8 historii o miłości
Z pewnością nie zaskoczy was stwierdzenie, że sztuka z miłością idą ręka w rękę. Gdzie jest pasja, tam lecą iskry, a emocje elektryzują. Trudno wyobrazić sobie inną przestrzeń życiową tak podatną na zmysłowe uniesienia jak świat artystów. A jak kochają artyści? Czy są czułymi kochankami czy pragmatycznymi przedsiębiorcami? Czy uczucia, których poszukują, nie są z natury toksyczne i stwarzane na zasadzie performansu? Przedstawiamy poruszające nas historie par ze świata szeroko pojętej sztuki – czy nasze wyobrażenia o związkach artystów się sprawdzają? I czy to zawsze jest miłość?
1. Andy Warhol i Edie Sedgwick
Miłość? Jeśli coś łączyło Warhola i Sedgwick, to raczej chora fascynacja, a potem żywa nienawiść. Choć kto to może wiedzieć? Tajemnicę tego uczucia już jakiś czas temu zabrali ze sobą do grobu tak powściągliwy i nigdy na serio Warhol, jak i brana za ćpunkę i mitomankę Sedgwick.
Poza tym mówi się, że jeśli ktoś mógł rozpalić emocjonalnie oziębłego Andy’ego, to raczej mężczyzna… A jednak to Edie, pierwsza supergwiazda Andy’ego, świeciła na jego pop-artowym firmamencie najmocniej ze wszystkich kobiet. Możemy spekulować, że to, co było między nimi, to toksyczna mieszanka niezdrowej pożądliwości i mrocznej fascynacji, którą tak chętnie kojarzymy z bohemą i nocnym życiem artystów. Ich relacje rozmywały się w ujęciach eksperymentalnych filmów, kadrach roznegliżowanej lub zatraconej w konwulsyjnych pląsach Edie i narkotycznych odjazdach przeżywanych w Fabryce. Choć ona zarzucała mu wykorzystanie i porzucenie jak niechcianego przedmiotu (Warhol miał powiedzieć: Ciekawe, czy Edie popełni samobójstwo. Mam nadzieję, że da mi znać, żebym mógł to sfilmować.), to przecież stworzyli duet totalny. Ona dała mu inspirację, kontakty i przepustkę do wyższych sfer, on pozwolił jej zbliżyć się na odległość muzy i pomógł stać się ikoną.
W końcu nic w życiu nie kręciło Warhola bardziej, niż ikony.
MP
2. Anna i Wilhelm Sasnalowie
Sasnalowie są bardzo twórczym małżeństwem, osiadłym w Krakowie. Od wielu lat ich strategia artystyczna polega na byciu na marginesie medialności. Często ta pozycja pozwala im na twórczą konfrontację z rzeczywistością. Miłość, związek i przyjaźń jako takie stają się tematami ich dokonań artystycznych, czego dowodami są obrazy Wilhelma Sasnala. Parę lat temu dokonali transferu kinematograficznego, tworząc nowe dzieła w materiale filmowym. Wilhelm próbuje przetworzyć poetycki scenariusz swojej żony, rodząc w ten sposób magiczne, odrealnione obrazy, które paradoksalnie są mocno zakorzenione w surowości życia. I właśnie taka jest ich relacja – nierzeczywista w swojej prostocie i pięknie.
MT
3. Frida Kahlo i Diego Rivera
Mało który duet artystyczny był tak wybuchowy. Potrafili się ranić i godzić. Nienawidzić tak mocno, że to uczucie przegrywało z miłością. Pożądali się do szaleństwa, a jednocześnie zdradzali. Nie byli stereotypowo urodziwi, za to ich charyzma sprawiała, że ludzie do nich lgnęli. A oni do siebie.
Choć Diego szybciej zyskał sławę i rozgłos, to Frida mocniej wpisała się w tradycję sztuki światowej. Jej surrealistyczne, nieco naiwne autoportrety najpierw zachwyciły, a następnie, z każdym kolejnym nieszczęściem w jej życiu osobistym, zasmucały głodnych sztuki nie tylko w Ameryce Łacińskiej, ale i w Europie. Choć relacja łączącą tę najbardziej znaną w latynoamerykańskim świecie parę artystów wydawać się może niezrozumiała, pamiętajmy, że gdyby nie ich żarliwe oddanie, nie byłoby dane nam dziś oglądać ich fascynujących, wypełnionych pobrzegi kolorami (tak, jak cała kultura meksykańska) wspaniałych portretów. Bo dla siebie nawzajem byli największymi muzami. W końcu Diego to idol z młodości Fridy. Ona była jego najwierniejszą fanką. Czyż to nie idealny początek tej „jedynej” i „prawdziwej” miłości?
