Ambitna farsa
Od jaskrawobiałego tła odcinają się ciemne sylwetki aktorów. Każdy z nich wypełnia swój własny kawałek teatralnej przestrzeni – kontury żadnej z postaci nie nachodzą na siebie. Po chwili, z góry zjeżdżają elementy scenografii: dwa okna, fragment ściany, draperie. Całość przypomina wycinankę dla dzieci lub jedną z tych książek, których otwarcie buduje na oczach czytelnika trójwymiarową scenerię dla opowieści. Komunikat jest jasny: spektaklem będzie rządziła metateatralna umowność.
Kiedy reflektory zapalają się, widza atakuje feeria barw. Kostiumy, uszyte z rozmachem i przesadą, prezentują się znakomicie. Elementy scenografii, we wcześniejszym oświetleniu czarne i płaskie, teraz jawią się jako bogato zdobione, utrzymane w barwie szlachetnego brązu i… nadal płaskie. Wraz z czerwoną sofą będą tworzyć miejsce akcji – paryski salon Pompadurów. Elementy scenografii istnieją tu raczej na zasadzie tymczasowej konstrukcji – szkicu, który w każdej chwili może zostać zmieniony. No, ale to już wiemy: umowność.
To właśnie ona jest podstawą stworzonego w spektaklu świata. Świadomi są jej wszyscy bohaterowie, od postaci stylizowanych na klasyczne, aż po bliższą współczesności, niszczącą ustalony ład parę – Kicia i Kiciową. Tutaj ujawnia się pierwszy mankament spektaklu: ponieważ wszyscy bohaterowie reagują na wydarzenia w podobny sposób – zdystansowanej przesady – demaskujący teatralność scenicznego świata zabieg szybko staje się nużący. Gdyby spektakl stwarzał szansę na bardziej zróżnicowaną postawę w stosunku do wszechogarniającej umowności, efekt mógłby być znacznie ciekawszy. Zamiast tego, widza pozostawia się z grupą niemal identycznych bohaterów, u których dość powierzchowna warstwa emocjonalna nie zostaje niczym zastąpiona.
Ze schematu wybija się jedynie Kicio. Grana przez Dariusza Chojnackiego postać pozostaje w ciągłym kontrapunkcie do pozostałych. Pozwala to aktorowi na większą swobodę, m. in. na przełamywanie intonacją monotonnego rytmu wiersza, w którym zapisany jest tekst dramatyczny (zabieg niezbyt skomplikowany, jednak wnoszący dużo świeżości). Na nieco więcej uwagi zasługuje też odtwórczyni tytułowej Europy, Barbara Lubos, której w ramach przyjętej konwencji gry udaje się przemycić nieco szerszy wachlarz emocji i zachowań scenicznych. Nie znaczy to, że pozostali aktorzy się nie starają. Mają jednak niewielkie szanse stworzyć coś interesującego w tak małym zakresie możliwości, jaki im pozostawiono.
W zasadzie cała fabuła spektaklu opiera się na opozycji wspomnianych dwóch postaci. Z jednej strony Europa – początkowo typowa postać z farsy, niezdecydowana, którego księcia wybrać (a wybór oscyluje między skrajnościami: zniewieściały angielski arystokrata lub dziki mołdawski kniaź). Z drugiej Kicio – prosty chłop, który sprzeciwia się arystokratycznym tendencjom bohaterów. W miarę jak Kicio zdobywa coraz większy wpływ na przebieg fabuły, rozterki Europy schodzą na dalszy plan, a intryga rozpada się, szatkując główny temat na kilka pomniejszych. Struktura farsy okazuje się jednak nie taka łatwa do zmiany. Kiciowi udaje się to jedynie pozornie. Wkrótce i jego farsa zaczyna wciągać w swoje mechanizmy.
Dziwi również decyzja reżysera, żeby wystawić spektakl tak wierny dramatowi. Ośmiozgłoskowcowi Rymkiewicza przydałoby się kilka cięć dla złagodzenia monotonii powtórzeń. Ścisłe trzymanie się didaskaliów nie jest niczym złym, ale – i to jest drugi, a zarazem dominujący mankament spektaklu – reżyseria niemal w ogóle od dramatu się nie odrywa. Znamienne jest też wykorzystanie kurtyny. W dramacie użyto jej jako metateatralnego znaku, któremu naturalnie w sytuacji scenicznej odpowiadałaby realna kurtyna teatru. Prócz tej, o której mowa w tekście, reżyser zdecydował się jednak na wprowadzenie drugiej, „sztucznej” kurtyny – nie pozwalając wyjść postaciom poza przestrzeń sceny. Zabieg sprawia wrażenie, jakby reżyser chciał się odciąć od dramatu i zamknąć go w opakowaniu – bez zamiaru wchodzenia z nim w polemikę czy chociażby dialog.
W programie spektakl opisywany jest jako ambitna farsa. Momentami faktycznie jest śmiesznie, lecz momentami nużąco, a zaledwie kilka elementów można by określić jako ambitne. Szkoda.
Nasza ocena:
J.M. Rymkiewicz „Porwanie Europy”
Teatr Śląski w Katowicach
Reżyseria: Piotr Cieplak
Scenografia i kostiumy: Andrzej Witkowski
Obsada: Grażyna Bułka, Dorota Chaniecka, Dariusz Chojnacki, Aleksandra Fielek, Anna Kadulska,
Barbara Lubos, Arkadiusz Machel, Michał Piotrowski, Zbigniew Wróbel
Korekta: Anna Duda