Historia obrazów
„Historia obrazów” wbrew pozorom nie jest przewodnikiem po świecie sztuki, a subiektywnym odbiorem obrazów prowadzonym na dwa głosy. Jest to rozmowa między artystą – Davidem Hockneyem – i krytykiem sztuki – Martinem Gayfordem. Rozmowa traktująca o tym, że we współczesnym świecie wszystko jest obrazem, ale nie każdy obraz zasługuje na miano sztuki.
Wszystko jest obrazem
Tradycyjne rozumienie słowa „obraz” już dawno stało się przeżytkiem i zatraciło podstawowe znaczenie. XXI wiek to dominacja kultury audiowizualnej, w której widzimy, myślimy, doświadczamy i porozumiewamy się za pomocą obrazów. Obrazem jest ekran naszego laptopa, smartfona czy też każda ze stron kolorowego magazynu dla kobiet. Z tego względu tak ważne dla autorów staje się wyznaczenie granicy między historią sztuki a historią obrazów: Historia obrazów częściowo pokrywa się z historią sztuki, ale nie jest tym samym. W pojęciu sztuki mieszczą się różne rzeczy, które nie są przedstawieniami, na przykład dekoracje czy abstrakcje, a z drugiej strony wykluczono z niej sporo innych typów wyobrażeń.
Innym typem wyobrażeń dla Hockneya i Gayforda jest między innymi fotografia, której mimetyczny charakter poddają w wątpliwość. Fotografia – w szczególności współczesna – zdaje się tworzyć obrazy, które są często upozorowaniem rzeczywistości; nie przedstawiają świata takim, jaki jest, lecz podporządkowują go swoim artystycznym wizjom. W wyniku tego stwierdzenie, że świat wygląda jak fotografia jest dużym nadużyciem, a nawet kłamstwem.
Fotografia i jej historia pojawiają się wiele razy na kartach „Historii obrazów”. Autorzy w swej rozmowie dają jasno do zrozumienia czytelnikowi, że jest ona bardzo silnie związana z malarstwem, lecz przez wielu artystów traktowana była jako coś gorszącego i nie przyznawali się, że wykorzystywali ją (jak i inne narzędzia optyczne), by odwzorowywać tak trudną do uchwycenia otaczającą ich rzeczywistość:
Oficjalnie Khnopff uważał fotografię za medium nieodłącznie pospolite, którego naśladowanie zawsze prowadzi do katastrofy. Tymczasem po śmierci Khnopffa w jego pracowni znaleziono mnóstwo fotografii, w tym kilka przedstawiających siostrę malarza, Marguerite, które bez wątpienia są powiązane z jego obrazami.
Sztuka patrzenia
Każdy obraz jest subiektywnym doświadczaniem rzeczywistości. Nie ma jednej, właściwej optyki czy też systemu percepcji; tak samo jak nie ma – co udowadniają autorzy – „prawidłowej” perspektywy. Obrazy zawierają w sobie prawdę (światopogląd) swych autorów, z którą jako odbiorcy możemy się zgadzać lub nie, którą możemy podzielać lub ]całkowicie odrzucać, którą możemy rozumieć, jak i całkowicie się z nią nie zgadzać. Z tego też względu przewodnicy „Historii obrazów” starają się nie dzielić swej rozmowy na poszczególne, ważne okresy w sztuce (malarstwo renesansowe, barokowe, etc.), gdyż najważniejszy staje się dla nich obraz i to on znajduje się w centrum ich zainteresowania. Obraz, który jest odzwierciedleniem rzeczywistości i tym samym nas samych; bez względu na czas powstania, technikę czy formę.
Ich rozważania w znacznej mierze traktują o obrazach (w klasycznym, malarskim rozumieniu tego słowa), aczkolwiek przeplatane są fragmentami poświęconymi filmom, animacjom, wspomnianej już fotografii, literaturze czy programom graficznym – o tym, jak wszystkie te dziedziny cały czas się ze sobą przeplatają i inspirują nawzajem. Historia obrazów przekracza zatem konwencjonalne granice między kulturą wysoką a niską, obrazami ruchomymi a nieruchomymi, a nawet między obrazami złymi a dobrymi.
Książka oprócz głównej struktury, którą stanowi tekst-rozmowa, opatrzona została 310 ilustracjami, które autorzy uważają za znaczące i warte zapamiętania. Obawiają się, że w świecie tak szybko rozwijającej się technologii pewne obrazy po prostu znikną, gdyż dotychczasowi konsumenci stali się również i ich twórcami. Codziennie tworzymy miliony obrazów (np. selfie), które znikają i przepływają w wirtualnej rzeczywistości. Czeka nas nieprawdopodobne zniszczenie – i tworzenie.
„Historia obrazów” przeznaczona jest dla osób, które dopiero zaczynają raczkować w świecie sztuki, chociaż zgodnie z ideą autorów – w świecie obrazów. Bez wątpienia jest to książka, po lekturze której patrzy się na świat z trochę innej perspektywy, bardziej wnikliwie i wielokontekstowo. Nie zgodziłabym się tylko z głównym stwierdzeniem autorów, którzy uważają, że historia obrazów rozpoczęła się w jaskini i trwa do dzisiaj („kończy na iPadzie”). Uważam, że historia obrazów zaczyna się od momentu otworzenia przez nas oczu i kończy na ich ostatnim zamknięciu.
korekta: Sylwia Jarocka
David Hockney i Martin Gayford, Historia obrazów. Od ściany jaskini do ekranu komputera, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2016.