TOP TEN: Filmy hajskulowe
1 września już niebawem. Dzień sądu. Bo nagle (tak, nigdy nikt się nie spodziewa…:)) trzeba porzucić całonocne rozmowy, opalanie pod domem, spacery o zachodzie słońca albo maratony filmowe. Znienacka nadchodzi szkoła. By umilić Wam ten wyjątkowy dzień w życiu każdego ucznia, jak i nauczyciela, przygotowałyśmy zestawienie filmów z typową reprezentacją amerykańskiego high schoolu. Akurat ten najbardziej kojarzący się tytuł pominęłyśmy (wybacz, Zack). Ale znajdziecie tu: wcale nie takie słodkie dziewczynki, kryminalne zagadki bostońskiego liceum, szekspirowskie sny o romansie letnim, wampirzych kochanków nie z tego świata, pastisze parodiujące siebie same, a także… seriale! Bo jak pokazuje nasze pokolenie – bez nich już życie nie ma sensu. A potem przypomnijcie sobie, że Wasza szkoła wcale nie jest taka zła. Tak naprawdę tęskniliście za nią całe dwa miesiące!
„Wredne dziewczyny” (2004)
Temu tytułowi powinno być poświęcone osobne zestawienie, bowiem zalet tego filmu nie sposób jest wymienić za jednym podejściem. Oglądanie „Wrednych dziewczyn” to niesamowite połączenie doświadczeń – to znaczy przeżywania liceum raz za razem, przeżywania mody z początku pierwszej dekady XXI wieku i przeżywania wspaniałego scenariusza Tiny Fey. Prozaiczna z pozoru historia ma w sobie niesamowitą dawkę czaru, którego mimo usilnych starań nie da się zlokalizować. Czy to doskonała postać Glen Coco? Czy brawurowa rola Lindsay? Dresy Juicy Cotoure? Nie wiem. Wiem za to, że ten film nie ma słabych momentów, a ja mogę go oglądać codziennie, siedem dni w tygodniu. I pamiętajcie – w środy nosimy róż.
MP
„To nie jest kolejna komedia dla kretynów” (2001)
To naprawdę nie jest kolejna komedia dla kretynów. Można się zżymać na poziom żartu, czasem sięgający toaletowych rur odpływowych, ale nie można zżymać się na niezliczoną ilość cytatów, które w swój film umiejętnie wplata Joel Gallen. „Dziewczyny z drużyny”, „Klub winowajców”, „Szkoła uwodzenia”, „Zakochana złośnica” – przykłady można by mnożyć w nieskończoność. Parodia high school comedy, która naprawdę Was rozbawi i będzie to robić podczas każdego seansu. No i Chris Evans!
MP
„Słodkie zmartwienia” (1995)
Trochę zapomniana w Polsce klasyka lat 90., pełna gwiazd takich jak: Alicia Silverstone, Brittany Murphy, Donald Faison i Paul Rudd! „Clueless” (angielski tytuł) to kolejny wielki film na osi czasu the high school movies, zaraz po „Buntowniku bez powodu”, „Grease” czy na „Klubie winowajców”. Wierzyć się nie chce, że ten film funkcjonuje w naszej kulturze już ponad 20 lat – i przede wszystkim, że jest wciąż żywy! (Spójrzcie na teledysk Iggy Azalea – „Fancy”). Ale o czym właściwie jest „Clueless”? Plakat filmu mówi nam wszystko: seks, ciuchy, bajery, szpan. To typowy filmu dla nastolatków, w którym wchodzimy w kolorowe szkolne życie bogatych i oczywiście bardzo popularnych dziewczyn – Cher i Dionne – oraz historia nowej, cichej uczennicy, będącej idealnym materiałem na modową metamorfozę.
GB
„American Pie” (1999 i niemal każdy kolejny)
Czy jest w ogóle ktoś, kto nigdy nie oglądał przygód Jima i reszty szkolnej bandy? Niech podniesie teraz rękę! Nikt? No właśnie. „American Pie” zdecydowanie jest filmem kultowym. Amerykańska szarlotka to jeden z pierwszych przykładów (o ile nie pierwszym) teen movies podejmujących temat seksu, inicjacji seksualnej, imprez i alkoholu. O komercyjnym sukcesie świadczą kolejne sequele i spin-offy (z dyskusyjnej jakości humorem). Jedno jest pewne – ten film albo się kocha, albo nienawidzi; albo śmieszy, albo żenuje.
