Dobrze ujęte: Katarzyna Pietraszko, czyli Mycatherina
Dominanta? Kwiaty, kobiety, motyle, mgliste poranki… Z czasem, metodą prób i błędów, wykształciła bardzo charakterystyczny, rozpoznawalny styl. Katarzyna Pietraszko na poważnie zajęła się fotografią dziesięć lat temu, choć początki pasji to jeszcze czasy licealne. To dla niej ciągle tylko hobby, choć trzeba też przyznać – zdjęcia wykonuje na profesjonalnym poziomie. Zapraszamy do zapisków z rozmowy w cyklu „Dobrze ujęte”.
Sylwia Chrapek: Pierwszy aparat?
Katarzyna Pietraszko: Pierwszy aparat… Jakiś model cyfrowego HP, ale szybko przesiadłam się na lustrzankę Canon 350D…
Jak długo obcuje Pani z fotografią tak „na poważnie”?
Fotografia fascynuje mnie od dawna, już w liceum razem z koleżanką robiłyśmy mnóstwo zdjęć, które potem same wywoływałyśmy w łazience… A tak na poważnie – w tym roku mija 10 lat.
W Pani twórczości dominują kwiaty i onirycznie przedstawione kobiety. Dlaczego akurat taka tematyka?
Dlaczego kwiaty? Mają ciekawe formy, piękne kolory. Cechuje je ogromna różnorodność, są delikatne i piękne. Fotografowanie kwiatów to dla mnie ogromna przyjemność, a także sposób na odprężenie, wyciszenie i przekazanie emocji.
Poza tym wykonuje też Pani świetne zdjęcia motyli. Pewnie trudno jest je uchwycić?
Od kilku lat fascynują mnie motyle; dla mnie najpiękniejsze są te najmniejsze: z gatunku modraszkowatych. Niestety, z roku na rok jest ich coraz mniej: zanieczyszczenie środowiska, opryski i wypalanie traw skutecznie zmniejszają ich liczebność. Najpiękniejsze zdjęcia motyli udało mi się zrobić nad Biebrzą, a także w motylarni w Niechorzu – tam było bardziej egzotycznie.
Pani zdjęcia można niemal od razu rozpoznać, nawet jeśli nie posiadają stosownego podpisu. Jak w skrócie opisałaby Pani swój styl? Czy jego znalezienie to był długi proces? Jakieś przełomowe momenty?
Każdy człowiek ma swój własny styl – jak przypisany osobniczo kod genetyczny. Można go kopiować, ale kopia nigdy nie dorówna oryginałowi. Długo szukałam swojego stylu, podglądałam innych, kupowałam książki… Teraz już wiem, w czym czuję się dobrze: kwiaty, motyle…. I światłem malowane mgliste poranki.
Na ile efekt końcowy to wybory modelki, a na ile Pani? Kto ustala miejsce, kreację, styl, makijaż, itd.?
Często organizuję plenery fotograficzne z modelkami i w większości przypadków sama wybieram miejsce, wymyślam stylizację, kupuje ciuchy i rekwizyty – jest bajkowo, onirycznie, zmysłowo… taka odskocznia od rzeczywistości. Zdecydowanie preferuję „złotą godzinę”.
Najbardziej nietypowa historia fotograficzna?
Każda sesja fotograficzna jest dla mnie ważna… na swój sposób wyjątkowa. Nie ma lepszych czy gorszych. Z każdej przywożę coś pozytywnego – coś, co zostaje w pamięci.
Zdjęcia to takie zajęcie po godzinach? Czym zajmuje się Pani na co dzień?
Na co dzień jestem asystentką stomatologiczną.
Gdzie prezentuje Pani swoje zdjęcia? Może jakieś wystawy, publikacje?
Swoje zdjęcia prezentuję na kilku portalach fotograficznych m.in: kasiapietraszko.35photo.ru, 500px.com/mycatherina, mycatherina.digart.pl. Część moich zdjęć można kupić w serwisie Fotolia, mam też za sobą dwie wystawy autorskie.
Fotograficzne plany?
Wyjazd do Toskanii i Prowansji – póki co w sferze marzeń. Chciałabym też kiedyś złapać w moim obiektywie Niepylaka Apollo.
Tekst: Sylwia Chrapek
Korekta: Martyna Góra