Miłość i polityka

Robię to dzisiaj – czytam i piszę – w niedzielne burzowe popołudnie i znowu, znad “Ucieczek” Urszuli Kozioł, wracam do tego samego pytania – po co mi czytanie poezji?

Koziol_Ucieczki_m

Poezji nieznanych mi poetów, którzy piszą wciąż o tym samym, wciąż dzielą swoje wymęczone wersy na części, bo czytelnik musi mieć grubą krechą przedzielone wiersze miłosne od wierszy o tematyce społecznej.

Miłość – mogę zrozumieć, to temat wdzięczny i nieskończony.
Tematy społeczne? A po co?

Z internetu, bo telewizji nie oglądam, gazet, które migają mi w kioskach, z radia w pracy, którego nie mogę wyłączyć, z cudzych ust – zewsząd bije we mnie koniec świata i wcale nie jest tak, jak u Miłosza.

Nigdy nie rozumiałam i wciąż nie rozumiem fenomenu poezji zaangażowanej . To tak, jakby publicystyczny tekst porżnąć siekierą, pozbawić kropek i przecinków, odwrócić szyk w niektórych zdaniach i voilà , wiersz jest gotowy.

Poezji poetów nagrodzonych tyloma nagrodami, że przez moment myślę, że jestem po prostu tępa i nie rozumiem ICH poezji, bo w Genewie, Wagen i Saksonii jakoś się ludzie poznali, a ja mieszkam w Tychach i nic mnie nie ruszają te zlepki słów.

„Ucieczki” mnie rozczarowały. Nie ma tu nic nowego. Smakują trochę Szymborską, za którą też nie przepadam. Piszę to i znowu trochę się boję, że zepsuje mi się mój komputer, bo Szymborska jest dobrem narodowym, zamkniętym w pustych słowach. Dla mnie pustych. W tamtych wierszach i w tych tutaj nie ma życia, są bez smaku.

Porównania są tak banalne, że mogłaby je uzdrowić tylko miłość do słów.
Szacunek do składania zdań, których trzeba tak niewiele, żeby zbudować coś Pierwszego.

Trzeba zapomnieć o sobie, kiedy się pisze, może to jest kluczem, jeżeli wybiera się typ poezji kobiecej (to pierwsza część tomiku).

Nie potrafię nic poczuć w tych słowach. Nic mojego.

Ale wiem, że warto szukać dalej.

żarówki 2-01

Urszula Kozioł Ucieczki Wyd. Literackie, Kraków 2016.

Aleksandra Gepert