GB
„Zmierzch” (2008)
Twórcy romansów paranormalnych czy filmów fantasy, które uporczywie chcą udowodnić, że inny, pozazmysłowy świat istnieje, zazwyczaj na bohatera wybierają nastolatka. Hormony buzują, wyobraźnia pracuje, poszukiwania sensu życia zajmują większość czasu, niezrozumienie ze strony rówieśników tylko potęguje problemy… Wtedy znajduje się On/Ona! Przedstawiciel gatunku niemożliwego dla racjonalnego świata. W najbardziej znanym romansie na granicy realizmu i fantasy outsiderką jest Bella. Pozbawiona codziennego kontaktu z jednym z rodziców pojawia się w nowym miejscu. Nieśmiała, niedopasowana, inteligentna, niemal odludek, od razu zostaje zdegradowana w highschoolowej hierarchii do kujonki. Wspinanie się po szczeblach licealnej drabinyjest możliwe dzięki Edwardowi – mrocznemu, (podobno serio) przystojnemu wampirowi, którego ród Cullenów może i jest uznawany za dość dziwny, ale i tak jest podziwiany przez szkolną społeczność. Znajdziemy tu typowe dostosowywanie planu do zajęć, na które akurat chodzi twój luby, podział w stołówce na kasty czy wkupiny za pomocą domówki. Oczywiście w wampirzej rezydencji.
AO
„Zakochana złośnica” (1999)
Szekspir w latach 90. wciąż miał się dobrze – postmodernizm szalał, a twórcy filmów najwyraźniej stwierdzili, że jego sztuki to dobry materiał do eksperymentów. Widzowie w odblaskowych dresach, żując gumę Turbo, mogli więc najpierw oglądać boskiego Leonardo w „Romeo i Julii” Baza Luhrmanna, a potem pokolenie Y zachwycało się mokrą włoszką na głowie świętej pamięci Heatha Ledgera. „Zakochana złośnica” to oczywiście adaptacja „Poskromienia złośnicy”, którą gra tu Julia Stiles. Wisienką na torcie filmu o licealistach wyglądających co najmniej na studentów college’u, jest młody i pełen uroku Joseph Gordon-Levitt. To on uruchamia mechanizm intrygi, bo chce umówić się Bianką, siostrą Złośnicy, która to uosabia totalne wypaczenie idei feministycznych („hejtujmy bal maturzystów!”). Jest tu wszystko, czego oczekujemy od high school movie – są szafki, kliki, podział na jedzeniowe strefy, boisko do footballu (a na jego murawie pląsy Ledgera do „Can’t Take My Eyes off You”), the prome i czerwone kubeczki na piwo.
PM
„Plotkara” (2007–2012)
Szkoły bywają różne. Ta z serialu „Gossip Girl” (wolimy tytuł oryginalny) to prestiżowa, prywatna placówka znajdująca się na Upper East Side w Nowym Jorku. Uczniowie? Ciągle jeszcze dzieci, trochę starające się udawać dorosłych (seria prowadzi przez ich hajskulowe lata aż po początek studiów). Tak samo jak inni rówieśnicy mają problemy z nauczycielami, rodzicami czy przyjaciółmi, ale na nieznanym dla zwykłego śmiertelnika poziomie. Oni nie bawią się na zwykłych domówkach, tylko wydają ogromne bale w penthouse’ach, ubierają się u najlepszych projektantów, piją drinki w sławnych klubach, wożą się limuzynami. A to wszystko w mieście, w którym wszystko jest możliwe. No i clue całej serii, czyli tytułowa plotkara – tajemnicza osoba z otoczenia bohaterów, która raz po raz ujawnia niewygodne fakty i napędza kolejne intrygi. Uważajcie, jeśli planujecie obejrzeć ten serial – ta niedająca spokoju zagadka nie pozwoli wam na długo odejść od ekranu.
