposób na życie, którym Magda i Mateusz (mąż Magdy) zaczarowują innych i sprawiają, że do Wlenia ludzie chcą powracać, bo na miejscu doświadczają niezwykłej gościnności, smakują rewelacyjnej kuchni i chłoną krajobrazy Gór Izerskich. Przyjechać można na Wielkanoc albo na Sylwestra, zorganizować można tu wesele albo chrzciny.
Ta „okazjonalność” jest również przewodnim tematem książki. „Slow life…” podzielony jest według pór roku – oczywiście z uwzględnieniem sezonowości produktów – a także według pretekstów do spotkania się i przyrządzenia czegoś smakowitego. Mamy tu zatem dania w sam raz na Andrzejki, Dzień Babci, zaręczyny, roczek, a nawet uroczystość żałobną.
Najważniejsza jest prostota
Większość przepisów w książce bazuje na niewyszukanych składnikach, z zastrzeżeniem oczywiście, że są to składniki dobrej jakości. Bardzo lubię takie podejście do tworzenia książek kulinarnych (i do gotowania w ogóle), bo dzięki temu otrzymujemy wskazówki do stworzenia fantastycznych posiłków, a jednocześnie ich prostota gwarantuje, że nawet niewprawione w gotowaniu osoby nie zniechęcą się, próbując odtworzyć je w domu.
W całej książce – i filozofii Magdy i Mateusza – tradycja przeplata się z nowoczesnością. Nie dziwi więc, że obok siebie znajdziemy przepisy na zupę ogórkową oraz pierogi marchewkowe albo zupę dyniową i chilli con carne z… kakao. Każdy znajdzie tu coś dla siebie: niemal zapomniany smak dzieciństwa albo intrygujący powiew egzotyki. Ja również, mimo ograniczeń, znalazłam coś dla siebie (i tylko w niewielkim stopniu musiałam zaingerować w przepis), a wszystkim w domu smakowało tak bardzo, że i wam polecam. Przyrządźcie sobie koniecznie zupę z pstrąga! W Polsce zdecydowanie za rzadko je się rybne zupy, a szkoda, bo są niezwykle smaczne, pożywne, a ich przygotowanie nikomu nie sprawi trudności. A potem zróbcie białe risotto, w którym pierwsze skrzypce gra seler, a zaskoczy was delikatnością, a przy tym pełnią smaku – ja zakochałam się w tym niepozornym daniu.
Wielka księga inspiracji
„Slow life…” to nie tylko książka kucharska – to piękny album o Polnej Zdroju. Album pełen inspiracji dla każdego, kto po to opasłe tomisko sięgnie. W sam raz na długie wieczory, których teraz mamy pod dostatkiem. I nie mówię tu tylko o inspiracjach gastronomicznych. Liczne fotografie pozwalają również zobaczyć jak wygląda sama Polna Zdrój – można podejrzeć piękne wnętrza zaprojektowane przez Mateusza Trojanowskiego, który z zawodu jest architektem, dekoracje ślubne czy dekoracje stołu.
„Slow life…” nie jest również odpowiedzią na chwilową modę, to nie książka z krótkim terminem ważności, która po paru tygodniach zakurzy się i zniknie pod stosem jej podobnych. To księga, z której czerpać można latami – w pierwszej kolejności przepisy, ale także odwagę Magdy Trojanowskiej i jej pogodne slow-life’owe podejście do życia. Bo slow life – jak przekonuje okładka, a ja się z tym w pełni zgadzam – to „czerpanie z życia pełną chochlą”. Brzmi jak plan, prawda?
Magda Trojanowska, Slow life z widokiem na Śnieżkę, czyli Polna Zdrój, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2017.
Ocena:
Korekta: Marta Rosół, Marta Połap