The Party Is Over: „Stolen Symphonies”
O miłości powiedziano (i zaśpiewano) już wiele. Nawet nie tyle o samej miłości, co o wszystkich uczuciach z nią związanych, a szczególnie o tych, które targają ludzką duszą. Zawód i euforia. Smutek i radość. Bezradność, ogień pożądania, ból, tęsknota, czy wreszcie obojętność. Miłość ciągnie za sobą niesamowitą, niekontrolowaną i zaskakującą różnorodność. To chaos. I to właśnie od „Chaosu” rozpoczyna się najnowsza płyta The Party Is Over — „Stolen Symphonies”.
Samego zespołu nie trzeba chyba nikomu przedstawiać — zdążyli już zaznaczyć swoją obecność na śląskiej scenie muzycznej. Słowem przypomnienia: Daria Ryczek i Michał Wajdzik zdążyli już zagrać dla Silesia Video Session: KLIK, zaprezentować się w MBTM: KLIK czy podczas licznych koncertów, choćby na Ars Cameralis: KLIK. Na swoim koncie mają też EP-kę zatytułowaną „The Party Is Over” (luty 2015). Naszą rozmowę z duetem z marca ubiegłego roku możecie znaleźć tutaj: KLIK. Artystów można usłyszeć w ramach innych projektów, choćby ich solowych: „Rabbit on the moon” (Wajdzik) czy „L.U”. (Ryczek). Ale do sedna, a mianowicie albumu wypuszczonego całkiem niedawno, bo w ubiegłym miesiącu.
O czym grają? O spotkaniu dwojga ludzi. Snują opowieść o dwóch żywiołach, nie zaś o cierpliwej, łaskawej i łagodnej miłości. To może nawet bardziej historia zauroczenia, przeskakiwania ze skrajności w skrajność, chwilach bliskości i zapomnienia, przeplatanych z tęsknotą, żalem i dystansem. Nie ma happy endu. To coś tak początkowego, jeszcze niepoukładanego, czasem nieco dzikiego, a na pewno nieprzewidywalnego. Mimo że treść jest niekiedy ukryta pod serią lapidarnych zwrotów, metafor i porównań, mam wrażenie, że te energetyczne utwory przekazują jakąś głęboko skrywaną prawdę. Prawdę, daleką od idealizowania i sięgania po patos. Coś, z czym każdy w jakimś stopniu może się utożsamić, mimo że w tekstach pojawia się i supernowa, i łabędź, i dwie niebieskie wiśnie.
Warstwa muzyczna? Elektronika tworzona przez osoby wychowane na soulu (Daria) i rocku (Michał) plus liczne wyczuwalne inspiracje — choćby muzyka Wschodu. Wydaje mi się, że porównania do innych nie do końca oddają stan rzeczy, bo przecież każdy zespół, każda piosenka to coś unikalnego. Wystarczy posłuchać (szczególnie, że album jest dostępny w sieci (KLIK)! Na płycie miejscami jest bardziej energicznie („Supernova”, „Chaos”), innym razem spokojniej („Hopes”, „About me”). Po prostu różnorodnie. Elektroniczne brzmienia na pewno podkreślają emocje wyrażone w tekstach. A pomijając warstwę słów — to po prostu dynamiczne bity, do których można się pobujać, ale i zamyślić w trakcie koncertu (widziałabym ten zespół na którejś z Tauronowych scen).
The Party Is Over proponują swoim słuchaczom płytę różnorodną, która w przeważającej części jest kompilacją słów i dźwięków, lecz znajdziemy na niej także utwór czysto instrumentalny. Króluje tam angielski, ale pojawił się też jeden polski kawałek. Album rozpoczyna „Chaos” — piosenka, która w kilku zwięzłych słowach wyraża esencję całej płyty. Lies, Kisses, Promise, Stupid Hugs, Silence, Distance, Closeness, Nonsense, Rights. Tylko tyle i aż tyle. Zaczyna się spokojnie, a energia zaczyna stopniowo rosnąć. Dalej cisza przed burzą, czyli –„Storm Is Coming”, być może znane już słuchaczom z teledysku: KLIK. To jeszcze no fear, no pain, no sadness times, nieco mgliste dźwięki i mocny wokal.
Zaraz po nim wkracza „Supernova” — znacznie bardziej elektroniczna i energetyczna. W końcu supernowa to potężny, kosmiczny wybuch. Zjawisko krótkie acz intensywne — zupełnie jak ten utwór. Z resztą dużo na tej płycie fraz, wielokrotnie powtarzanych wersów, które szybko zapadają w pamięć. This time, the supernova time! chodziło mi po głowie na długo po tym, jak wyłączyłam płytę. Następny utwór to tytułowe „Stolen Symphonies”. Jak nietrudno się domyślić — to ten fragment opowieści, w którym pojawia się odrzucenie, a zarazem próba odnalezienia się w dźwiękach, poszukiwanie spokoju. Za pierwszym odsłuchem nie doceniłam tego utworu, szczególnie, że stoi w otoczeniu „Supernova” i „Hopes”, które porwały mnie od razu. Co by nie powiedzieć to element kluczowy w kreowaniu narracji tego albumu, a klimat idealnie odpowiada słowom. Tylko po prostu nie wyróżnia się tak mocno, jak choćby wspomniane dwa kawałki czy wybrzmiewające nieco później „About me”.
Hipnotyzujący wokal Darii Ryczek wychodzi na pierwszy plan w „Hopes” oraz „Vibes” i ze wszech miar urzeka swoją barwą i spokojem (więcej miodu w solowym projekcie Darii, szczerze polecam). To spokojne dźwięki, jednak pełne emocji i pozytywnych wspomnień— I hear your voice from yesterday, In empty room still crowded vibes. Dalej posłuchamy choćby „Cherry Blue”, „Failure” i „Deep Inside”, a w skrócie — odniesienia do tej przyjemniejszej części związków, słowo o porażce i w końcu — dystans, chłodna analiza, zagłębianie się w siebie. Wszystkie niosą ze sobą energię i (mimo tytułu drugiego z utworów) całe trio określiłabym mianem sukcesu.
Z utworów bardziej nietypowych znajdziemy „Cogwheel” (po polsku — koło zębate) – jedyny instrumentalny utwór na tej płycie. Słychać w nim różnorodne inspiracje i w sumie to chętnie posłuchałabym ich więcej: czy to w postaci pełnego krążka, czy koncertu. Michał Wajdzik działa już solowo i być może taka okazja się nadarzy. Płyta kończy się polskim akcentem – utworem „Lampy”. Trochę gorzkie to zakończenie, ale przecież w rzeczywistości nie zawsze możemy liczyć na happy end. Szczególnie, że muzycznie ta gorzkość jest wyborna.
Muszę przyznać, że cały krążek przypadł mi do gustu. Mimo swojej różnorodności jest przemyślany i spójny. Artyści działają solowo i starają się miejscami przemycić trochę więcej siebie. To trudne zadanie, a przecież z tego zderzenia wyszedł dość barwny obraz. Może po pierwszym przesłuchaniu nie nazwałabym tego albumu odkryciem, ale z każdym kolejnym przyciąga do siebie, a poszczególne frazy wbijają się w pamięć. Nic, tylko czekać na kolejne koncerty, utwory i teledyski. Tych ostatnich jestem szczególnie ciekawa, bo po video do „Storm Is Coming” czuję, że The Party Is Over jeszcze nie raz nas zaskoczą.
Korekta: Anna Kalinowska-Mitra