Bookshot #21
Po dłuższej przerwie wracamy do was z nowym Bookshotem! Tym razem bardzo marcowo, czyli pomieszanie z poplątaniem: początki neurochirurgii, dramat pewnego rodzeństwa, sprytny chłopak z Marymontu, jeden z największych zbrodniarzy XX wieku i zapomniana historia żony Einsteina.
Aleksandra Szalewicz zagląda do „Kruchego domu duszy”:
Jürgen Thorwald to nieżyjący już niemiecki pisarz, historyk i dziennikarz, spod pióra którego wyszło 12 książek. „Kruchy dom duszy” to dziesiąta z nich. Thorwald specjalizował się w tematyce medycznej, szczególnie w medycynie sądowej okresu II wojny światowej. W wydaniu polskim pominięto drugą część tytułu: „Wielka odyseja chirurgii mózgu”. O tym w istocie jest ta książka – to obszerny i dokładny zapis rozwoju neurochirurgii.
Chirurgia mózgu to najmłodsza dziedzina chirurgii, jej początki przypadają na wiek XIX i głównie ten okres opisuje książka – od badań na zwierzętach, poprzez próby leczenia, wreszcie po udane operacje na otwartej czaszce. Thorwald szczególnie skupił się na przybliżeniu postaci niekwestionowanych pionierów w dziedzinie leczenia mózgu: Victora Horsleya, Harveya Cushinga i Wildera Penfielda. To opowieść o ludziach, którzy poświęcili się nauce i odszukaniu (a także uleczeniu) kruchego domu duszy, którym nie jest wcale serce, jak wierzono wcześniej.
Chciałabym na moment pochylić się nad tym, JAK książka jest napisana (o ile mogę to ocenić po przekładzie z niemieckiego, oczywiście). Jürgen Thorwald posługuje się językiem tak pięknie, że nie sposób przejść wobec tego obojętnie. To nie jest nudny podręcznikowy bełkot; książka jest napisana z uwagą dla słowa, a nie tylko dla tematu, który już sam z siebie jest niezwykle zajmujący – właściwości ludzkiego mózgu do dziś intrygują, a historia neurochirurgii jest krótka i intensywna. Thorwald kreśli portrety swoich bohaterów pewnie i szybko, jednak tak precyzyjnie, że nietrudno jest ich sobie wyobrazić przy pracy, w szpitalu, rozmawiających z pacjentami czy nawet na niedzielnym spacerze – są jak żywi.
Nie sposób też nie docenić wiedzy autora – zazwyczaj w literaturze popularnonaukowej sprawdza się zasada, że im prościej daną pozycję się czyta, tym więcej pracy i czasu ktoś musiał poświęcić na jej stworzenie. „Kruchy dom duszy” to książka niezwykła, jak z pewnością sam Thorwald, o którym podczas lektury myśli się nieustannie – i z podziwem.
Bernadeta Prandzioch poznaje „Braci Burgess”:
Jim, Bob i Susan. Rodzeństwo Burgess od najmłodszych lat naznaczone było traumą dziwnego wypadku, w którym zginął ich ojciec. Które z nich wówczas zawiniło? Mijają lata. Jim i Bob uciekają do Nowego Jorku – pierwszy zostaje wziętym prawnikiem, drugi też nieźle sobie radzi. Przeszłość daje o sobie znać, gdy ich siostra wzywa ich z powrotem do domu – jej syn, Zach, wszedł w konflikt z prawem, w dodatku o podłożu rasistowskim.
Wydawać by się mogło, że „Bracia Burgess” to ograne tematy, zwykłe ludzkie problemy, o których tak wiele zostało już powiedziane: trudne dzieciństwo, poczucie winy, rodzinna krzywda. Nawet rasizm i kwestia asymilacji bądź jej niemożności to nic, co byłoby nam obce. Ale Strout podchodzi do tego wszystkiego inaczej i na tym polega jej wielkość. Jako pisarka obdarzona jest podwójnym talentem: nadzwyczajną wrażliwością na drugiego człowieka i wyjątkowo sprawnym piórem. To sprawia, że emocjonalnie i intelektualnie w pełni uczestniczymy w wydarzeniach, które rozgrywają się na kartach książki.
Jest też refleksja, która powinna być dla nas wszystkich – nazbyt skłonnych do surowego oceniania innych – wskazówką: każdy człowiek, którego spotykamy, niesie w sobie jakiś ból, jakąś traumę, dlatego warto go zrozumieć, zamiast krytykować, skreślać, wyśmiewać. Każdy człowiek – ty też.
