Z silniejszym nie wygrasz – recenzja filmu ,,Podwójny kochankek”

Kiedy kobieta ścina włosy, to wiedz, że zamyka tym samym pewien etap w swoim życiu. 25-letnia Chloé Martin (Marine Vacth), wraz z wizytą u fryzjera rezygnuje z kariery modelki i, jako że nieustanny ból brzucha prawdopodobnie ma podłoże psychiczne (jeden z bohaterów mówi nawet, że ,,żołądek to drugi mózg”), rozpoczyna terapię u psychiatry (Jérémie Renier). François Ozon skraca ekspozycję do minimum: na ekranie widzimy zaledwie urywki z sesji, podczas których kobieta wyjawia, że zdarza jej się płakać bez powodu i ocenia siebie jako niezdolną do miłości. Uczucie przychodzi jednak stosunkowo szybko; więź lekarz-pacjent zastępuje romans dwojga kochanków.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Nie byłoby w tym nic odkrywczego, gdyby nie pojawił się ,,ten trzeci”. Kiedy dziewczyna odkrywa, że ukochany zataił przed nią istotny fragment życiorysu, stopniowo popada w obłęd. Tutaj zaczyna się prawdziwa ,,zabawa”. Ozon bezpardonowo i nagminnie plącze tropy interpretacyjne: niby to wikła bohaterkę w toksyczną relację z nieodpowiednim mężczyzną, dręczy ją na jawie wynurzonymi z podświadomości wyobrażeniami, czy niepokoi pozbawionymi medycznego wyjaśnienia dolegliwościami. W tym szaleństwie jest jednak metoda: z czasem nawet irracjonalne zachowania Martin okazują się być tylko przeniesieniem uczuć na inną osobę lub ucieleśnieniem głęboko zakorzenionych lęków.

Francuski twórca rozgrywa tę psychologiczną partię rozsądnie i asekurancko zarazem, szukając wytłumaczenia dla rozchwiania emocjonalnego w snach postaci. W myśl filozofii Freuda, jakoby sny miały być spełnieniem namiętności tłumionych podczas funkcjonowania w rzeczywistości, Ozon zaszczepia w umyśle bohaterki erotyczne wizje trójkąta z dwoma mężczyznami czy seksu analnego z wykorzystaniem doczepianych genitaliów. Reżyser finezyjnie przeplata jednak jawę z rojeniami, fantazje z koszmarami, nie uchyliwszy się nawet od pogrywania z motywem diabolicznej natury kotów. A myszołapów w ,,Podwójnym kochanku” jest pod dostatkiem: lubujący się w obserwowaniu kopulacji Milo, absolutnie nietuzinkowy, bo stanowiący zaledwie jeden procent rasy trójkolorowy samiec, oraz kilka wypchanych ulubieńców sąsiadki, uroczo spozierających na przerażoną Chloé. Reżyser znakomicie akcentuje zresztą podobne detale, które ,,podane” w odpowiedni sposób, urastają niemalże do rangi jumpscare’ów.

Koty to jednak tylko dodatek. Głównym motywem, wokół którego twórca ,,Basenu” plecie fabularną sieć, jest tytułowa (i przybierająca różne postaci) podwójność. Objawia się ona już w samej formie: ekran co rusz wypełniają lustra czy zduplikowane twarze bohaterów. Takie sceny jak obraz dwóch chłopców siłujących się w próżni i wyłaniających się zza pleców patrzących w obiektyw bohaterów; zbliżenie na usta kobiety i buszowanie w jej wnętrznościach podczas orgazmu; scena badania ginekologicznego, w której wagina zostaje ,,błyskotliwie” zastąpiona zdjęciem oka o tym samym kształcie – nawet jeśli są kampowe, to pozostawiają wiele do życzenia.

O dwoistości sporo się zresztą w ,,Podwójnym kochanku” mówi. Chloé od zawsze chciała mieć siostrę, która ,,dublowałaby” ją psychicznie i fizycznie, ale fascynuje ją też odkrywanie różnic między bliźniakami i tym samym podważanie padającego w filmie twierdzenia, jakoby ,,poznawszy jednego, poznalibyśmy i drugiego”. Francois Ozon, ubierając historię choroby psychicznej kobiety w kostium thrillera, opowiada przy okazji o zjawisku charakterystycznym w przeszłości dla teatrów osobliwości, dziś natomiast mającym miejsce sporadycznie. Czasami bowiem rozwój bliźniaczych płodów w łonie matki okazuje się walką o przetrwanie. Niekiedy zdarza się , że jeden z nich przychodzi na świat z dodatkową kończyną, ,,prezentem” od nienarodzonego rodzeństwa, lub wchłania tak zwanego bliźniaka pasożytniczego. Czy w takim przypadku można mówić o swoistym braterskim kanibalizmie, bezwzględnym akcie małego zabójcy dokonanym już w brzuchu rodzicielki? Niech za odpowiedź posłuży dwuznaczna teza jednego z bohaterów: ,,potworów nie ma, są tylko ludzie”.

Ocena:

żarówki 4jpg-01

Film można obejrzeć w Cinema City:

ccPoczujMagie_600x100


 

Joanna Krygier małe

Joanna Krygier – ur. w 1997 r. studentka filmoznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Pasjonatka kina, teatru i literatury, niegardząca też innymi dziedzinami sztuki. Ma na koncie m.in. warsztaty dziennikarstwa filmowego ,,Krytycy z pierwszego piętra” (2015-2016) oraz członkostwo w Jury Młodzieżowym na Międzynarodowym Festiwalu Kina Niezależnego Netia Off Camera (2015) i Międzynarodowym Festiwalu Filmów Młodego Widza Ale Kino! (2015). Jej dorobek pisarski związany z krytyką filmową nie jest jeszcze pokaźny, ale ona dopiero się rozkręca.