Pozdrowienia z… Lublina. Pocztówka artystycznie zaangażowana

Anna Pajęcka wyruszyła w Polskę, by rozejrzeć się po polskim świecie sztuki. Z Lublina przesyła relację poświęconą problemom tożsamości i pamięci. Czy głosy artystów osadzonych poza „centrum” mają szansę być słyszalne?

Gdzie? Lublin, Galeria Labirynt

Co? Wystawy „Teraz w Polsce” i „Jestem ukraińskim robotnikiem”

Chociaż wystawa stypendystów programu „Gaude Polonia” początkowo nie zakładała tematu przewodniego, to trudno odrzucić wrażenie, że wszystko, co zobaczyliśmy na ekspozycji w Galerii Labirynt, wymiennie zadaje i odpowiada na pytania o pamięć, tożsamość i miejsce.

galeria_labirynt_lublin (3)

Olha Mykhailiuk „Najprostsze słowa wyjaśnia Ci wszystko”, fot. Anna Pajęcka

Wystawa „Teraz w Polsce”, kuratorowana przez Waldemara Tatarczuka, z założenia ma prezentować, w jakim momencie pracy twórczej są artyści – głównie z Ukrainy i Białorusi – przebywający obecnie na stypendium w naszym kraju. Program rezydencji i zagranicznych stypendiów artystycznych prowadzi większość dużych instytucji sztuki. Takie działanie ma na celu wytworzenie wspólnego, globalnego pola do wymiany doświadczeń, praktyk i tworzenia uniwersalnego języka.

galeria_labirynt_lublin (2)

Olha Mykhailiuk „Najprostsze słowa wyjaśnia Ci wszystko”, fot. Anna Pajęcka

Jednym z takich wspólnych doświadczeń – co możemy uświadomić sobie na tej zbiorowej wystawie – jest towarzysząca chyba wszystkim młodym adeptom sztuki wątpliwość dotycząca własnej tożsamości jako artysty. Jak u Mykhaila Alekseienko, który nie potrafiąc odpowiedzieć na pytania przyjaciół, czym zajmuje się na stypendium, oddał im głos i poprosił o zilustrowanie wyobrażenia o jego pracy w Polsce. W efekcie oglądamy m.in. pustą białą przestrzeń, rysunkowe abstrakcje czy zastawione alkoholem biurko, na którym stoi komputer.

galeria_labirynt_lublin (4)

Mykhail Alekseienko „Praca dyplomowa”, fot. Anna Pajęcka

Biogramy przyjaciół artysty, towarzyszące poszczególnym przedstawieniom w ramach instalacji zdradzają, że większość z nich również w jakiś sposób należy do świata sztuki. Jego praca staje się zatem albo referencyjna dla wyobrażenia o artyście w ogóle, albo jest gorzką impresją na temat własnych działań twórczych współautorów projektu. Od razu przypomina mi się wideo Macieja Rudzina, prezentowane w tym roku w ramach konkursu Artystyczna Podróż Hestii, w którym zapytany o rolę sztuki znajomy artysty odpowiada: „sztuka tak naprawdę nikogo nie obchodzi, obchodzi może mnie i ciebie”.

galeria_labirynt_lublin (11)

Maryna Odaiska „Birthmarks/ Rodinki”, fot. Anna Pajęcka

Obecny na wystawie motyw pamięci zadaje pytanie o archiwum: w jaki sposób odczytywać ciało jako medium pamięci? Co się dzieje z pamięcią, kiedy archiwum stanie się niematerialne lub nieobecne? Odpowiedzi na pierwsze pytanie poszukuje Maryna Odaiska, która rejestruje kamerą ciała obcokrajowców mieszkających obecnie w Poznaniu, skupiając się na miejscach jednostkowych: bliznach i znamionach. Kadrom towarzyszą trzy słowa wypowiadane przez każdego z filmowanych – kojarzące się z rodzinnym krajem i krajem pobytu.

galeria_labirynt_lublin (7)

Maryna Odaiska „Birthmarks/ Rodinki”, fot. Anna Pajęcka

Artystka wydobywa to, co indywidualne i integralne dla tożsamości. Skoro status imigranta jest na ogół liminalny, bo nie należy już do miejsca, z którego przybył, ale nie należy również do tego, w które zmierza, to głos i znamiona na ciele stanowią konstans. Będą mu zawsze towarzyszyły jako stałe narzędzie identyfikacji. Również w momencie, kiedy jego tożsamość stanie się płynna lub będzie poddawana weryfikacji.

Z kolei pytanie o archiwum utracone zadają Andrii Dostliev i Lia Dostlieva. „Rekonstrukcja Pamięci” to cykl, nad którym pracują małżonkowie. To prywatna narracja o odczuciach związanych z tym, że wszystkie zapisy fotograficzne zostały w opuszczonym przez parę artystów rodzinnym Doniecku, do którego już nie wrócili. Artysta próbuje poradzić sobie z utraconym medium przeszłości za pomocą odtwarzania tego, co utrwaliło się w jego pamięci, w formie kolażu, wykorzystując zdjęcia obcych ludzi. Przez taką praktykę tworzy się przepisana na nowo historia, która istnieje jakby w formie palimpsestu. Ważne dla zrozumienia twórcy są opisy towarzyszące poszczególnym kolażom – anegdotyczno-polityczne.

galeria_labirynt_lublin (1)

