Momenty oczekiwania – fotografie Marcina Ryczka

Henri Cartier-Bresson twierdził, że fotografować to znaczy wstrzymać oddech, uruchamiając wszystkie nasze zdolności w obliczu ulotnej rzeczywistości. Spoglądając na absolutnie wyjątkowe zdjęcia Marcina Ryczka, można odnieść wrażenie, że artysta w trakcie ich tworzenia uwolnił nie tylko swój talent, ale także i niebywałą cierpliwość, która w jego przypadku zostaje nagrodzona w postaci mikromomentów, wydawałoby się wręcz niemożliwych do zobaczenia, a przede wszystkim do uchwycenia.

A Man Feeding Swans in the Snow, fot. Marcin Ryczek

A Man Feeding Swans in the Snow, fot. Marcin Ryczek

Okno, którego kształt odbija się na ścianie budynku, a w jego kierunku frunie gołąb z przepięknie rozpostartymi skrzydłami. Pieszy przechodzący przez drogę przeciętą białą linią. Ludzie wyłaniający się z mgły niczym z nierealnego, tajemniczego świata, do którego nikt nie ma dostępu. To wszystko obrazy na długo zapadające w pamięć.

Space, fot. Marcin Ryczek

Space, fot. Marcin Ryczek

Artysta wyznacza w swojej fotografii wizualne granice – wybiera interesujący go skrawek rzeczywistości, poddając go wzrokowemu i przede wszystkim intelektualnemu badaniu. Pytany o to, co jest najistotniejsze w jego fotografii, wymienia dwa elementy – dostrzeganie i oczekiwanie. Owo dostrzeganie to intensywna, wspomniana wcześniej obserwacja rzeczywistości, a oczekiwanie to wypatrywanie momentu, w którym wydarzy się coś, co będzie stanowić namacalne wzrokowo odzwierciedlenie jego prywatnych przemyśleń.

Graph of Life, fot. Marcin Ryczek

Graph of Life, fot. Marcin Ryczek

Mogłoby się wydawać, że nic w jego fotografii nie jest przypadkowe – każdy kadr jest przemyślany od A do Z. Jednakże dla Ryczka ważna jest także symbolika, odzwierciedlająca wykluczające i jednocześnie uzupełniające się energie rządzące wszechświatem (yin i yang), oraz metafora, z których uczynił swój prywatny, niezwykle charakterystyczny i unikatowy język. Jego motywem przewodnim staje się prostota, minimalizm, geometria. Stąd też zdjęcia artysty nie są przysłowiowym wizualnym fajerwerkiem – są stonowane, spokojne, wyczyszczone ze zbędnych szczegółów, wręcz medytacyjne, skłaniające w ten sposób do głębokiej refleksji.

Out of the Grey, fot. Marcin Ryczek

Out of the Grey, fot. Marcin Ryczek

Idealnym przykładem staje się emblematyczne zdjęcie Ryczka „A Man Feeding Swans in the Snow”, które zrobiło prawdziwą furorę w sieci. Rekordowa ilość jego udostępnień, publikacje w gazetach (m.in. w „The Guardian” i The Thelegraph”) sprawiły, że z dnia na dzień kadr Ryczka podbił niemal cały świat. A w czym tkwi fenomen tego zdjęcia? Przede wszystkim w prostych środkach wyrazu i kontrastach.

Liberation, fot. Marcin Ryczek

Liberation, fot. Marcin Ryczek

Od dłuższego czasu w mojej głowie pojawiało się dużo przemyśleń, dotyczących zarówno pozytywnych, jak i negatywnych aspektów życia oraz ich wzajemnego współistnienia i przenikania. Głównym motywem, który towarzyszył tym rozważaniom, był symbol ±. Szukałem pomysłu, który pozwoliłby mi przedstawić go na fotografii. Podczas spaceru nad Wisłą z mostu Grunwaldzkiego (mieszkam w Krakowie) zauważyłem ośnieżoną przestrzeń oddzieloną od ciemnej wody idealnie prostą linią brzegową. Czerń i biel były dla mnie właśnie graficznym odzwierciedleniem znaku ±, a do tego skojarzyły mi się z symbolem yin-yang – przeciwstawnych, lecz uzupełniających się sił. Miałem już kompozycję i tło przyszłego zdjęcia. Pozostało czekać na sytuację, która dopełni ten obraz. Wracałem w to miejsce kilka razy. Pewnego dnia na ciemnej tafli rzeki zauważyłem białe łabędzie, a na bieli śniegu – czarną postać. Natychmiast chwyciłem za aparat i zacząłem fotografować. Zachwyciły mnie prostota i piękno tej namalowanej przez naturę sceny. Dodatkowym elementem wizualnym, który uzupełnił kompozycję, stało się stado ciemnych kaczek, które pierścieniem otoczyły łabędzie. Wykonałem cztery zdjęcia, ale nie miałem najmniejszego problemu z wyborem tego jedynego. Bez wahania wybrałem kadr, który najbardziej odpowiadał mojej koncepcji. Ten prosty, mocny kadr oraz uniwersalna symbolika, którą niesie, są czytelne dla wielu, często bardzo różnych kultur. Wieloznaczność pobudza wyobraźnię, zachęcając do indywidualnych interpretacji (…). Jak się więc okazuje, w prostocie tkwi wielka siła, a odwoływanie się do prostych znaków graficznych wpisanych w naturalną przestrzeń, bez użycia programów do obróbki komputerowej i technicznych nowinek, daje efekty, które przemawiają do ludzi na całym świecie – opowiada artysta o powstaniu tego niezwykłego zdjęcia, które ostatecznie trafiło do prestiżowej kolekcji Bibliotheque Nationale de France.

Hiroshima - Phoenix rising from the ashes, fot. Marcin Ryczek

Hiroshima – Phoenix rising from the ashes, fot. Marcin Ryczek

Kiedy zbliża się moment kwitnięcia wiśni, Japończycy tłumnie wychodzą na ulice z aparatami, rejestrując bajkową scenerię dojrzewających drzew. Rytuał ten, zwany Hanami, praktykowany jest od wielu wieków, wprowadzając ludzi w medytacyjny stan zadumy nad zmiennością świata, jego pięknem oraz jednoczesnym przemijaniem. I w taki też nastrój wprowadzają wysmakowane kadry Ryczka, który dostrzega prawdziwą harmonię tam, gdzie rodzą się przeciwieństwa, z których utkany jest cały świat.

Man in time, fot. Marcin Ryczek

Man in time, fot. Marcin Ryczek

Aktualnie kadry artysty można oglądać do 31 sierpnia w internetowej galerii sztuki Limited Edition pod znaczącym tytułem „The Moment”. Jest to niezwykła okazja do przyjrzenia się twórczości Ryczka, który poprzez swoją wypracowaną, minimalistyczną estetykę, wprowadza ludzkie oko w stan harmonii i absolutnego spokoju przypominającego głęboki sen, z którego nie chce się obudzić.

Out of the herd

tekst: Zuzanna Sokołowska
korekta: Martyna Góra