Emocje, ruch i muzyka. Marek Tomalik o tym jak chłonąć świat w podróży

Kiedy podróże wypełniają czyjeś życie, zupełnie inaczej postrzega się czas i ludzi. Nowa książka Marka Tomalika: „U ludzi. Reportaże, opowieści, rozmowy”, wydana nakładem wydawnictwa Burda NG Polska, to zapis wypraw do niezwykłych miejsc na Ziemi. Poznajemy indonezyjskich misjonarzy zwanych hobbitami, tajemniczego Azteka, organizującego muzyczny festiwal w Meksyku, handlarza z Kairu, czy wielorybnika imieniem Ismael. Niezwykle interesująca jest również podróż po huculszyźnie, której folklor, zaczerpnięty z różnych kultur (rosyjskiej, włoskiej, rumuńskiej, żydowskiej) zachwyca. W książce nie brak również akcentu polskiego. W rozdziale „Opowieść tysiąca i jednej beczki” poznajemy krótką historię browaru bielskiego, dla wytwórcy którego pracował w swoich czasach studenckich pracował autor. Same niezwykłości, ludzie różni i piękni dzięki tej inności, wynikającej z rzeczywistości, w której żyją.

tomalik_uludzi

Dotknąć niezwykłości świata

Przedstawione historie są pełne wrażeń, nasycone emocjami, które towarzyszą poznawaniu odmiennych ludzi i ich kultur. Książka to podróż dalej, w głąb nieznanego. W trakcie lektury miałam nieodparte wrażenie ciągłego ruchu, mimo że w każdym z miejsc odwiedzanych przez autora czas płynie nieco inaczej. W opisanym Meksyku nikt nie przejmuje się na przykład godzinnym spóźnieniem.

Urzeka mnie właśnie subiektywność tej opowieści, bo stanowi ona coś w rodzaju zapisków w pamiętniku, podróżniczego dziennika, w którym autor zapisuje nie tylko to, co widzi, ale także to, co poprzez te obrazy odczuwa.

Ocalić od zapomnienia

Autor dotyka także cywilizacji zapomnianych lub na to zapomnienie skazanych przez współczesny świat. Przybliża współczesną rzeczywistość Aborygenów, z którymi system polityczny nie potrafi sobie poradzić. Najpierw upchnięto ich bowiem w rezerwatach, nazwanych station, co oznacza farmę.

To nazwa skupisk osadniczych Aborygenów, bez względu na ich wielkość lub strukturę (duchową lub administracyjno-rządową). To miejsca odizolowane od świata, do których biali niejednokrotnie nie mają wstępu. Mieszkańcy muszą mierzyć się z ogromem problemów natury społecznej, takich jak nadużywanie przemocy, uzależnienie od alkoholu i narkotyków.

Ale Aborygenów cechuje też wyjątkowe i piękne przywiązanie do własnej ziemi. Jak możemy przeczytać w książce, w związku z licznymi problemami tamtejszej ludności, w 2010 roku premier Australii Zachodniej zapowiedział likwidację wielu aborygeńskich osad w stanie, w którym sprawuje władzę. To początek oderwania ludzi od ich korzeni, zerwania więzi z Aborygenów z ich przodkami i kolejna nieefektywna próba zmian: W sierpniu 2011 rząd stanowy Australii Zachodniej w Oombulgurri zamknął szkołę ośrodek zdrowia, sklep i przeniósł stu pięćdziesięciu mieszkańców osady do miasta Kununurra. Osiem osób, w tym mała dziewczynka, odmówiło relokacji[1]. Osiem osób zawalczyło o swoją historię. Podobnie jest z niektórymi rejonami Meksyku, nie zawsze sprzyjającymi turystom. Ludzie inaczej pojmują tu czas, a sam autor stwierdza, że nie wszystkich mieszkańców da się zrozumieć: czasem jest tak, twierdzi Tomalik, jakby rozmawiając z jedną osobą rozmawiało się z kilkoma jej wcieleniami jednocześnie.

uludziPodobnie jest z niektórymi rejonami Meksyku, nie zawsze sprzyjającymi turystom. Ludzie inaczej pojmują tu czas, a sam autor stwierdza, że nie wszystkich mieszkańców da się zrozumieć: czasem jest tak, twierdzi Tomalik, jakby rozmawiając z jedną osobą rozmawiało się z kilkoma jej wcieleniami jednocześnie.

Magiczna moc dźwięków

Meksyk jest ważny dla autora także dlatego, że kojarzy mu się z muzyką. I to właśnie muzyka stanowi ogromną część tej powieści, co ogromnie sobie cenię. Muzyka łączy ludzi, pozwala im porozumieć się poprzez rytm i dźwięk. Jest to element rzeczywistości bardzo istotny dla Tomalika, którego właśnie m.in Meksyk zaczarował swoją muzykalnością i otwartością na dźwięki. W jej brzmieniu, rytmie czuć Meksyk, autentyczność muzyków i wokalistów jest nie do podrobienia. W książce znaleźć można wywiady z wieloma artystami tamtejszej sceny muzycznej, jak chociażby Bobbym McFerrinem czy Gonzalem Rubalcabrem.  

Dźwięki są obecne w „U ludzi” w jeszcze w jednym aspekcie: już we wstępie autor zaleca czytanie o swoich podróżach i spotkaniach z poznanymi ludźmi przy akompaniamencie dźwięków Kronos Quartet. To gwarancja udanej, czytelniczo-muzycznej podróży.

Czytelnicza podróż

Wszystkie osobowości, które Tomalik spotyka na swojej drodze, są indywidualnościami, każda z nich jest nietuzinkowa, stanowi wizytówkę części świata, z którego pochodzi. Opowieści są niezwykłe, bo czuć w nich chęć wniknięcia w rzeczywistość, zanurzenia się w codzienności ludzi z różnych stron świat. Tomalik nie potrzebował do tego języka – ruch dłoni i język ciała potrafi bowiem powiedzieć dużo więcej.

Jedyne, na co mogłabym trochę ponarzekać, to mała ilość fotografii. Tak emocjonalnie opisany świat potrzebuje zdecydowanie więcej obrazów. Całość jest bez zarzutu: książka napisana jest językiem jest prostym, ale przekazującym to co najistotniejsze dla tej powieści; takim, że za opowieścią, którą buduje, chce się podążać.

To nie tylko ciekawe pokazanie, co świat może stracić, lecz także uświadomienie tego, co człowiek może zyskać poprzez poznanie innego i Innego: innego świata, ale przede wszystkim człowieka.

[1] M. Tomalik, „U ludzi. Reportaże, opowieści, rozmowy”,, wyd. Burda NG, Warszawa 2017, s. 61.

Marek Tomalik, U ludzi. Reportaże, opowieści i rozmowy, Wydawnictwo Burda NG Polska, Warszawa 2017

Nasza ocena:

żarówki 6-01

Korekta: Patrycja Mucha, Marta Rosół


paulina_zaborowska

Paulina Zaborowska – kulturoznawczyni i filmoznawczyni. Zakochana w literaturze i kinie. Uważa, że najcenniejsze przedmioty w domu to książki, a najlepszym sposobem na spędzenie wieczoru jest film. Absolwentka kulturoznawstwa na UKSW – zmęczy nawet „Pancernika Potiomkina”, bo słynną scenę na schodach w Odessie każdy miłośnik kina znać powinien. Jest też mamą Antosi. Razem odkrywają świat literatury dziecięcej i filmowy świat księżniczek.