Strzał w 10: Rock For People

Wydawało nam się, że skoro słuchamy rocka „od tak dawna” i „ogarniamy zespoły”, to ich wybór nie będzie stanowił problemu. Naiwne. Organizatorzy Rock For People dość szeroko pojmują tę dziedzinę muzyki, więc spektrum gatunkowe jest ogromne. Spróbowałyśmy jednak wybrać dziesiątkę wykonawców, których bardzo chcemy posłuchać na żywo. Obiecujemy, że wrócimy do was po festiwalu i to ze świeżakami oraz nieznanymi nam wcześniej zespołami na naszych playlistach.

  1. Paramore

To zdecydowany must go tego festiwalu. Jedni kojarzą ich od czasu nieco większego rozgłosu i soundtracku do „Zmierzchu” (piosenka „Decode”). Inni jeszcze z wcześniejszego okresu – wraz z innymi amerykańskimi rock/indie/emo kapelami jak choćby Panic! at the Disco czy Fall Out Boy. Ja polubiłam ich granie jeszcze za czasów albumów „All We Know Is Falling” z 2005 roku i „Riot!” z 2007 roku. To, co wyróżnia Paramore, to charyzmatyczna wokalistka Hayley Williams. Co prawda najnowsza płyta (z maja tego roku) skłania się bardziej w stronę synth-popu/power popu, ale to, co pozostało niezmienne, to niesamowita energia. Szkoda, że mniej tam gitar, ale i tak nie mogę się doczekać tego ognia na żywo, podczas wykonania kawałków z najświeższej płyty czy starszych hitów (liczę, że pojawi się choć kilka) – choćby „Misery Business”, „Ignorance”, czy „Still Into You”.

SCh

2. Die Antwoord

Zryte, nienormalne, świeże, ciekawe – ilu słuchaczy, tyle zdań. Choć wydaje się, że do rocka im daleko, ich świadomość sceniczna jest godna podziwu. Wysmakowane kadry teledysków, konsekwentna stylistyka, oryginalne aranżacje to clue estetyki zef. Tak określają swój kampowy styl. Przerażająco intrygujące trio tworzą: wokalista Yo-Landi Visser, raper Ninja oraz DJ Hi-Tek. Zobaczcie (jeśli jeszcze nie znacie) kultowego już „Ugly Boy’a” z cameo Dity von Teese, Marilyna Mansona, Jacka Blacka czy Cary Delavingne. Jak pokazuje ich najnowszy singiel „Love drug” nadal są niepokorni.  Nie mogę doczekać się tego mrocznego spektaklu ekipy z Kapsztadu!

AO

3. White Wine

To trzyosobowy zespół, ale w sumie to tylko tyle, jeśli chodzi o zwyczajowe podejście do muzyki. W skrócie to elektronika z melodyjnym wokalem, jednak to byłoby zbyt duże uproszczenie. Bo sami przyznacie, że fagot, sztuczki sceniczne, syntezatory, sample, perkusja i gitara nie za często idą w parze (a w zasadzie – w trio). Sama historia też jest nietypowa. Joe Haege wystartował z White Wine jako solowy projekt. Gdy miał wyruszyć w trasę koncertową postanowił, że… nie po drodze mu z wożeniem laptopa i wraz ze znajomym stworzyli duet, który grał na szeregu różnych instrumentów, ale nie korzystał z komputera. Sukces! Parę lat później do zespołu dołączył jeszcze jeden muzyk, co dało początek obecnemu kształtowi. Ciekawa jestem tego, co zaprezentują na żywo i czym jeszcze zaskoczą. Namiastka tego jak brzmią tu  i tu.

SCh

4. Evanescence

Gdybym miała wskazać na jakiś szczególny moment, kiedy rock wkroczył w moje życie, to chyba byłby to ten, gdy zamiast cukierkowych britnejek w „Bravo”, pojawiła się Amy Lee. Po niej wysypały się w młodzieżowych mediach wszelakie The Rasmus czy Tokio Hotel, jednak kapele te nigdy nie osiągnęły ich poziomu artystycznego ani komercyjnego. Trzyoktawowy mezzosopran poznaliśmy dzięki „Bring me to life”, najbardziej znanego kawałka z albumu „Fallen” z 2003 roku, dzięki któremu grupa stała się popularna. Evanescence potrafi też zaskoczyć subtelnością – chyba każdy potrafi zanucić balladkę „My Immortal”, a żadne ognisko nie odbędzie się bez kilku akordów z „Broken”. Tak, Amy i wokalista afrykańskiej grupy Seether byli wtedy razem, stąd porażająca siła tej piosenki. Ale to opowieść na inny czas.

