Krytyk po godzinach

Festiwali filmowych w Polsce jest całkiem sporo. O każdej porze roku możemy usłyszeć co najmniej o kilku z nich a największe ich zagęszczenie występuje jesienią. Nikogo to nie zdziwi, że przy okazji takich wydarzeń po prostu ogląda się mnóstwo filmów. Ale co robimy PO seansach? Zachwycamy się, oburzamy, rozmawiamy, a także krytykujemy. Czy publiczności uwielbiającej wyrażać własną opinię nie należy się własny festiwal? Jak najbardziej!

To mój piąty raz na Festiwalu Krytyków Sztuki Filmowej Kamera Akcja w Łodzi. Znaczy to tyle, że tutaj naprawdę ciekawie dyskutuje się o filmie. W związku z tym przedstawiam nieco patchworkową relację z tegorocznych wydarzeń.

#oglądamy

Film otwarcia „Niemiłość” Andrieja Zwiagincewa, prezentuje bardzo ciekawe portrety wewnętrzne postaci. Przypadek Alyoshy (Matvey Novikov) – dziecka, dla którego rodzice nie mają ani czasu, ani zainteresowania – uświadamia, do jakich spustoszeń potrafi doprowadzić brak czułości; nie tylko w życiu małego chłopca, ale także jego rodziców i ich nowych partnerów. Gorzki dramat o skamieniałych sercach jest wszakże upstrzony dość kąśliwym humorem sytuacyjnym: w tle majaczy obraz społeczeństwa współczesnej Rosji – nieumiejącego się porozumieć i czuć, skrytego za ekranami telefonów. Zakończenie filmu oddaje emocjonalną pustynię bohaterów tak żywo, że po seansie można niemal tę pustkę fizycznie odczuć.

fot. materiały dystrybutora

fot. materiały dystrybutora

RumuńskiEgzamin” Cristiana Mungiu w pewien sposób koresponduje zNiemiłością”. Tutaj też mamy historię rodzinną, w której związek rodziców dawno nie istnieje, choć stanowi paradoksalnie oś dramaturgiczną scenariusza. Nadopiekuńczość ojca (Adrian Titieni), który za wszelką cenę chce pomóc córce Elizie (Maria-Victoria Dragus) podczas najważniejszego w życiu egzaminu, w bardzo moralizatorski sposób portretuje konsekwencje „dążenia do celu po trupach” w kontraście do postępowania w zgodzie z własnymi zasadami. Idealna uczennica dzień przed decydującym o jej przyszłości egzaminem zostaje niemalże zgwałcona. Pomimo tego wydarzenia jej ojciec nadal próbuje zrobić wszystko, by w imię własnych niespełnionych marzeń wymusić ich spełnienie na córce. Przeżycia Elizy nie stanowią dla niego usprawiedliwienia dla uzyskania gorszego wyniku egzaminu. Zaborczość mężczyzny doprowadza go jednak do bezradności. Poruszając niebo i ziemię w imię własnych ideałów nie potrafi dostrzec, że nie są one kompatybilne z marzeniami córki.

fot. materiały dystrybutora

fot. materiały dystrybutora

„20th Century Woman” zdecydowanie odbiega klimatem od poprzednich tytułów. W tle amerykańskie lata 70. i punk, w centrum zaś nastolatek Jamie (Lucas Jade Zumann), który uczy się, jak być mężczyzną, a raczej jest tego uczony przez trzy kobiety. Okres dojrzewania, niestandardowa rodzina i skomplikowane relacje międzyludzkie to tematy często obecne w kinie, jednak proces rozwoju męskiego charakteru pokazany z punktu widzenia trzech silnych i skomplikowanych kobiet stanowi bardzo interesującą perspektywę ich ujęcia. Każdy z bohaterów filmu czegoś się musi nauczyć – tak naprawdę więcej, niż sam Jamie.

fot. materiały dystrybutora

fot. materiały dystrybutora

„November” to wizualna perełka. Nie polecam jednak seansu tego filmu w późnych godzinach wieczornych, gdyż oniryczny świat, który prezentuje nam estoński reżyser Rainer Sarnet, mimo przepięknych zamglonych nordyckich pejzaży może zabrać nas w objęcia Morfeusza. Mimo że to historia w pewnym sensie fantastyczna, to bardziej przywodzi mi na myśl realizm magiczny i słowiański rytuał dziadów. W otoczeniu ludowej magii, czerni i bieli oraz dusz zmarłych prezentuje się estoński bohater, trochę Romeo, trochę Werter, i bardzo niespełniona w uczuciu nordycka Julia. Historia warta poznania!