AO
4. Wojciech Bąkowski i Zuzanna Bartoszek
Kiedy myślę o miłości w sztuce, a szczególnie wśród artystów, nie przychodzi mi do głowy spełnienie romantycznego mitu, ale raczej dramat, który zamienia się w codzienny performans. I chociaż przykłady miłosnych performansów można mnożyć za książką Zofii Krawiec, to mi przychodzi na myśl jedna para. Wojciech Bąkowski, członek grupy Penerstwo, artysta wizualny, muzyk zespołu NIWEA, twórca wideo-artu, bezkompromisowy, zachowujący wizerunek chłopaka z poznańskiego osiedla i Zuzanna Bartoszek – poetka, artystka wizualna, z przepięknie wyćwiczonym na voguingu ciałem i charakterystyczną urodą. Ostatnio współtworzyła wystawę „Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Intymność jako tekst” w Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Częściej obecna jest na Instagramie, który prawdopodobnie traktuje jako osobny projekt artystyczny. W czasie, kiedy piszę ten krótki tekst, na niemieckim Berlinale ma premierę film Łukasza Rondudy „Serce miłości”, poświęcony relacji między tymi artystami. Z zapowiedzi wynika, że dostaniemy obsesyjno-kompulsywną produkcję o wizerunkach narcystycznej warszawskiej klasy średniej, ale jednocześnie film bardzo intymny i o prawdziwej miłości – do siebie, ale i siebie nawzajem.
AP
5. Alina Szapocznikow i Ryszard Stanisławski
Ona – Alina Szapocznikow, genialna rzeźbiarka i graficzka. On – Ryszard Stanisławski, wybitny historyk i krytyk sztuki. Poznają się 14 lipca 1948 roku w Paryżu. Gorączkowe uczucie spada na nich jak grom z jasnego nieba. Odtąd tę datę obchodzili jako swoją rocznicę.
Z Aliną to był przypadek „typu słowiańskiego”. Spotkaliśmy się na jednej z tych stołówek, na Port Royal. Przyszedł tam mój przyjaciel z dywizji pancernej – Mieczysław Szabliński, z którym przyjechałem do Paryża. Wylądował w École Nationale Supérieure des Beaux-Arts i przyszedł na obiad z Aliną – wspominał Stanisławski. Wkrótce potem pobierają się i adoptują syna Piotra. W trakcie trwania ich płomiennego uczucia, skupieni na rozwijaniu własnych karier, wymieniali ze sobą intensywną korespondencję, która stała się zapisem ich miłości, powojennych, trudnych przemian historycznych w Europie oraz trawiącej tęsknoty i niezwykłej przyjaźni. Choć uczucie z czasem się wypaliło, do końca pozostali w bliskich stosunkach. Bo ich miłość, choć trudna, wymagająca poświęceń i nieustannej pracy, była absolutnie wyjątkowa. Wystarczy przeczytać jeden z listów Szapocznikow do ukochanego Rysia, do którego uwielbiała tak czule się zwracać: Życie jest krótkie, jest piękne, o ile potrafi być szczere, prawdziwe i silne, nie cukierkowato sentymentalne. Kwiaty to cuda przyrody (…). Zresztą, wszystko jest cudem przyrody. Najsilniejsze słowo w Twym liście to „cholernie”. Dopiero po nim czuję, jak mnie cholernie kochasz i nie musisz za to przepraszać.
ZS
6. Oksana Szałygina i Piotr Pawlenski
Ich życie obfituje w radykalne decyzje. Oksana określa się mianem partnerki; prosi, by nie nazywać jej żoną. Para sprzeciwia się idei małżeństwa, bo tylko otwarty związek może być modelem, zupełnie niekontrolowanym przez państwo. Ich wspólne życie jest zaangażowane politycznie i społecznie. Piotr Pawlenski – rosyjski performer – nazywa swoje działania sztuką polityczną. Jego akcje są przejawem głębokiej solidarności, np. z ofiarami politycznymi z Ukrainy. Jego związek z Oksaną opiera się na tych samych zasadach. Oksana podkreśla, że życie z artystą nie ma żadnego związku z ekstrawagancją. Z Pawlenskim, artystą, który w swoich akcjach brutalnie traktuje swoje ciało jako tworzywo, nie żyje się trudno. Wystarczy wiedzieć, kiedy najbliższa osoba potrzebuje samotności, skupienia i zrozumienia. To jest podstawą życia organicznego: dwa ciała są połączone jedną myślą. Historia Szałyginy i Pawlenskiego to idealny przykład relacji, która nie potrzebuje myślenia o sobie przez pryzmat statusów prawnych. Ich związek opiera się na naturalnej bliskości, a szczęście ma w sobie wiele anarchiczności.
