Miejskie legendy

Przepis na sukces? Załóż bloga, zrób dobre zdjęcie, a na koniec zamieść historię bohatera, którego kadrujesz. Proste? Bynajmniej. Do tego wszystkiego potrzeba czegoś jeszcze – wyjątkowej wręcz zdolności obserwacji, a także empatii, która pozwala na wchodzenie w interakcje z ludźmi, których po raz pierwszy, zupełnie przypadkowo, spotyka się na ulicy. Tymi umiejętnościami może poszczycić się Brandon Stanton, autor bloga oraz książki, która niedawno ukazała się w Polsce, „Humans of New York. Ludzie Nowego Jorku: historie”.

Humans of New York_1

Projekt ten, zwany także po prostu HONY, ewoluował przez wiele lat. Stanton, pytany o inspiracje do jego powstania, opowiada o 10 tysiącach zdjęć, które zrobił Nowojorczykom, i o sukcesywnym zamieszczaniu ich na blogu. Z czasem postanowił fotografie wzbogacać historiami swoich bohaterów. Tradycyjna praktyka robienia zdjęć stała się tym samym wizualną gawędą o Nowym Jorku – o mieszkańcach, ich przeżyciach, emocjach, i tajemniczych snach; o zaułkach, które na co dzień są omijane szerokim łukiem, nawet przez turystów, nie zadających sobie trudu poznania tej stolicy świata od zupełnie innej strony niż Time Square czy Central Park.

Instynkt poszukiwacza

Stanton, spokojny i zrelaksowany, przemierza ulice miasta w poszukiwaniu nie tylko ciekawych twarzy, ale także biografii. Udaje mu się to w stu procentach, a jego książkę czyta się, ale przede wszystkim ogląda, z zapartym tchem – także dlatego, że bez względu na to, gdzie mieszkamy, ludzkie emocje są po prostu czymś uniwersalnym, doskonale znajomym i oswojonym.

Humans of New York_2

I tak fotograf rejestruje trzymającego puszkę w dłoni mężczyznę, który w kilku słowach mówi, że 26 stycznia umarł na 8 minut i od tego momentu ma dziwne sny. Młodego chłopaka z niebieskimi włosami, chwalącego się ksywką „Czarny Jezus”. Dziewczynę siedzącą na ławce, niewierzącą w prawidłowość, że jeśli zrobi swoje, to wszystko będzie dobrze. Męża, który właśnie stracił żonę przy porodzie ich dziecka, z rozpaczą spoglądającego gdzieś przed siebie. Elegancką staruszkę pełną smutku i tęsknoty, recytującą Stantonowi wiersz, który napisała w młodości. Rozczarowanego rzeczywistością studenta, który twierdzi, że świat jest pełen debili i wariatów. Starsze małżeństwo nadal patrzące sobie w oczy z namiętnością, niczym zakochani nastolatkowie.

Kolekcjoner wspomnień

Historii, które notuje fotograf, jest po prostu multum. Każda jest inna, osobista i wyjątkowa. Niektórzy bohaterowie zdjęć rozgadują się, śmiało wchodząc w interakcję zarówno z obiektywem, jak i samym Stantonem. Tymczasem inni potrafią niemal całe swoje życiowe doświadczenia zamknąć w jednym zdaniu, nie mogąc się do końca otworzyć. Jeden z fotografowanych mężczyzn śmiało twierdzi, że coś blokuje jego mózg, bo nie słyszy swoich myśli. Są też i tacy, którzy pozwalają sobie zrobić zdjęcie, ale nie są w stanie tak od razu zgodzić się na opowiedzenie historii, wstydzą się; po jakimś czasie jednak kontaktują się mailowo z artystą i przesyłają mu swoje narracje z życia codziennego, dziękując przy okazji za możliwość podzielenia się nią.

Humans of New York_3

Trzeba przyznać, że Stanton, który po prostu jest zachłannym kolekcjonerem historii, potrafi zjednać swoją empatią ludzi, których kadruje. Pozwalają mu za pomocą aparatu wedrzeć się na chwilę do ich życia i poddać je subtelnej obserwacji. Stanton nie ocenia swoich bohaterów – pozwala im po prostu mówić. Angażuje się w każde zdjęcie. Ludzie różnych ras, płci, w różnym wieku, różnych wyznań i narodowości stają się w tej absolutnie wyjątkowej książce jednym, wspólnym głosem, który znajomy jest każdemu z nas. Zwłaszcza wtedy, kiedy opowiadają o swoich marzeniach, zrealizowanych planach, maratonach (nawet na Antarktydzie), o śmierci, stracie kogoś bliskiego, nieszczęśliwej miłości. Twarze bohaterów – uśmiechnięte, radosne, zawstydzone lub pochmurne, zamyślone, przygnębione – fascynują. Nie wydają się tylko zwykłymi, przypadkowymi modelami. Stają się pełnokrwistymi postaciami z przeszłością, która ich określa, kształtuje tożsamość.

Kiedy przegląda się zdjęcia Stantona, można zauważyć, na ile bohaterowie fotografii pozwolili mu się do siebie zbliżyć. Niektórzy kadrowani są z bliska, ich twarze niemalże dotykają obiektywu, a inni trzymają się na bezpieczny dystans, z nieśmiałością lub lekkim niepokojem spoglądając na aparat Stantona.

Humans of New York_4

„Humans of New York. Ludzie Nowego Jorku: historie” to po prostu The City w pigułce, którego charakter budują nie tylko Wall Street, Ground Zero i wysokie do nieba wieżowce, ale przede wszystkim ludzie – ich uśmiech, każdy wyjątkowy, jakże ulotny gest, zapisany na zdjęciach artysty, a także emocje, które sprawiają, że to miasto nigdy nie śpi. Tę książkę trzeba nie tylko przeczytać – trzeba ją przede wszystkim dobrze obejrzeć, bo tak naprawdę z każdym bohaterów Stantona coś może nas łączyć. I za każdym razem będzie to ekscytujące doświadczenie.

Nasza ocena:

żarówki 6-01

Brandon Stanton, Humans of New York. Ludzie Nowego Jorku: historie, Wydawnictwo SQN, Kraków 2016.


Zuzanna Sokołowska – urodzona w 1982 r., historyczka i filozofka. Współpracuje z Polskim Portalem Kultury O.pl i dwutygodnikiem „artPapier”. Publikowała także na łamach „Arteonu”, „Rity Baum” oraz czasopisma kulturalnego „Fragile”.