Andrii Dostliev „Okupacja”, fot. Anna Pajęcka

Z kolei artystka zmaga się z próbą ustalenia, czy posiadanie materialnego archiwum wpływa na świadomość tożsamości i historii własnej rodziny, a także umacnia świadomość istnienia więzów pomiędzy sobą a jej członkami, których znało się tylko z zapisów. Na ile obrazy, które dokumentuje się podczas rodzinnych spotkań i w ważnych chwilach naszego życia, mają faktyczne przełożenie na pamięć o przeszłości? Czy razem z utratą archiwum zostaje się bez tej pamięci i bez przynależności? Lia Dostlieva przekłada swoje uczucia na performens zarejestrowany na wideo. Artystka przez dwie godziny przerysowuje kontury twarzy postaci z anonimowych zdjęć, a sama praca ma być mechaniczną, medytacyjną czynnością, dzięki której nastąpi chwilowe zapełnienie pustki i która sprawi, że odczuwalny brak będzie mniej bolesny.

galeria_labirynt_lublin (5)

Sergey Shabohin „Strach przed kastracją”, fot. Anna Pajęcka

Mocnym akcentem wystawy jest instalacja białoruskiego artysty Sergeya Shabohina „Strach przed kastracją”. To część projektu „Practice of Subordination”. Instalacja prezentowana na „Teraz w Polsce” opowiada o lęku, którego podmiotem są przedstawiciele oficjalnych kultur i ideologii panujących w Polsce i na Białorusi, a przedmiotem – LGBT. O tym, jak niewygodny jest ten temat w publicznym dyskursie, przypominają nam media, powtarzające oficjalne wypowiedzi dyplomatów, ale też coraz wyraźniej uwidocznia się tendencja, aby temat mniejszości seksualnych zupełnie zakryć.

galeria_labirynt_lublin (6)

Julia Krivich „Bez tytułu”, fot. Anna Pajęcka

Projekt Shabohina, zrealizowany razem z Karolem Radziszewskim, próbuje wręcz przeciwnie – odkrywać, zabierając odbiorcę w miejsca, które są bardzo wewnętrzne i środowiskowe, a więc najczęściej nieznane i niedostępne osobom spoza społeczności. I tak pojawiają się fotografie pochodzące z darkroomów, czyli miejsc służących do anonimowych kontaktów seksualnych, najczęściej znajdujące się w gejowsko-lesbijskich klubach. Inne fotografie, przedstawiane na wystawie, również bazują na opozycji odkrywanie/ukrywanie, nawiązując do sytuacji intymnych. Czarny sześcian, czyli instalacja, która jest częścią projektu, ma, jak czytamy w opisie kuratorskim, „konfrontować specyficzny dialekt estetyczny darkroomów z panującą białą kulturą, która powinna przestać obawiać się marginalnych estetyk i pokonać strach kastracji”.

galeria_labirynt_lublin (10)

Taras Kamenoy „Jestem ukraińskim robotnikiem”, fot. Anna Pajęcka

Osobny, ale jednocześnie stanowiący integralną część wystawy, jest projekt Tarasa Kamennoy’a „Jestem ukraińskim robotnikiem”. Artysta wziął na warsztat dominujący stereotyp Ukraińców w Polsce. Przez pół roku, przebywając na stypendium, próbował wcielić się w rolę ukraińskiego imigranta poszukującego zajęcia zarobkowego, nieznającego języka, ale na tyle zdeterminowanego, aby wyjść na ulicę z transparentem informującym o poszukiwaniach. Wynikiem działania było dziesięć pozytywnych interakcji – osób zainteresowanych nim jako siłą roboczą: sześć w Krakowie, jedna w Warszawie i trzy w Lublinie.

galeria_labirynt_lublin (9)

Taras Kamenoy „Jestem ukraińskim robotnikiem”, fot. Anna Pajęcka

Akcja w Warszawie pokryła się czasowo ze szczytem NATO, a więc tu nastąpiło nieintencjonalne, a jednocześnie autentyczne, odczytanie działania jako gestu artystycznego. Na ile mówi to o stosunkach Polaków do ukraińskich imigrantów – trudno powiedzieć. Artystę poniekąd zdradza wizerunek – czarne ubranie i modne buty, które, w połączeniu z transparentem, zapewniają mu widzialność, ale w taki sposób, że jednocześnie wpisują w ramy działania performatywnego, a nie realnej potrzeby.

galeria_labirynt_lublin (8)

Mykhaylo Barabash „O nadziei”, fot. Anna Pajęcka

Galeria Labirynt wyrasta na instytucję reakcyjną i odpowiadającą na wezwanie do udziału sztuki w politycznym dyskursie. Jakiś czas temu odbyła się tam wystawa i towarzysząca jej debata „DE-MO-KRA-CJA”, będące interwencją należących do pola sztuki: artystów, kuratorów, dyrektorów instytucji. Interwencja miała dotyczyć obecnej „dobrej zmiany” i jej konsekwencji, również administracyjno-finansowych, które być może niedługo zaczniemy dotkliwiej odczuwać.

W ten sposób lubelska Galeria Labirynt staje się miejscem ważnym na mapie sztuki społecznie zaangażowanej. Nie w Warszawie ani we Wrocławiu, obecnej Europejskiej Stolicy Kultury, ale właśnie na wschodzie tworzy się ośrodek ważny i to bardzo cieszy, bo być może robimy duży krok w stronę zaprzeczenia, że dyskurs sztuki jest silnie scentralizowany i pozwalamy sobie tę dominację rozbić.

tekst: Anna Pajęcka
korekta: Martyna Góra