MT
7. Yves Saint Laurent i Pierre Bergé
W 2009 roku Francję elektryzowała wiadomość o licytacji jednej z największych prywatnych kolekcji sztuki na świecie. Rok po śmierci swojego życiowego partnera, Yves’a Saint Laurenta (który umarł, notabene, na wczasach odchudzających – to anegdota dla tych, którzy bardziej wyczekują tłustego czwartku niż walentynek), Pierre Bergé postanowił wystawić na sprzedaż zbiór liczący ponad 700 dzieł. Zaproszono 1200 licytujących, przedmioty skatalogowano na 1800 stronach dziesięciokilogramowego katalogu, a przedaukcyjną wystawę w paryskim Grand Palais obejrzało ponad 30 tys. osób.
Tradycją, nie tylko francuską, jest to, że wielkie kolekcje przechodzą z rąk do rąk, a następnie lądują w muzeach. Wszystko to, co zostało wystawione tego dnia na sprzedaż, było niezwykłym dowodem nie tylko wspólnego poszukiwania piękna, ale i półwiecznej wspólnej życiowej drogi.
Kiedy w wieku 21 lat Yves Saint Laurent stanął na czele domu mody Diora, jego zawodowe życie zdawało się być prostą drogą do spektakularnego sukcesu. Był to złoty czas projektowania, wiele zagadnień nie zostało jeszcze poruszonych – już za kilka lat młody Francuz ubierze kobietę w smoking i przeniesie sztukę w formie printu na minimalistyczne sukienki. Saint Laurent okazuje się jednak zbyt słaby w świecie wielkich karier, a traumatyczne wojenne doświadczenia, poczucie odrzucenia i depresja wykluczają go z życia. W 1958 roku na drodze „Małego Księcia Haute Couture” stanął Pierre Bergé i dzięki jego wsparciu powstał dom mody YSL.
Każda sztuka potrzebuje mecenatu i każdy artysta potrzebuje opieki. Niezwykła para – zawodowo i w życiu – zbudowała związek trwalszy i bardziej burzliwy niż niejedno małżeństwo. Po latach, Pierre Bergé opowiadał o smutku Saint Laurenta, który towarzyszył im przez całe życie. Proces przygotowania do sprzedaży kolekcji Saint Laurent – Bergé został udokumentowany w filmie „L’amour fou” [„Szalona miłość”] z 2010 roku, w którym pada niezwykłe zdanie z ust Bergé: Nie wierzę w duszę, ani w swoją własną, ani tych przedmiotów (…) To nie sztuka nas połączyła tylko seksualność.
AB
8. Auguste Rodin i Camille Claudel
Jak to możliwe, że mężczyzna, pod którego rękami mięknie każdy kamień, ma serce jak głaz? Jak to możliwe, że wrażliwy artysta jest tak bardzo niewrażliwy na łzy kobiety? Czuły kochanek, a jednak drań. Niestety, po poznaniu historii Camille Claudel zwyczajnie nie jestem już w stanie zachwycić się rzeźbami Rodina. Patrzę na „Pocałunek” i myślę „A to ***”. No właśnie. Dusza artysty nie czyni człowieka złotym, a ceną zakochania się w geniuszu bywa samospalenie. Tak jak wypaliła się równie utalentowana Claudel.
Historia ich romansu zaczęła się banalnie, ale skończyła jak dramat. Młodziutka i żywiołowa uczennica oczarowała swojego mistrza; oboje zakochali się w sobie przy wspólnej pracy i dzielili pasję do sztuki. Jednak Rodin życie dzielił z inną kobietą, a Camille została sama ze swoją pasją. Nieszczęśliwe, niespełnione uczucie do Rodina doprowadziło Camille na skraj obłędu. Choć próbowała wyrwać się ze szponów namiętności i postawić samodzielne kroki w świecie sztuki, nie była w stanie zajmować się tym, co nieustannie przypominało jej o kochanku. Ponoć w przypływie szału zniszczyła swoje rzeźby. Nietrudno odczytać to jako desperacki gest unicestwienia swojego oprawcy. Niestety, to Auguste wyniszczył Camille.
I choć cierpieć mogła jeszcze ta „pierwsza”, to jednak nie ona, a Claudel umiera w zakładzie psychiatrycznym w wieku 79 lat. Artystka opuszczona, niekochana i ze zmarnowanym potencjałem, rozbita rękami Rodina.
MP
teksty: Adam Barabasz, Angelika Ogrocka, Anna Pajęcka, Marta Połap, Michał Trusewicz, Zuzanna Sokołowska
korekta: Martyna Góra