Śląsk pamięta? O spektaklu „Wujek.81. Czarna ballada”
Lokalny koloryt Śląska nie jest koloru węgla. To feeria kolorowych garsonek górniczych żon i wypchane dobrociami paczki z RFN-u. To ciepły dom rodzinny, do którego na Boże Narodzenie przyjdzie pijany wujek przebrany za Świętego Mikołaja. To w końcu koszule wiszące na hakach i mądry ksiądz, którego zdanie w trudnych sytuacjach się liczy. Wszystko, co kojarzy się ze Śląskiem, w tym spektaklu znalazło swoje miejsce. Pijany górnik i milicjant-diabeł również. I nie byłoby w tym nic nieadekwatnego, gdyby nie opieranie fabuły spektaklu „Wujek.81. Czarna ballada” głównie na oczywistych skojarzeniach, monotematycznych żartach i stereotypowych postaciach.
Żona górnika to silna kobieta, która zadba o dom, a kiedy ten dom się sypie, skrzętnie podtrzyma fundamenty, wykazując się jeszcze większym heroizmem. Górnicza orkiestra jest nieokrzesana i czeka tylko na przerwę i butelkę wódki w barze pod grubą. Milicjant nie tylko jest zły z założenia, ale należy to jeszcze podkreślić agresją wobec własnej żony (bo górnik przecież nigdy nie bije, tylko czasem pije). Jeśli świat byłby tak prosty, jeśli ludzie byliby po prostu dobrzy albo źli, być może dało się uniknąć tragicznych wydarzeń z kopalni Wujek. Być może.
Muzyczne widowisko w reżyserii Roberta Talarczyka uświetniają fenomenalna śpiewaczka Opery Śląskiej Joanna Kściuczyk-Jędrusik w roli Barbórki i raper Miuosh, który wyjątkowo sprawnie odnalazł się nie tylko w scenach muzycznych, ale i aktorskich. Całość podtrzymuje jednak czterech chłopców. Swoim zaangażowaniem i nieposkromioną energią zachwycają, nadają świeżości kolejnemu już przecież spektaklowi o tożsamości Śląska. I o nich trochę więcej, bo pomysł ukazania tej tragedii oczami dziecka okazał się najbardziej interesującym zabiegiem w całym spektaklu. Interpretowanie rzeczywistości poprzez jej mitologizację nadaje całej historii wiarygodności – bo przecież każde dziecko tłumaczy sobie w sposób unikatowy sytuację, w której się znajduje. O wiele łatwiej jest sobie poradzić z narastającym napięciem wyobrażając sobie, że uczestniczy się w filmie akcji, a u boku ma się swoją nieodzowną drużynę, z którą zawsze raźniej pokonywać Złego. Młodzi aktorzy doskonale czują się na deskach teatru, a sceny śpiewane wydają się być dla nich samych dobrą zabawą, co można zawdzięczać świetnemu poprowadzeniu nowicjuszy.
Choć dramaturgicznie spektakl zostawia wiele do życzenia z powodu powtarzalności scen i tematów, a patos piosenek miejscami niebezpiecznie zbliża się ku banałowi, ta koprodukcja Teatru Śląskiego z Operą Śląską i Miuoshem okazuje się wydarzeniem ważnym, nie tylko dla regionu. Dzieje się to przede wszystkim za sprawą podniosłego tematu, którego nikt dotąd na scenie się nie podjął. A przecież wydarzenia sprzed ponad trzech dekad są niezwykle aktualne w dzisiejszej zachwianej sytuacji społeczno-politycznej. Ów kontekst wywołał najsilniejsze emocje, kiedy w ostatniej scenie Miuosh nawołuje widza do autorefleksji. Codziennie oglądamy apokalipsę na ekranie telewizorów, mówi, więc tym silniej musimy pamiętać o niełatwej przeszłości Śląska i całego kraju. I jeszcze na koniec o szeroko rozpowszechnionym haśle opiewającym premierę spektaklu (czyli „Śląsk pamięta”), który konsekwentnie kontynuuje cykl podejmowanych tematów o historii i tożsamości regionu. Jakkolwiek istotność i ranga kolektywnej pamięci jest niepodważalna, to w kontekście całego przedstawienia sentencja ta jest nie do końca adekwatna. Rozczarowuje bowiem użycie powierzchownego wizerunku Śląska przez Teatr Śląski właśnie, czyli instytucję, która o lokalnym kolorycie powinna opowiadać różnorodnie i niejednowymiarowo.
Nasza ocena:
Tekst: Daria Sobik
Korekta: Sylwia Jarocka
Wujek.81. Czarna Ballada
Scenariusz i reżyseria: Robert Talarczyk
Muzyka: Hadrian Filip Tabęcki, Miuosh
Teksty piosenek: Robert Talarczyk, Miuosh
Scenografia i kostiumy: Iga Słupska, Szymon Szewczyk
Choreografia: Jakub Lewandowski
Wideo: Mateusz Znaniecki, Kamil Małecki