Jak decydować? O książce Steve’a McClatchy’ego
Wybór książki do przeczytania to w moim przypadku nieraz długie dywagacje, rozważania wszystkich za i przeciw, spowodowane tym, że z jednej strony chciałabym przeczytać wszystko, a z drugiej strony codzienne obowiązki sprawiają, że czasem czytanie schodzi na dalszy plan. Kiedy zobaczyłam „Decyduj” Steve’a McClatchy’ego pomyślałam, że upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu: nauczę się zarządzać czasem i skutecznie podejmować decyzje, no i w końcu przeczytam coś (mam nadzieję) ciekawego!
Przyznam, że dość sceptycznie podchodzę (podchodziłam?) do wszelkiej maści poradników. Te, z którymi się dotychczas zetknęłam, zwykle nawet jeśli przekazywały jakąś ciekawą ideę, to obudowywały ją zupełnie nieadekwatną ilością truizmów i zbędnych słów. Trudno mi również przekonać się do takich książek, które nie odkrywają przede mną niczego nowego, a raczej uświadamiają to, co już doskonale wiem. Tylko że… istotą poradnika nie jest (w przeciwieństwie do beletrystyki) kreowanie nowych światów ani przekazywanie stricte naukowej wiedzy, a właśnie wskazywanie drogi, nieraz już w pewnej mierze poznanej. I to właśnie z takiej perspektywy starałam się patrzeć na tę książkę i ją oceniać.
Merytorycznie
Steve McClatchy to sprzedawca i szkoleniowiec. Trzeba dodać, że w Stanach postrzegany jako ekspert od rozwoju osobistego – jest cytowany w czołowych magazynach, szkolił pracowników topowych korporacji czy wreszcie wykładał m.in. na Harvard Business School. Może samo to nie świadczy jeszcze o jakości książki, ale z pewnością jest pretekstem do sięgnięcia po nią i sprawdzenia tego, co McClatchy ma do przekazania.
Treść książki jest dość dobrze zorganizowana. Na pierwszy ogień idzie kwestia motywacji i uświadamianie czytelnikowi tego, jaki potencjał w nim drzemie oraz tego, że to on sam jest panem swojego życia. Kiedy już jesteśmy zmotywowani i żądni sukcesu, pojawiają się kolejne rozdziały z konkretami, czyli jak zaplanować swój czas, jak radzić sobie z przerwami w pracy, jak i czy łączyć terminarz z luźnymi notatkami. Wreszcie pod koniec ponownie szczypta motywacji. Tekst jest pisany dość luźno, ale nie brak w nim paru odniesień do statystyk i źródeł zewnętrznych. Całość wzbogacona jest również o kilka ćwiczeń – to duży plus i impuls do działania.
Po lekturze muszę stwierdzić, że zgadzam się ze wszystkimi ideami, które przekazuje McClatchy. Jedyne, czego nie mogę na chwilę obecną zweryfikować, to skuteczność prezentowanych metod – do tego potrzeba czasu, wyrobienia nawyku, zauważalnych wyników. Całość materiału może nie jest odkryciem Ameryki, ale książka zawiera kilka nowych, ciekawych pomysłów na to, jak wziąć się za realizację tego, co zawsze odkładałam. A takie sposoby są na wagę złota. „Decyduj” przypomina to, co czytelnikowi dobrze znane i wprowadza pewien powiew świeżości. To, co bardziej ogólne i teoretyczne jest zaś dobrą równowagą dla porad praktycznych – otrzymujemy połączenie sławnego „why” i „what”.
Zastanawia mnie jednak brak konkretnych narzędzi (aplikacji) pomocnych we własnej organizacji. Co prawda książka jest dzięki temu nieco bardziej uniwersalna (przecież technologia tak szybko się zmienia, a każdy ma też swoje indywidualne preferencje w tej kwestii), tyle że jako czytelnik oczekiwałabym pewnego wskazania „co i jak”, jakiegoś przykładu, do którego mogłabym się odnieść. Choćby uszczegółowienia kwestii notowania w papierowym terminarzu, bo ta forma chyba nigdy się nie zestarzeje.
Dla oka
Również ze stroną wizualną książki jest różnie. Okładka jest dość minimalistyczna i dobrze zaprojektowana. Natomiast nieco zawiodłam się na grafikach wewnątrz. Ich estetyka nie do końca mi odpowiada. Czasami wprowadzają pewien humorystyczny element czy obrazują ideę poruszaną w tekście, ale niejednokrotnie bywają zbędne. Autor spędził setki godzin na szkoleniach i myślę, że właśnie stąd wynika charakter niektórych grafik – świetnie sprawdziłyby się na slajdach, ale w książce już niekoniecznie. Brakowało mi natomiast ilustracji, które obrazowałyby realizację przykładowego celu, krok po koku, od A do Z. Przecież najłatwiej uczymy się na przykładach.
To czytać czy nie?
Czy warto przeczytać książkę „Decyduj”? Powiem przekornie – (za)decyduj sam. Żadna książka nie sprawi, że nagle zaczniesz realizować swoje cele albo że doba wydłuży się o parę godzin. To, czym się zajmiemy i jak zorganizujemy swój czas, to tylko nasze decyzje. I uświadomienie sobie tego faktu (o czym także w książce) to pierwszy krok do zmian.
Steve McClatchy motywuje, wskazuje drogę, pokazuje przykłady i zachęca do doskonalenia. Słowem – robi wszystko, by przekonać do zmiany na lepsze i do rozwoju, cokolwiek to oznacza dla każdego z nas. Do tego książka napisana jest dość przystępnym językiem – spokojnie można schrupać ją w jeden weekend. Brak tu wydumanych słów, jest prosto i na temat. To trochę tak, jakbyś gadał ze znajomym o życiu. Myślę, że ta pozycja trafi zarówno do osób, które chcą zmienić system organizacji swojego czasu, bo obecny zawodzi, jak i do tych, którzy po prostu potrzebują dodatkowego bodźca i motywacji do działania.
Nasza ocena:
tekst: Sylwia Chrapek
korekta: Sylwia Jarocka
Steve McClatchy, Decyduj. Zrób to sam, zanim inni podejmą decyzję za ciebie, Muza SA, Warszawa 2016.