Następna stacja: Katowice

O tym, że Katowice mają potencjał słyszeli już wszyscy. Czasami jednak trudno przekonać innych do naszych racji, potrzeba namacalnych dowodów. I tu na przeciw wychodzi Geszeft z KATOZESZYTEM. Pierwszy numer poświęcony był Spodkowi, drugi właśnie trafił w nasze ręce. Nadal podtrzymujemy swoje stanowisko i ponownie moglibyśmy wymienić wszystkie plusy KATOZESZYTU, o których możcie poczytać w tekście Angeliki Ogrockiej – KLIK 

Tym razem bohaterem jest katowicki dworzec: od początku swojego istnienia, aż do dziś. Alicja Gzowska w bardzo prosty i zwięzły, ale zarazem ciekawy sposób przedstawia skomplikowaną historię tego budynku. Możemy zgłębić historię słynnych kielichów, o które toczyła się walka przy przebudowie, dowiedzieć się, że były one majstersztykiem konstrukcyjnym, architektonicznym i funkcjonalnym (dzięki nim budynek odporny był na szkody górnicze), a także powspominać czasy, gdy na placu Szewczyka zamiast galerii handlowej była estakada.

Po lekturze najbardziej zastanawiało mnie to, jak przebiegały w tamtych czasach konkursy architektoniczne i jak reagowali mieszkańcy na to, że budowa dworca trwała ponad 10 lat! Mimo że pamiętam jeszcze dworzec przed przebudową, to niestety moja pamięć sięga jedynie niechlubnego, tragicznego czasu zaniedbania i czasów, kiedy królowały tam dziwne zapachy. A ponoć kiedyś chwalono go za czytelny i logiczny układ przestrzenny.

Nie możemy wam zdradzać wszystkich smaczków, ale… Czy wiedzieliście, że w Katowicach-Wełnowcu zbudowane zostały kielichy w skali 1:1, na których wykonywano próby obciążeniowe? Albo że przez rok na peronach nie było nazwy stacji?

Katozeszyt możecie nabyć w Geszefcie!


marta-rosol-maleMarta Rosół
Rocznik ’91. Z zamiłowania i z wykształcenia kulturoznawczyni. Cyniczna i (nie)poważna realistka, ciągle szukająca i pytająca. Czasem przeleje swoje myśli na papier lub ekran komputera, ale bardziej zajmuje się rozgryzaniem Facebooka i jego zakamarków. Zawodowo związana z Regionalnym Instytutem Kultury w Katowicach.