Muzułmany
Kim są muzułmanie tu i teraz? W obozach koncentracyjnych muzułmanami nazywano tych, którzy byli najniżej w hierarchii, na samym dnie, pogardzani, bez szans, bez żadnych perspektyw. Kto dziś, tu i teraz, w Polsce ma taką pozycję? – pyta Artur Pałyga, autor tekstu sztuki.
Młody i Młoda, Stary i Stara – to tykające bomby, których wściekłość szuka ujścia. Mamy wrażenie, że całe to sceniczne towarzystwo zaraz eksploduje. Zagubiony intelektualista po filozofii, samotna matka, konserwatywny starszy pan, któremu miesięczna pensja nie starcza na zakupy, i kobieta, która zdążyła zapomnieć, co znaczy ciepło rodzinnych spotkań. Nie mają imion ani szczególnych cech – reprezentują pewne typy, stanowią próbkę reprezentatywną polskiego społeczeństwa. Niepokoje każdego z nich mają różne źródła, ale łączą ich dwie rzeczy – frustracja spowodowana niepewną przyszłością i praca w centrum handlowym.
Scena zamienia się w miejsce zbiórki, w którym pracownicy spotykają się podczas coraz częstszych alarmów bombowych. Przez cały spektakl nie znikają nam z oczu ani na chwilę, ich działania poza sceną obserwujemy na podglądzie z kamer. Zabieg okazuje się udany – zmienia perspektywę obserwacji, a uczucie osaczenia i niepokoju, któremu poddani są bohaterowie, rezonuje również na widzów. Owe zbiórki stają się okazją do toczenia żarliwych dyskusji na temat kondycji współczesnego świata i wygłaszania monologów o osobistych dramatach. Cóż takiego zrobili, że zarabiają za mało, że nie mają czasu dla bliskich? Dlaczego, mimo uczciwej pracy, ich poczucie godności podupada z każdym dniem spędzonym w galerii, gdzie traktowani są jak śmieci? Nie może być przecież tak, że doznają krzywd bez powodu. Wniosek jest jeden: ktoś musi być winny niepowodzeniom w ich życiu. Może „Muzułmany”?
Piotr Ratajczak zatrzymuje się właśnie w tym miejscu i próbuje przedstawić trudno uchwytny moment, w którym strach przed przemocą zaczyna się w nią przeradzać. I choć bohaterami sztuki są pracownicy konkretnego miejsca, sytuacja poniżenia i niepewności o los, której doświadczają, zyskuje uniwersalny wymiar. Tu znajduję klucz do odczytania myśli przewodniej spektaklu – opowiadana historia nie tyle traktuje o problemach związanych z uchodźcami, ile o właściwych nam tendencjach, by w obliczu kryzysu szukać za niego odpowiedzialność w grupach z zewnątrz.
Tej czynności namiętnie oddaje się Stary, który wspomniane alarmy bombowe traktuje jako przerwy na papieroska, by w ich trakcie stawać się głównym inicjatorem dyskusji o międzynarodowych spiskach wymierzonych w nas i w nasze interesy. (Ruscy albo Żydzi na pewno maczają w tym paluchy!) Zapamiętale daje też wyraz pogardzie, jaką żywi do naiwnych „lewaków”, którzy tego nie dostrzegają. Młoda boi się z kolei, że przybysze ze Wschodu będą koczować na dziedzińcach kościołów, broniąc jej wyznawania religii, a w konsekwencji zmiotą jej kulturowa tożsamość. Ale jaką tożsamość? I kiedy ostatnio byłaś w kościele? Twoja tożsamość została już dawno zmieciona. – komentuje Młody.
Jest on postacią wyraźnie wyróżniającą się na tle pozostałych. Wątpiący intelektualista, który jako jedyny usiłuje selekcjonować mnożące się informacje o nieznanym rodowodzie na temat uchodźców. I choć bardzo chciałby racjonalnie wytłumaczyć sobie niezrozumiałe zjawiska, próby te najczęściej kończą się fiaskiem. Z całego towarzystwa tylko on nie usiłuje sztucznie dzielić świata na czarne i białe – choć zabieg ten z pewnością pozwoliłby mu na odczucie, tak upragnionej, ulgi.
Artur Pałyga nie pozwala na zbyt łatwe oceny bohaterów swojej sztuki. Nietrudno jest sterować lękiem tzw. zwykłych ludzi, którzy nie mają czasu ani ochoty na intelektualne dyskusje o rzeczywistych powodach „kryzysu uchodźczego”. Rozmyślanie o krzywdach, których doświadczają codziennie, zajmuje im wystarczająco dużo czasu. Jednak wraz z Ratajczakiem równie dalecy są od usprawiedliwiania ich zachowań. Kładą bowiem nacisk na niebezpieczeństwo, jakie niesie ze sobą ignorancja i niewiedza na temat spraw, o których wydaje się sądy. Znajduje to wyraz w scenie, w której Stary dzieli się nowiną – jedzie na Wschód. Ciągnie go tam, bo chciałby się przekonać, czy te Muzułmany to istnieją naprawdę. Niewykluczone, że jest to kolejny spisek zawiązany przeciwko nam. Okazuje się, że niechęć do obcych nie jest realnym zagrożeniem, ale wytworem niebezpiecznych fantazji, regularnie podsycanych przez media i polityków.
Rzeczywiste źródło ich lęków demaskuje również wymowny, kończący spektakl gest zwrócenia się całej czwórki w stronę własnych odbić, wyświetlanych na podglądzie z kamer. Krzyczą: Wynocha! Precz stąd Muzułmany! Po raz pierwszy w spektaklu zmienia się ich perspektywa – nie rozpoznają jednak własnych twarzy, widzą już tylko agresywnych, roszczeniowych, niezdolnych do akceptacji cudzych potrzeb i odmiennego stylu życia obcych. Brzmi znajomo?
Nasza ocena:
„Muzułmany”
Teatr Śląski w Katowicach
Tekst: Artur Pałyga
Reżyseria: Piotr Ratajczak
Scenografia i kostiumy: Matylda Kotlińska
Ruch sceniczny: Arkadiusz Buszko
Obsada: Ewa Kutynia, Bogumiła Murzyńska, Andrzej Dopierała, Michał Rolnicki
Agata Kędzia – REDAKTORKA DZIAŁÓW TEATR oraz TANIEC
Studentka kulturoznawstwa na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Zakochana w swoim kierunku studiów walczy ze stereotypem leniwego studenta. Rozbudza życie teatralne uczelni w ramach Koła Naukowego Teatrologów.