fot. materiały dystrybutora

fot. materiały dystrybutora

Moim festiwalowym faworytem jest „Soyer” – dyplomowy film studentów aktorstwa Łódzkiej Szkoły Filmowej i Łukasza Barczyka. Jak na ekstremalnie krótki czas, w jakim powstał, rezultat jest świetny! Nie wyobrażam sobie w tytułowej roli kogokolwiek innego niż Macieja Musiałowskiego, który idealnie oddał chłopaka uważanego przez wszystkich za wariata, choć jest on być może bardziej „normalny” niż my wszyscy. Film ma bardzo metaforyczny wymiar: prezentuje raczej refleksje na temat wartości, jakie wyznajemy, niż zgłębia historię o szaleńcu jako takim. To także zasługa Marianny Zydek wcielającej się w rolę Małgośki, siostry Soyera, i Cezarego Kołacza grającego jej partnera. Film jest pomysłowo skonstruowany i zrobiony z pasją, a do tego przekorny i ironiczny; niedługo trafi do polskich kin. Prosimy o więcej takich debiutów aktorskich!

fot. plakat

fot. plakat

Na koniec zostawiłam sobie „Borg/McEnore. Między odwagą a szaleństwem”. Absolutnie nie spodziewałam się, że ten film zrobi na mnie takie wrażenie. Więc jeśli zastanawiacie się, czy warto go obejrzeć – to nie ma się nad czym dłużej zastanawiać. Shia LaBeouf – a w większej mierze lodowato nieludzki Sverrir Gudnason wciągają widza w świat sportu, nawet jeśli ten nie ma nic wspólnego z tenisem. Zaabsorbowała mnie nie tyle historia turnieju wimbledońskiego, ile profil bezkompromisowych i autorytarnych geniuszy. Umysł i charakter tego typu jednostek niezmiernie mnie fascynują. To zwykle są magnetyczni ludzie, a jeśli odpowiednio przełoży się ich biografię na język filmu, to sukces jest niemal gwarantowany.

fot. materiały dystrybutora, www.bestfilm.pl

fot. materiały dystrybutora, www.bestfilm.pl

#rozmawiamy

Nieodłączną częścią Festiwalu Kamera Akcja są wydarzenia towarzyszące projekcjom filmowym: panele dyskusyjne, warsztaty, śniadania z książką, czy spotkania z twórcami. Strasznie lubię tę pozaekranową część Festiwalu, ponieważ umożliwia ona bezpośrednią konfrontację i wymianę myśli ze specjalistami różnych dziedzin branży filmowej. Wtedy też często omawiane i komentowane są najnowsze tendencje we współczesnym kinie i kierunki, w jakich rozwija się kino.

Na panelu dyskusyjnym poświęconym roli krytyków w dobie serwisów VOD poruszono kwestię przyszłorocznych inwestycji Netflixa. W 2018 roku serwis zamierza  bowiem przeznaczyć 8 miliardów dolarów na oryginalne produkcje, które nie będą dostępne do obejrzenia nigdzie indziej. Podejrzewam zatem, że czeka nas pełen emocji rok przed ekranem!

Dyskusja: VOD vs kino. O geopolityce w dystrybucji fot. Paweł Mańka

Dyskusja: VOD vs kino. O geopolityce w dystrybucji
fot. Paweł Mańka

Panel poświęcony dystrybucji tylko utwierdził mnie w przekonaniu dotyczącym tego, jak wiele jeszcze do zrobienia jest w polu polskiego marketingu filmowego. Jeśli często się zdarza, że polscy aktorzy nie czytają nawet całego scenariusza (przez co nie bardzo potem wiedzą, co powiedzieć w wywiadzie pół roku po produkcji danego filmu) to jest naprawdę wiele do poprawy w tej materii.

