Szybka, Tłusta Stopa i roztańczone disco body w Teatrze Rozbark
Wydawać by się mogło, że Anna Piotrowska (wraz z Teatrem Rozbark) wyznaczyła sobie wyraźną ścieżkę estetyki artystycznej. Niepokojącą, mroczną, dogłębnie analityczną, pełną tajemnicy i braku pewności, gdzie kończy się jawa, a zaczyna sen. Spektakle takie jak „Podziemne słońca”, „Zagubieni w skórze” czy „I don’t wonna be a horse” prezentowane na scenie Rozbarku nauczyły mnie, jak sądziłam, pewnego języka, za pomocą którego ja (odbiorca) i Piotrowska (twórca) mogłyśmy prowadzić dialog. Z wielkim zaskoczeniem przeczytałam zatem krótką zapowiedź „Fast Food Foot” i z dużą dozą niepewności zasiadłam chłodnym wieczorem 12 lutego na widowni bytomskiego teatru.
Na wstępie muszę też koniecznie wspomnieć, że zdjęcia promujące spektakl (tancerze prezentują na nich swoje niezwykłe postaci sceniczne) wzbudziły we mnie skojarzenia ze spektaklem Marty Ziółek „Zrób siebie”. Zapowiadana w wywiadach przez choreografkę lekkość, zabawa formą, a także ogólna atmosfera roztaczana wokół „Fast Food Foot” również sprawiły, że zastanawiałam się na ile oba spektakle mogą okazać się do siebie podobne.
Oczywiście rzeczywistość zweryfikowała moje założenia w sposób brutalny, nie pozostawiając mi niczego pewnego i oczywistego w charakterze koła ratunkowego. „Fast Food Foot” to bowiem sztuka niezwykle złożona i absolutnie nieoczywista. Z jednej strony mamy do czynienia z bardzo przyjemną warstwą wizualną, która w sposób klarowny nawiązuje do estetyki disco oraz do lat 70. i 80. Muzyka, kostiumy, a także partie choreografii. Ale już od samego początku czuję się wytrącana z równowagi… Na scenie jako pierwszy pojawia się Jacek Niepsujewicz kreujący postać Alojzego Alojzego. Siedzi na krześle – a właściwie niewielkim krzesełku – w garniturze i z głową barana. Jest blisko widowni, nieporuszony, obserwujący. Zaczyna tasować karty, nad jego głową powiewają zawieszone przy suficie złote paski anielskich włosów. Bardzo szybko czuję, że sen – piękny, świecący, brokatowy, w którym razem z Johnem Travoltą przemierzamy roztańczone amerykańskie ulice rodem z „Gorączki sobotniej nocy” – zmienia się w niepokojącą jawę. Czuję dreszcz wstępujący na moje plecy i czuję także, że jednak nie taka „disco” ta Piotrowska. Mam poczucie, że wcale nie odpłyniemy tak daleko od tej nieco przytłaczającej, przerażającej, duszącej estetyki, którą tak sobie cenię. Chwila ta trwa krótko, ponieważ szybko na scenie pojawiają się kolejni aktorzy: Piotr Mateusz Wach (Mr Patrick Boogie Man) z głową wystającą znad ogromnej kuli dyskotekowej nadaje choreografii rytm swoim śpiewem z playbacku. W energicznych, dyskotekowych podskokach przemieszczają się w przestrzeni: Artur Bieńkowski (José Boss CelebRemos), Alexey Torgunakov (Diamond Fog), Angelika Tomasiak (Ekstrawaganza Magic Molly Jones briefly Magic Molly), Szymon Dobosik (Santa Atributa Bee Brown), Kamil Bończyk (dr Gonzo Desmond For Friends). Znajdujemy się w pięknej, kolorowej i przyjaznej krainie popkultury, w której spotykane przez nas egzotyczne postaci pulsują w nieustającym rytmie muzyki dyskotekowej.
Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że odwiedziny w świecie „Fast Food Foot” to szalona podróż rozpędzonym rollercoasterem. Zmiany scen i przeskoki pomiędzy dwoma skrajnymi światami następują niepostrzeżenie. Widzowie wpadają w nie zupełnie jak w królicze nory, przy czym nigdy nie wiadomo, co nas w nich czeka. Mimo tego z całą pewnością należy przyznać, że mamy tutaj do czynienia z ogromną dozą humoru, lekkości, blasku, niemal filmowego blichtru. Ale jak to w filmie, akcja zmienia się niezwykle szybko. Zatem zgodnie z moim naturalnym brakiem zaufania – nawet śmiejąc się do rozpuku z popisowej roli Szymona Dobosika wcielającego się w Santa Atributa Bee Browna oraz z jego licznych popisów wokalnych – na wszelki wypadek nie zapominam, że za rogiem może kryć się coś niebezpiecznego.
Na szczególną uwagę zasługuje choreografia, która (jak cały spektakl) nosi dla mnie znamiona dwojakiej natury. Z jednej strony widzimy w czasie spektaklu zbiorowe, synchroniczne układy, wykraczające poza typową dla Anny Piotrowskiej estetykę. Doświadczamy radości, entuzjazmu i energii bijącej z ciał i twarzy tancerzy. Z drugiej strony spod pięknego brokatowego pancerzyka w widoczny sposób przebijają znajome schematy wizualne. Znana energia ruchu, trans, moc. Najistotniejszym faktem jest to, że w całym spektaklu przeważa nie tyle taniec, co ruch jako taki. W bardzo różnych odsłonach, spajanych jednak pewnym ogólnym konceptem, który przez reżyserkę został określony mianem „disco body”. W moim odczuciu koncept ten wykracza poza warstwę choreograficzną, oplatając sobą niemal każdą materię obecną w spektaklu, tworząc pełną i bardzo wyraźną aurę popkulturowego, pędzącego niczym superekspres teatralnego (a może telewizyjnego?) show. Energia, ekstrawagancja, fragmentaryczność, zaskakujące zwroty akcji, taniec, śpiew, dowcip – wszystkie mogą stać się słowami-kluczami dla „Fast Food Foot”. A mimo wszystko gdzieś w tle delikatnie będzie pobrzękiwać poczucie niepokoju, mrocznej zadumy, tajemniczości.
Najnowsza produkcja Rozbarku upewnia mnie w jednym: kiedy obcujesz z Anną Piotrowską jako artystką, koniecznie musisz odrzucić wszelkie założenia i przyzwyczajenia. Jak mylne były moje pierwsze tropy! Właśnie dlatego głosem pełnym przekonania powiem, że każdy, kto zastanawia się, czy udać się do teatru Rozbark, powinien absolutnie to zrobić i doświadczyć, czym jest „FFF”.
Nasza ocena:
„Fast Food Foot”
Teatr Ruchu i Tańca Rozbark
Koncepcja, choreografia, reżyseria: Anna Piotrowska
Kreacja i wykonanie: Angelika Tomasiak, Artur Bieńkowski, Kamil Bończyk, Szymon Dobosik, Jacek Niepsujewicz, Alexey Torgunakov, Piotr Mateusz Wach
Światła: Paweł Murlik, Anna Piotrowska
Kostiumy, scenografia: Anna Piotrowska
Realizacja: Marcin Aleksiej, Michał Wawrzyniak, Magdalena Hajda
Grafika: Aleksander Joachimiak
Korekta: Sylwia Jarocka