Interwencje Michela Houellebecqa

Michel Houellebecq – enfant terrible współczesnej literatury francuskiej. Niepokorny, totalnie niezależny, inteligentnie prowokujący nihilista, który przy pierwszej nadarzającej okazji dałby się sklonować, by w nieskończoność przedłużać własną egzystencję.

lelbek4

Jego najnowsza książka, „Interwencje 2”, wydana nakładem Wydawnictwa Literackiego, to zbiór esejów napisanych w przeciągu ostatnich 20 lat. Pierwotnie ukazywały się one na łamach francuskich czasopism, między innymi w „Lettres françaises „Art Press”, „Les Inrockuptibles” czy „20 Ans”. Napisane lekkim, choć jednocześnie dosadnym językiem, z jakiego Houellebecq słynie, są komentarzem do współczesnej rzeczywistości, próbą jej krytycznego zrozumienia.

Autor porusza się w esejach po wielu obszarach – pisze o wyższości literatury fantastycznej, która według niego jest najbardziej filozoficznym gatunkiem literackim, zastanawia się nad sensem zabawy w życiu współczesnego człowieka, jego dążeniem do nieśmiertelności i strachu przed śmiercią, nad znaczeniem kina niemego, a także pochyla się nad niszczycielską siłą pożądania. Pożądania, które – kiedy nie jest zaspokajane – prowadzi do zachwiania ludzkiej osobowości, jej totalnego wypaczenia.

lelbek2

Houellebecq próbuje też diagnozować przyczyny pedofilii, upatrując ich właśnie w ciągłym wzniecaniu seksualnych potrzeb przez otaczającą nas rzeczywistość. Pisarz stwarza portret pamięciowy erotycznego przestępcy: ma około 52 lata i piwną oponkę na brzuchu, jest łysy. Jest zagorzałym konsumentem pornografii, ale jego problemy seksualne przerażają go na tyle, że nie jest w stanie odczuwać ulgi nawet po szybkiej interakcji z prostytutką, przed którą odczuwa tak naprawdę silny lęk. Innymi słowy – boi się kobiet, ale dzieci już nie. Esej Houellebecqa pod symptomatycznym tytułem „Kwestia pedofilska” dość mocno wstrząsa czytelnikiem, który jednak z czasem doszukuje się pewnych stereotypowych uproszczeń w myśleniu pisarza.

W swoich tekstach Houellebecq nie oszczędza także feministek, które traktuje z lekkim przymrużeniem oka, nazywając je „sympatycznymi idiotkami”. W eseju „Drugie stadium ludzkości” obrywa się Simone de Beauvoir, która swoim stwierdzeniem „Nikt nie rodzi się kobietą” doprowadziła Houellebecqa niemal na skraj załamania. Ponieważ – jak twierdzi pisarz – ten kultowy już cytat stał się przykładem „zatrważającej nieznajomości najbardziej podstawowych danych biologicznych”. Z jednej strony krytykę Houellebecqa można traktować jako zbyt dosłowne rozumienie intencji de Beauvoir, z drugiej jednak trzeba sobie zadać pytanie, czy autor nie ma przypadkiem choć cienia racji? Z medycznego punktu widzenia każdy człowiek rodzi się ze swoją genetycznie przypisaną płcią. To tożsamość może stać się jest płynna, ale płeć biologiczna jest dana raz i na zawsze.

Houellebecq wyraża niepokój związany z sytuacją współczesnych kobiet, który oczywiście podszyty jest złośliwością oraz ironią: Trzydzieści lat po narodzeniu feminizmu, „dla szerokiej publiczności” jego skutki wywołują konsternację. Kobiety nie tylko masowo weszły do świata przedsiębiorstw, ale wykonują w nim gros najważniejszych zadań (…). Ponieważ rynek pożądania znacznie rozszerzył swój zasięg, kobiety muszą równolegle – niekiedy przez dziesiątki lat – poświęcać się podtrzymaniu swojego „kapitału uwodzenia”, tracąc masę energii i wydając mnóstwo pieniędzy dla rezultatów w sumie mało przekonujących (skutki starzenia się właściwie nieuchronne).

lelbek3

W „Interwencjach 2” nie zabrakło też wywiadów z samym Houellebecqiem, które zostały przeprowadzone przez Jean Yvesa-Jounnaise’a i Christopha Duchateleta czy Gilles’a Martina-Chauffiera i Jerome’a Begle’a, a także krytycznych uwag pod adresem twórczości Jacquesa Préverta, którego francuski pisarz nazywa po prostu dupkiem. Jeśli Jacques Prévert pisze, to dlatego, że ma coś do powiedzenia, co tylko mu się chwali. Niestety, to, co ma do powiedzenia, jest niewiarygodnie głupie; niekiedy zbiera się aż na wymioty. Mamy tam i śliczne nagie dziewczęta, i burżujów, z których krew się leje jak ze świń, kiedy im poderżnąć gardło. Dzieci są sympatycznie pozbawione moralności, nicponie męscy i uwodzicielscy, śliczne nagie dziewczęta oferują swoje ciała nicponiom; burżuje to starzy, spasieni impotenci z Legią Honorową w klapie, a ich żony są oziębłe; księża to obrzydliwe stare glisty, które wymyśliły grzech, żeby nam uprzykrzyć życie. Wszystko to znamy – konstatuje Houellebecq, który w swoich sądach jest bezkompromisowy, szczery do bólu, daleki od prób przypodobania się komukolwiek. Dosadnie i celnie uderza w słabe punkty współczesnej literatury. Nie jest konformistą, który dostosowuje się zawsze i wszędzie do społecznie ustalonych konwenansów i sposobów myślenia. Francuski pisarz idzie pod prąd, wciągając w tą myślową ofensywę swoich czytelników, którzy chcąc nie chcąc pochłaniają jego książki z zapartym tchem i szeroko otwartymi oczyma.

Można Houellebecqa nie lubić, można rzucić jego książki w kąt przez ciężkostrawny pesymizm, będący znakiem rozpoznawczym jego twórczości – pisarz nie ma złudzeń ani wątpliwości co do natury ludzkiej, demaskując wszystkie jej słabości i przewinienia. Nie można go jednak nie doceniać jako pisarza i myśliciela, intensywnie odczuwającego kryzys wartości i moralności. Houellebecq nie daje o sobie zapomnieć. Siedzi gdzieś z tyłu głowy. Trzyma nieodłącznego papierosa w dłoni, patrząc na swojego czytelnika z politowaniem, cedząc przez usta, że i tak wszyscy umrzemy. I to wcale nie będzie romantyczna śmierć.

tekst: Zuzanna Sokołowska

korekta: Agnieszka Pietrzak

żarówki 5 małe

Michel Houellebecq, Interwencje 2, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016