Pozdrowienia z… Ostrawy. Pocztówki ze sztuką w tle
Dla nikogo nie będzie zaskoczeniem informacja, że w położonej niedaleko od granicy Ostrawie życie zaczyna się dopiero po zmierzchu. Ulica Stodolní – centrum miejscowych klubów wszelkiej maści – kusi i przyciąga mieszkańców oraz przyjezdnych. Zanim jednak zakończymy tam swoją podróż, warto rozejrzeć się po mieście w świetle dnia.
Ostrawa jest miastem przemysłowym i górniczym, w którym po zakończeniu wydobycia węgla skierowano się w stronę turystyki. Z tego powodu odnajdziemy w nim wiele dobrze zagospodarowanych budynków – hal oraz kopalń, których żywot nie zakończył się wraz z powrotem ostatniego górnika spod ziemi. Warte odwiedzenia są dzielnice miasta: Śląska Ostrawa z zamkiem, Witkowice z kompleksem przemysłowych zabudowań z XIX wieku oraz hutą „Witkowice”. Liczne obiekty otwierają swoje progi dla zwiedzających, stworzono także w nich odpowiednie muzea – m.in. Muzeum Górnictwa w dzielnicy Pietrzkowice, czy też Muzeum Browarnictwa Ostravar, dla chętnych odkrycia sekretów czeskiego piwa.
Wracając do Morawskiej Ostrawy, historycznej dzielnicy, natrafimy na Plac Masaryka będący głównym rynkiem. Na placu przeważa zabudowa z początku XX wieku. Zobaczymy tam m.in. secesyjną kamienicę Mikeska z 1902 roku. Zauważalnym punktem jest z pewnością jest Stary Ratusz, obecnie pełniący funkcję Muzeum Ostrawskiego. Niedaleko rynku odnajdziemy drugi – Nowy Ratusz, o modernistycznej bryle, z wieżą widokową stworzoną w miejskiej hucie „Witkowice”. Przyciąga ona wielu turystów chcących zobaczyć Ostrawę z lotu ptaka.
Dla wielbicieli sztuki obowiązkowym punktem na liście jest Galeria Sztuk Plastycznych, posiadająca wystawy stałe obejmujące zbiory sztuki od XIX wieku. Aktualnie możemy zobaczyć tam dwie wystawy czasowe, czynne do 4 września. Jedną z nich jest cykl monotypii Eduarda Ovčáčka – „Lekce velkého A” – powstały po zajęciu Czechosłowacji w 1968 r. Drugą wystawę stanowi 37 prac malarskich Daniela Balabána zebranych pod wspólną nazwą „Nejasna poselstvi” (Klik! by znaleźć się na czeskim blogu i pooglądać prace artysty). W przedstawionych obrazach artysty odnajdziemy elementy świata nam współczesnego, mitologii oraz religii. Przy jednej pracy wnikniemy w przeżycia artysty, podczas gdy przy kolejnej zauważymy już malarskie odniesienia do sfery wierzeń. Pozornie różne płótna mają z pewnością wspólny mianownik – przed każdym z nich należy zatrzymać się dłużej, by poznać jego ukrytą historię.
Jednak odłóżmy na bok przewodnikowe opisy. To, co najbardziej lubię w zwiedzaniu nieznanego mi bliżej miasta, to element zaskoczenia. Zazwyczaj jest on związany z brakiem dokładniejszej organizacji wyjazdu lub po prostu jest spowodowany zgubieniem się w obcym miejscu. Chodzenie bez celu po mieście – pozorne kręcenie się w kółko – może okazać się doskonałym sposobem na odkrycie miejsc, o których żaden przewodnik nie wspomina. Co prawda należy też liczyć się z faktem, że możemy nie trafić na atrakcje, o których mówi każdy… ale czasem ryzyko popłaca. Właśnie to uczucie zaskoczenia najczęściej towarzyszy przy takiej prostej czynności, jak odkrycie muralu. Nie wiedząc o jego istnieniu w danym mieście, odwracając się – a mając słabą orientację w terenie, trzeba robić to co krok – ujrzymy wielkoformatowe cudo na niepozornym budynku.
W przypadku Ostrawy moim odkryciem była praca Nilsa Westergarda. Jest on twórcą z Richmond w Wirginii, który za dziedzinę twórczości upodobał sobie street art, film oraz animację. Jego murale odnajdziemy w trzech częściach globu ziemskiego: w USA, Europie oraz Australii. Ostrawska praca zatytułowana „Meredith” powstała w tym roku na jednej ze ścian budynku nieopodal rynku. Odpowiada ona głównej tematyce twórczości artysty, jaką są portrety przyjaciół – zarówno tych wieloletnich, jak i niedawno poznanych. Nils Westergard właśnie ich uważa za największą inspirację, dlatego dedykuje im swoje prace. Znajome mu twarze, rozsiane po całym świecie, zachwycają przechodniów. Chociaż nie znają oni przedstawionych postaci osobiście, to jednak wizerunki te stają się częścią ich świata – ich miejskiej struktury.
Murale artysty, głównie tworzone w czerni i bieli, można zdecydowanie nazwać współczesnym malarstwem portretowym. Jest w nich coś, co przyciąga uwagę – zwrócenie głowy portretowanej osoby, nieco intymne spojrzenie, odpowiednia gra światła i cienia, czy też spływy farby o zamierzonym, niedbałym charakterze. W jego pracach twarze często są powielane, nakładają się na siebie, czasem zwielokrotniane są same spojrzenia postaci. Elementy te sprawiają, że obok muralu stworzonego przez artystę nie da się przejść obojętnie. Ma to związek z faktem, że przedstawienia przyjaciół nie są jedynym tematem poruszanym przez Nilsa Westergarda – w jego twórczości często pojawiają się prace o wydźwięku społecznym. Aspekt ten przenika do większości tworzonych portretów, nadając im swego rodzaju psychologiczny charakter.
Wszystkie wspomniane zabiegi artystyczne złożone wraz z wielkoformatowością murali w jedną całość, robią niemałe wrażenie na oglądających – mieszkańcach i turystach. Spoglądają oni na wynurzającą się spośród budynków postać i wiedzą, że od tej pory to ona panuje nad miastem.
tekst: Agnieszka Tybur
korekta: Martyna Góra