Emocjonalna żonglerka – recenzja filmu „Julieta”

Na ekrany kin z rozmachem wszedł nowy film w reżyserii Pedro Almodóvara, „Julieta”, zwiastując powrót hiszpańskiego mistrza dramatu. Swoim dorobkiem artystycznym Hiszpan zapracował sobie na status przenikliwego znawcy ludzkich (a przede wszystkim kobiecych) dusz. Znakomicie zmontowanym obrazem autor subtelnie przemawia do widza, wprowadzając go do zakamarków zawiłego umysłu kobiety.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Początkowi filmu towarzyszy nastrojowa muzyka Alberto Iglesiasa, a na ekranie widzimy frywolnie poruszający się czerwony materiał, przywodzący na myśl szereg skojarzeń. Jest zapowiedzią, a zarazem zaproszeniem do historii owianej głęboko skrywaną tajemnicą.

Tytułowa Julieta (Emma Suárez) jest postacią złożoną. Jest zamkniętą w sobie kobietą w kwiecie wieku, która na swych ramionach nosi brzemię z przeszłości. Poznajemy ją w chwili, gdy chce rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu. Przygotowuje się do przeprowadzki, porządkuje rzeczy osobiste: jakieś dokumenty i tajemniczą kopertę. Wszystkie te zabiegi mają na celu pożegnanie się z bolesną przeszłością. Podczas spaceru Julieta niespodziewanie spotyka na swojej drodze znajomą z przeszłości. To spotkanie na nowo przywołuje wyparte ze świadomości wspomnienia. Wszystko to prowadzi kobietę do punktu wyjścia, od którego ledwo co się uwolniła. Udręczona, chcąc osiągnąć katharsis, decyduje się napisać list zaadresowany do jej zaginionej przed laty córki.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Jest to wstęp do opowieści o relacji matki i dziecka, o sile miłości rodzicielskiej i o przebaczeniu. Almodóvar opisuje całą serię zdarzeń, które wpłynęły na sytuację, w jakiej znalazły się bohaterki. Julieta owym listem ilustruje niefortunne decyzje, które doprowadziły ją do osobistej tragedii, ale też odcisnęły piętno na jej córce.

Klatka po klatce obserwujemy życie młodej Juliety (w tej roli wspaniała Adriana Ugarte). Widzimy motywy, którymi kierują się postaci; demony dawnych lat, które po latach wracają ze zdwojoną siłą. Nękana poczuciem winy bohaterka tkwi ciągle w tym samym zatrutym schemacie. Almodóvar ekspresyjnie przeplata ze sobą losy wszystkich postaci kobiecych, misternie tka przyczynowo-skutkowy ciąg zdarzeń, angażując w życie Juliety szereg postaci drugo- i trzecioplanowych, które znacznie wpłynęły na jego kształt. Kobiety, jak to zwykle u hiszpańskiego reżysera bywa, są trybikiem napędzającym machinę emocji. To one podejmują trudne, często wręcz niezrozumiałe decyzje; są skłonne do poświęceń. To one i ich osobowości są gwarantem jakości filmu. Mężczyźni stanowią tylko dopełnienie kobiecej wrażliwości, choć bez nich układanka nie miałaby sensu.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Reżyser doskonale operuje nostalgią matki za utraconą córką. To tęsknota za bliskością tworzy eteryczną atmosferę dramatu, jest jego filarem. Wszystkie uczucia towarzyszące postaciom są wyważone, a pakiet emocjonalny jest przedstawiony z klasą i bez zbędnego, ckliwego patosu. Umiar nie oznacza na szczęście ascezy i poczucia niedosytu. Autor bardzo klarownie ukazuje bezwarunkową miłość rodzicielską, prezentuje ją od ciemniejszej strony, prowadzącej do destrukcji osobowości.

Efektowna i barwna kolorystyka przykuwająca uwagę widza, która dominuje w obrazach a, jest tłem scenicznym również w „Juliecie”. Pomimo rozgrywających się w życiu bohaterki tragedii obraz nie przytłacza, bo równoważony jest subtelną, nadmorską scenerią. Momentami zawodzi jednak oprawa muzyczna. Tworzy iluzję zapowiedzi czegoś wielkiego, na miarę latynoamerykańskiego dramatu, po czym zostawia widza z uczuciem rozczarowania, bowiem na ekranie nie dzieje się nic. Mistrz sprawia jednak, że, będąc biernym obserwatorem, współprzeżywa się razem z bohaterkami cały wachlarz trudności, jakie napotkały.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

„Julieta” opowiada o zmaganiach z samą sobą, o ludziach zagubionych w swoich potyczkach z życiem. Jest to historia wielowątkowa i nafaszerowana szeregiem emocji. Zmusza do przemyśleń, wywołuje współczucie i poczucie niesprawiedliwości. Żongluje uczuciami i nie daje nam odetchnąć.

Niezaprzeczalnie z całego tego mętliku różnobarwnych odczuć płynie lekcja pokory. Uczymy się obserwując egoistyczne, mogłoby się wydawać, postępowania matki, ale także córki. Obie one podjęły próbę zmierzenia się ze swoimi słabościami w kontrowersyjny, krzywdzący dla drugiej osoby sposób. Żadna z nich nie jest bez winy i, paradoksalnie, żadna z nich nie jest winna. To raczej wydarzenia, które je spotkały i kłody, które rzucił im pod nogi los, uczyniły z nich osoby, którymi się stały i doprowadziły do ich przepełnionej żalem rozłąki.

Nasza ocena:

żarówki 4jpg-01

tekst: Sabina Czarnecka
korekta: Sylwia Klonowska

Film można obejrzeć w Cinema-City:

ccPoczujMagie_600x100