Prepromocja. Filmy, których nie ma, fot. Paweł Mańka

Prepromocja. Filmy, których nie ma, fot. Paweł Mańka

Bardzo ciekawą częścią festiwalu są Śniadania z książką. Śniadanie to w końcu najważniejszy posiłek w ciągu dnia! A jeśli można przy okazji skonsumować trochę dobrego kina i poznać smaczne kąski literatury, to czego chcieć więcej? Udało mi się (o trudnej dla festiwalowego widza porannej godzinie) dotrzeć na jedno takie śniadanie i żałuję, że tylko na jedno! Jacek Rokosz opowiadał o swojej książce „Stracone dusze – amerykańska eksploatacja filmowa 1929–59”. To rzecz o dziwnych filmach; o takich nie do oglądania w kluczu analizy akademickiej, prawdopodobnie (w pewnym sensie) w ogóle „nie do oglądania”. Ale co się z nami dzieje, że nie dość, że chcemy jednak oglądać złe filmy, to chcemy także o nich czytać? Jacek Rokosz jest pomysłodawcą i realizatorem ogólnopolskiej akcji filmowej Najgorsze filmy świata i z przymrużeniem oka opowiadał o kondycji współczesnego kina. Ogromne zainteresowanie produkcjami potencjalnie niestrawnymi świadczy o tym, że dla widza są one po prostu pewnego rodzaju odskocznią, ciekawostką. Redaktorom podobno treść książki przeszkadzała w edycji – po prostu była ona zbyt interesująca, by mogli skupić się na pracy.

Śniadanie z książką: projekcja filmu Maniac i spotkanie z autorami publikacji „Stracone dusze. Amerykańska eksploatacja filmowa 1929-1959” Anna M. Zarychta i Jacek Rokosz, fot. Paulina Adaszek

Śniadanie z książką: projekcja filmu Maniac i spotkanie z autorami publikacji „Stracone dusze. Amerykańska eksploatacja filmowa 1929-1959”
Anna M. Zarychta i Jacek Rokosz, fot. Paulina Adaszek

Na Festiwalu Kamera Akcja można było także spotkać Seana Bobbita – producenta filmu „Twój Vincent”. Wraz z Michałem Jankowskim, dźwiękowcem, świetnie opowiadali o pracy nad tym wymagającym projektem. Twórcy dyskutowali o procesie powstawania „Twojego Vincenta”, dzięki czemu mogliśmy się dowiedzieć, że do castingu na malarzy filmu zgłosiło się około 5 tys. artystów z całego świata, z czego w produkcji obrazów brało udział „jedynie” około stu osób w bazach w Grecji i w Polsce. Podobno najszybsi byli malarze ukraińscy, a i tak praca nad jedną sekundą filmu zajmowała średnio dwa tygodnie. Scenariusz posiadał siedem całkowicie różnych od siebie wersji, a inwestorem produkcji była nawet ciocia Bobbita oraz… jeden z jego sąsiadów. Najwidoczniej mieli oni bardzo dobrą intuicję, gdyż zainteresowanie filmem zdecydowanie przerosło oczekiwania twórców, a produkcja wcale nie trafiła do wąskiego grona odbiorców.

"Twój Vincent" - produkcyjne case study, fot. Łukasz Glajzner

„Twój Vincent” – produkcyjne case study, fot. Łukasz Glajzner

Festiwal Kamera Akcja to świetna okazja do kolekcjonowania takich anegdot i filmowych ciekawostek. To także jedno z niewielu wydarzeń skierowanych bezpośrednio do krytyków filmowych. Miejsce, w którym od najlepszych można uczyć się, w jaki sposób dyskutować o kinie. Festiwal tym samym wpływa na integrację towarzystwa filmoznawczego, a za sprawą prowadzonych corocznie warsztatów podnosi jakość sztuki merytorycznej krytyki. Mam nadzieję, że mój hurraoptymizm w stosunku do tegorocznej edycji (jak widać wszystko, czego w tej edycji doświadczyłam, oceniam bardzo pozytywnie) będzie dobrą wróżbą na jeszcze ciekawsze wrażenia w przyszłym roku!


Weronika Migdał małe

Weronika Migdał – absolwentka Śląskiego kulturoznawstwa, aktualnie badająca na studiach magisterskich w Łodzi komunikację marketingową od strony filmowej.  Lubi robić amatorskie filmy nie śpiąc, nie jedząc; za to mówiąc, dużo mówiąc. Stara się nie dorosnąć, dlatego uwielbia surrealizm i realizm magiczny. Gdyby mogła, mieszkałaby na planie filmowym, najlepiej pośród elfów.