„Tu i Teraz!” na Scenie w Galerii #1: KOPIDOŁ

Teatr Śląski oddaje scenę mieszczącą się w Galerii Katowickiej w ręce gości. Grupy offowe zaprezentują na niej w styczniu i w lutym łącznie 6 spektakli, które wybrane zostały z ponad 50 zgłoszeń. W ramach cyklu „Tu i Teraz!” zobaczymy widowisko muzyczne, pokazy teatru tańca i spektakle dramatyczne. Załoga teatralnego działu Reflektora postanowiła przyjrzeć się nowemu projektowi. „Kopidoł” w reżyserii Iwony Woźniak w wykonaniu amatorskiego Teatru Naumionego jako pierwszy zawitał na Scenę w Galerii Teatru Śląskiego.

 

Materiały prasowe

Materiały prasowe

 

Tego wieczoru w Galerii Katowickiej blokujemy przejście goniącym od sklepu do sklepu ludziom. Stoimy małą grupką w oczekiwaniu na otwarcie drzwi do czwartej sceny Teatru Śląskiego. Otwierają, wpuszczają. Wchodzimy. Z małej grupki tworzy się nagle tłum niemalże całkowicie wypełniający salę. Kiedy nas się tyle nagromadziło? Siedzimy na nieco niewygodnych krzesłach. W końcu zaczyna się.

Biją dzwony. W księżycowym świetle na scenę wychodzi tajemnicza, elegancka postać. To tytułowy kopidoł. Pewny siebie, nieco zawadiacki, przechadzając się swobodnie rozmawia z publicznością, każdego obejrzy, każdego wybada. On już wie, że chociaż na co dzień nikt z nas o nim nie myśli, to jednak nie uda nam się uniknąć spotkania. W końcu każdego z nas trzeba będzie kiedyś pochować.

„Kopidoł” reż. Iwona Woźniak fot. Jagoda Stuła

„Kopidoł” reż. Iwona Woźniak fot. Jagoda Stuła

Główna akcja rozgrywa się jednak w pewnym typowym śląskim domu. Wielodzietna rodzina: synowie, córki, sąsiadki… Ich proste, codzienne życie przeplatane zabawnymi dialogami skupia się wokół chorującego opy, metaforycznie przedstawionego w postaci kapelusza leżącego na łóżku, które znajduje się w centralnej części sceny. Opa niebawem umiera, zatem trzeba dokonać całego obrzędu związanego z pogrzebem. Dziadek przed podróżą na tamten świat musi przejść cały rytuał: obmycie ciała, ubranie w najlepszy garnitur, do tego różaniec, okulary, chusteczka, pieniądze dla świętego Piotra, książeczka z modlitwami – wszystko to jest częścią niezbędnego ekwipunku, który zmarły otrzymuje na tę wyprawę. Bohaterowie w gwarze śląskiej wspominają kochanego dziadka, śpiewają tradycyjne pieśni, próbując oddać atmosferę całego obrzędu.

Piszę „próbują”, ponieważ w moim odczuciu nie wychodzi im to najlepiej. Finałowa scena. Stypa. Rodzina siedzi przy stole, milczy, a wokół nich biega kopidoł z lalką będącą uosobieniem zmarłego i opowiada o swoich relacjach z każdym z gości. Wprowadza się mnie, jako widza, w pewną konwencję: rodzina nie widzi kopidoła i lalki, a pogrążając się w smutku stanowi żywe tło dla narracji głównej postaci. W porządku. Po chwili, podczas gdy wszyscy siedzą w zastygłych pozach, jedna z aktorek podnosi wzrok i spogląda w stronę lalki. Potem robi to kolejna osoba. Zaraz, zaraz, to w końcu jaki świat zostaje mi przedstawiony? Oglądam dalej. Dziadek stoi za plecami wujka, mówi do niego, a wujek jak nie widział go przez kilka minut, tak nagle ściąga klapki z oczu, odtyka uszy i reaguje na słowa wypowiadane pod jego adresem. Czyli w jakiej jesteśmy konwencji? Sam nie wiem, czy kopidoł jest widzialny, czy też nie. Jako widz gubię się, bo gubią się sami artyści na scenie. Nie są konsekwentni w swoim działaniu, wprowadzają na scenę prywatność i niszczą to, co mozolnie próbują stworzyć.

„Kopidoł” reż. Iwona Woźniak fot. Jagoda Stuła

„Kopidoł” reż. Iwona Woźniak fot. Jagoda Stuła

Nie da się ukryć, że przedstawienie przypomina akademię szkolną. Większość wypowiadanych kwestii ma charakter czysto informacyjny. O emocjach dowiadujemy się najczęściej ze słów, a nie z intencji czy z działań wykonawców. Wiele razy dochodzi do sytuacji, w której bohaterowie stojący w rządku wypowiadają po kolei swoje kwestie, których niejednokrotnie nie można zrozumieć lub usłyszeć. Próbują odgrywać stany emocjonalne umotywowane… no właśnie nie do końca wiadomo czym. Miałem wrażenie, że parę postaci zostało wprowadzonych do akcji w przypadkowy sposób. Wzięli się nie wiadomo skąd, a rodzina zmarłego zdaje się ich nie widzieć i nawet nie reaguje na ich obecność. Nie do końca jasne jest, kto jest kim.

Dużo swobody i humoru wprowadzają postaci grane przez starsze pokolenie. Rozmowy głów rodziny niejednokrotnie bawią widownię. Nie da się ich nie polubić. Błyskawicznie ujmują swoją naturalnością i uroczą prostolinijnością. Tak naprawdę to oni ratują spektakl, nadając mu chwilami żywiołowości i temperamentu. Nie mam nic przeciwko twórczości teatrów amatorskich. Całe szczęście, że istnieją i działają! Myślę jednak, że ich aktywność na profesjonalnych scenach to nie najlepszy pomysł. Oczywiście nie trzeba mieć dyplomu, by móc grać na scenie, jednak takie instytucje jak Teatr Śląski powinny dbać o jakość prezentowanych treści.

Każdego, kto przeczytał ów tekst, zapraszam jednak do obejrzenia sztuki i wyrobienia sobie własnego zdania.

 „Kopidoł” reż. Iwona Woźniak

„Kopidoł” reż. Iwona Woźniak

Nasza ocena:

żarówki 2-01

 

 

Tekst: Szymon Michlewicz – Sowa
Korekta:  Sylwia Jarocka

Reżyseria: Iwona Woźniak
Asystent reżysera / sufler / konsultant do spraw językowych: Teresa Machulik
Tekst: Joanna Sodzawiczny
Scenografia i kostiumy: Sabina Baron
Charakteryzacja: Helena Chwałek
Przygotowanie muzyczne: Nina Wolska, Paweł Łebek
Reżyseria świateł: Marcin Thomann
W roli Kopidoła: Bartłomiej Garus
Występują: Bronisława Porembska, Jolanta Sodzawiczny, Magdalena Owczarek, Beata Kniejska, Stefan Owczarek, Józef Ignasiak, Joanna Sodzawiczny, Joanna Wiaterek, Sylwia Zajusz, Karolina Jaworska, Karolina Sosna, Patryk Skolik, Dominik Sodzawiczny, Łukasz Domin, Łukasz Gocal