SCh
„Glee” (2009–2015)
W tym zestawieniu nie może zabraknąć hitu o licealistach wiecznie oblewanych sokiem za ich miłość do piosenki „Don’t Stop Believing”. „Glee” to modelowy przykład gatunku (?) high school movie, a jednocześnie jego totalne zaprzeczenie. Są tam bowiem podane jak na tacy wszystkie stereotypy dotyczące struktur fabularnych i charakterystycznych postaci (cheerleaderki, footboliści, kujoni), ale zostają one wyeksponowane i rozsadzone od środka; implodują pod wpływem wszechobecnego kampu. Wszystko jest tu „za bardzo”, wszystkiego „za dużo”, w tym bohaterów, którzy zresztą znikają czasem w tajemniczych okolicznościach. Bez problemu odnajdziemy się również w konwencjach scenograficznych tworzących mit amerykańskiej szkoły średniej, których pars pro toto stanowią osławione uczniowskie szafki na korytarzach, wyklejone zdjęciami i wypełnione książkami. Na tych samych korytarzach mają często miejsce sceny musicalowe, więc odkąd oglądam serial, a zdarza mi się to zwykle wieczorami, śnię potem o tym, że śpiewam „It’s Oh So Quiet” i tańczę wśród tych szafek ze współtowarzyszami highschoolowej niedoli.
PM
„Boston Public” (1994–1999)
Obrazy przedstawiające życie nastolatków w szkole średniej zazwyczaj spłycane były do żenująco zabawnych scenek na tematy najbardziej zajmujących tę grupę wiekową – wiadomo: seks, problemy z rodzicami, używki, imprezy, pierwsze związki. Urodzeni w latach 90. świetnie pamiętają „Beverly Hill 90210” czy australijską odpowiedź na ten serial – „Szkołę złamanych serc”. Aż tu nagle w polskiej telewizji pojawił się „Boston Public” – serial oddający głos kadrze nauczycielskiej. Liceum Winslow High to miejsce, w którym nauczyciele przystawiają uczniom pistolet do głowy, mają romanse ze swoimi podopiecznymi, potrafią skłonić ich do samobójstwa… Ale nastolatkowie nie pozostają dłużni – bawią się w stalkerów, szantażują, piszą donosy… „Boston Public” naprawdę dawał cios w twarz, obnażając hipokryzję i absurdy placówek dydaktycznych. Moralno-etyczne rozterki obu ze stron nie pozwalały spać spokojnie. Bohaterowie bywali irytujący, lecz wśród tej mnogości dość sprawiedliwie prowadzonych wątków, każdy miał swoich ulubieńców. Po obejrzeniu jakiegokolwiek odcinka (szczególnie tego, gdy nauczycielka przywiązana do krzesła spędziła przetrzymywana kilkanaście dni w piwnicy swojego ucznia) spojrzenie na mit amerykańskiego high schoolu zmieniało się na zawsze.
AO
„Królowe krzyku” (2015–)
Serial autorstwa Ryana Murphy’ego obficie czerpie z najlepszych tradycji hollywoodzkich komedii dla nastolatków oraz krwawych slasherów, takich jak „Krzyk” czy „Halloween” – przy czym jest jednocześnie ich bezczelną parodią i szczerym dla nich hołdem. Grzeczna kujonka Grace dołącza do elitarnego stowarzyszenia Kappa Kappa Tau pod wodzą rozpieszczonej Chanel (rozkosznie kampowa rola Emmy Roberts). Tymczasem w kampusie grasuje seryjny zabójca w przebraniu diabła z zaiste imponującym zestawem narzędzi zbrodni (moim faworytem jest kosiarka). Motywy są ograne i przerysowane do granic możliwości: dziewczyny są tu naprawdę wredne, rzęsy bardzo sztuczne, morderca ponad miarę psychopatyczny, a krew wyjątkowo czerwona. A i tak największym horrorem okazują się po prostu wiek nastoletni, okowy amerykańskiego systemu szkolnictwa oraz nieznośni, zidiociali rówieśnicy. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich wielbicieli blichtru, tandety i obcinania głów (a już zaraz drugi sezon!).
AP
korekta: Martyna Góra