Paulina Goncerz pochyla się nad „Smutkiem cinkciarza”:
Wiesiek był fajnym chłopakiem. Sąsiadom się kłaniał, nikomu nie wadził, w oczy się rzucać nie chciał. Gdy przyszła sobota, to na dancing się lubił wybrać: na dziewczyny popatrzeć, na parkiecie poszaleć, dysk dżokejowi kasą sypnąć, żeby ulubioną piosenkę z konsolety puścił. I tak do białego rana. Wiesiek lubił swoje życie; lubił się wódki napić, a przy tym i interesy pozałatwiać. Obrotny chłopak był, to i wiedział, gdzie i koło kogo najlepiej się zakręcić. Jak tylko autokar z turystami z zagranicy przyjechał, to wiadomo, że złotówek potrzebowali. Ten samozwańczy Król Sprytu zaraz ruszał tam ze swoim „cieńdź many, gud prajs” i interes jakoś się kręcił. Wiesiek był dobrym chłopakiem. Kiedy Jadźka zaciążyła, to zaraz ślub i nie ma zmiłuj. Wszystko, co robił, robił dla rodziny – żeby dobrze mieli; a już szczególnie dużo dla syna robił, bo to miłość jego największa była i nadzieja, że będzie komu spuściznę przekazać. Jadźka też do leniwych nie należała. Jak trzeba było, a okazja się nadarzyła, to nieraz do Turków po kożuchy skoczyła, żeby je później sprzedać i budżet domowy podreperować. Wiesiek był prostym chłopakiem; takim, co to marzenia miał. Chciał się dorobić, rodzinę na przyszłość ustawić, spokojne na starość wieść życie. Zabrakło mu trochę szczęścia; nie dane mu było dożyć spokojnej starości.
„Smutek cinkciarza” to historia prawdziwa doprawiona szczyptą wyobraźni Sylwii Chutnik. To smutna opowieść o chłopaku z Marymontu; sentymentalna podróż w czasy minione, ale nie na tyle jeszcze odległe, by o nich nie pamiętać. Wręcz przeciwnie – ich echa wciąż są żywe w dzisiejszej rzeczywistości, a wielu wspomina je z westchnieniem tęsknoty. Lektura lekka, którą pochłania się w dwa zimowe wieczory, popijając gorącą herbatę ze szklanki z cienkiego szkła.
Adrian Górecki czyta „Ceaușescu. Piekło na ziemi”:
W serii „Oblicza zła” Wydawnictwa Prószyński ukazała się niezwykła biografia Nicolae Ceaușescu pióra niemieckiego historyka, Thomasa Kunze. Życiorys rumuńskiego dyktatora to przykład na to, że tyrani wcale nie muszą być geniuszami i umiejętnymi strategami. Nawet ktoś, kto jest obdarzonym przeciętnym intelektem biurokratą, może stać się dyktatorem mającym na sumieniu tysiące istnień ludzkich.
Ceaușescu pochodził z niezamożnej rodziny chłopskiej. Już jako nastolatek wstąpił do nielegalnej Rumuńskiej Partii Komunistycznej. Od początku budował swoją karierę wokół lewicowych przekonań, bardzo szybko zaczął piąć się w hierarchii rozmaitych komunistycznych ruchów. Dostać się wyżej, osiągnąć kolejny szczebel, awansować – to zawsze był jego nadrzędny cel, który konsekwentnie realizował.
Kunze poprzez przykład Ceaușescu ukazuje mechanizmy awansu w strukturach każdego totalitarnego państwa, gdzie o sukcesie nie decydują kompetencje, ale wyłącznie układy i znajomości – czasem nawet z więzienia (Ceaușescu wiele zawdzięczał temu, że siedział w jednej celi z odpowiednimi ludźmi).
„Ceaușescu. Piekło na ziemi” to pozycja bardzo ciekawa, choć z jednym zastrzeżeniem: nie jest to porywająca opowieść sprawnego reportażysty, ale raczej naukowe dzieło napisane chłodnym językiem wytrawnego historyka.
Agnieszka Pietrzak szuka prawdy o „Pani Einstein”:
„Pani Einstein” Marie Benedict ma opowiadać historię Milevy Marić, serbskiej fizyczki i matematyczki, pierwszej żony najsłynniejszego naukowca na świecie. Ma wydobyć tę wyjątkową kobietę i jej wkład w naukę z zapomnienia, ma wreszcie rzucić nowe światło na postać Alberta Einsteina. Ma, ale czy rzeczywiście to robi?
O życiu Marić wiadomo niewiele i oczywiście w fabularyzowanej biografii trzeba czymś wypełnić białe plamy. Niestety Benedict zupełnie popłynęła i w rezultacie otrzymujemy nie tyle podkoloryzowany obraz, ile oczywistą konfabulację. Z powieści „dowiemy się”, że Albert Einstein nie jest wcale twórcą teorii względności i w ogóle naukowcem był przeciętnym i niesamodzielnym, za to znakomicie wychodziło mu dręczenie żony; poznamy smutną historię ich nieślubnego dziecka (która dla historyków do dziś pozostaje tajemnicą) i przeczytamy, jak Mileva triumfalnie porzuca tyrana (mimo że w rzeczywistości długo nie chciała dać mu rozwodu). W dodatku dość wyraźnie czuć, że autorka średnio radzi sobie z językiem nauki i nie do końca rozumie teorie, o których pisze. Pojawia się pytanie: dlaczego Benedict wybrała historycznych bohaterów na materiał całkowicie fikcyjnej opowieści? Nie wiem i nie rozumiem. Ale pamięci Marić na pewno się to nie przysłuży.
Jürgen Thorwald, Kruchy dom duszy, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016.
Elizabeth Strout, Bracia Burgess, wyd. Wielka Litera, Warszawa 2016.
Sylwia Chutnik, Smutek cinkciarza, wyd. Od Deski Do Deski, Warszawa 2016.
Thomas Kunze, Ceaușescu. Piekło na ziemi, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2016.
Marie Benedict, Pani Einstein, wyd. Znak Horyzont, Kraków 2017.