AO

5. You Me At Six

Najpierw urzekli mnie nazwą. Przyznacie, że prosta i celna? A później oczywiście oczarowali mnie dźwiękami! To angielski pop-punk, który istnieje od 2004, a rozgłos zyskał w 2008 roku albumem „Take Off Your Colours”. Od tego czasu wydali kilka krążków, a najświeższy to „Night People” z tego roku. A sama muzyka? Porządne gitarowe riffy i świetna energia. Porównywani są do Panic! At The Disco, Brand New, Blink 182, Incubus, itd. Ja słuchając ich pomyślałam o Fall Out Boy i… trafiłam na coś takiego. You Me At Six coverujący FOB! A teraz musicie jeszcze tylko pamiętać, że ich występ zaplanowano w line-upie na piątą, a nie szóstą (wtorek).

SCh

6. Gasmac Gilmore

Trafiłam na nich przypadkiem. Tego było mi trzeba! Skoczny folk, który nasunął mi skojarzenia z Mumford & Sons, Dropkick Murphys czy Floating Molly. A do tego mandolina, akordeon i puzon. To znaczy, że są zespoły wykorzystujące również te pomijane instrumenty! Zamykam oczy i słyszę Bałkany. Brakuje tylko Kusturicy. Nie przepadam za „melodią” języka niemieckiego, jednak dla nich to nie będzie poświęcenie. Po prostu muszę na nich poskakać!

AO

7. Cage The Elephant

Amerykański rock. Ale nie taki garażowy. To hmm… doroślejsze, jeśli mogę tak powiedzieć, brzmienia, bardziej stonowane, wyważone. Bez młodzieńczego buntu, a niemniej jednak wyśmienite. Więcej tu wpływu bluesa, alternatywy, grunge’u czy mieszania gatunków (np. nawiązania do elektropopu). Być może kojarzycie piosenkę „Ain’t No Rest For The Wicked” – to najbardziej znany kawałek z przełomowego krążka wydanego w 2008 roku. Użyto jej też na soundtracku gry Borderlands. Choć muszę przyznać, że bardziej do gustu przypadła mi choćby piosenka „Trouble”.

SCh

8. Three Days Grace

Kanadyjską kapelę poznałam w jednym z najtinsowych filmów. Tak, to były czasy Hillary Duff i zachwytu, że mroczniejsza muza jest zauważana przez mainstream. Mocne riffy, smutne teksty i melodyjne balladki przemawiały do każdego nastolatka po ciemnej stronie mocy. Od kiedy nie gra z nimi główny wokalista, Three Days Grace nieco zmienili charakter na bardziej metalowy, czego możecie posłuchać na utworach z płyty „Human”. Tak, Adam Gontier, to ten od duetu z Apocalypticą, którego mieliście okazję usłyszeć na ubiegłorocznym Woodstocku.

AO

9. Lower Than Atlantis

Mocne gitarowe brzmienia i świetny wokal porywają już od pierwszych dźwięków. Lower Than Atlantis pochodzą z Anglii i mają już na swoim koncie kilka krążków. Płyta wydana w 2014 roku (nazwana tak samo jak zespół) dała im uznanie rzeszy fanów. Na koncercie możemy się też spodziewać świeżych kawałków – z albumu „Safe In Sound” wydanym początkiem tego roku. To zdecydowanie coś dla fanów najbardziej klasycznego, garażowego rocka z dużą dawką gitar.

SCh

10. The Picturebooks

Dwóch uroczych brodaczy, gitara, perkusja i ciepły wokal. Nie znacie panów z Picturebooks? Polecam uroczy filmik, w którym pokażą wam trochę swojego świata. Choć pochodzą z Niemiec, poczujecie zew amerykańskich rubieży rodem z „Easy Ridera”. Muzyka, deskorolka i motocykle – tak określają swoją filozofię. Jak brzmią? W przeciwieństwie do agresywnego anturażu, dość delikatnie, choć nie zawsze. Na pewno wpadnę po… patrzeć. I posłuchać oczywiście.

AO

Rock For People odbędzie się w czeskim miasteczku Hradec Kralove już w dniach 4–6 lipca.


sylwia-chrapek-male

Sylwia Chrapek – rocznik ’93. Studentka Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Nie wierzy w podziały na humanistów i ścisłowców. Równie dobrze czuje się eksplorując świat finansów, jak i pisząc o muzyce czy sztuce. Poza Reflektorem współpracuje z magazynem Design Alive.
Angelika Obrocka Angelika Ogrocka – REDAKTORKA DZIAŁÓW SZTUKA I LITERATURA
Rocznik ’91. Absolwentka dwóch kierunków, w których najważniejsze było słowo pisane. Czyta wszystko i wszędzie. Od zawsze. Pasjonatka kina, którego pochłania jeszcze więcej niż książek. Nie potrafi pracować bez dobrej muzyki w tle. Specjalistka od rzeczy niemożliwych. Gdyby mogła, nie spałaby w ogóle, bo nieustannie gdzieś działa.