„Bo tortur nigdy dość” – subiektywny przegląd piosenki sadomasochistycznej
Na wstępie musimy podkreślić, że aby zestawienie to było prawdziwym wyzwaniem wykluczyłyśmy z niego cały nurt muzyki gotyckiej, metalowej i elektro-gotyckiej traktującej o tej tematyce. Pozostawiłyśmy sobie zaś pop, poezję śpiewaną i inne nurty na co dzień niekojarzone z sado-maso. Interesowały nas głównie piosenki masochistyczne, opiewające ból, których autorzy lub wykonawcy proszą o zadanie im cierpienia. Kolejność w tym przypadku nie ma znaczenia, wybrałyśmy zaś te utwory, które najciekawiej lub też najdobitniej poruszały tę tematykę.
Roberta Flack „Killing me softly”
Na początek coś łagodnego. Dowiadujemy się, że autorka słów postanowiła się wybrać na koncert jakiegoś młodego artysty, gdzie, jak się okazało, ów muzyk wyśpiewał jej życie. Słyszymy frazy: „Strumming my pain with his fingers” i „Killing me softly with his songs”. Wydawałoby się, że niby nic takiego, a jednak kiedy przywołamy legendarną wioskę galijską z komiksu „Asterix”, w którym bard Kakofoniks swym okrutnym śpiewem doprowadzał swych towarzyszy do skrajnej rozpaczy, sytuacja nabiera grozy. Nie każdy śpiewać potrafi i nie każdy powinien, nieumiejętność śpiewu może unieszczęśliwiać, tylko czy o to właśnie chodzi w piosence „Killing me softly”?
Kabaret Starszych Panów „Tango kat”
Ujrzała go w knajpie „Pod Knotem”. Musiał to być podrzędny bar o wątpliwej reputacji, lecz jej serce zabiło mocniej na widok tego mężczyzny. Nocą bił ją pasami, a ona śpiewała słowa te: „Katuj, tratuj” i „Męcz mnie, dręcz mnie ręcznie. Smagaj, poniewieraj, steraj, truj”. Tutaj mamy pierwszy tak ewidentny przykład upodobań masochistycznych śpiewającej te słowa, przy równoczesnym eksponowaniu sadystycznych zapędów jej tajemniczego kochanka nazwanego w piosence katem. „Noce zbryzgane gwiazdami” i „noce raniące” są pięknym zabiegiem literackim, dzięki któremu opisywane spotkania bohaterów wydają się być krwawe i drastyczne. Jest pazur, ale i jest namiętność. Gdy zabrali go z knajpy „Pod Knotem” i stało się to, co stać się miało, nasza pani spoglądając ze łzami na fotografię ukochanego liczy ślady po jego uderzeniach na swoim ciele. Ogarnia ją nostalgia.
Renata Przemyk „Tortury”
W tej piosence nie ma miejsca na miłość. Jest czyste wyrachowanie i obsesja. Renata Przemyk sama zadaje sobie ból, kiedy ma na to ochotę. Sama się gryzie, śpiewa: „Lubię cierpieć, bo mam taki smak, księciem mego życia został kat. Gdy mi mało, to ze wszystkich sił gniotę oczy i wyciskam łzy”. Bo tortur nigdy dość. Przemyk dowodzi, że chęć cierpienia kryje się w każdym z nas, że ból hartuje i nadaje sens radości.
Johnny Cash „Hurt”
Johnny nie jest pewien, czy pozostało w nim człowieczeństwo, dlatego by to sprawdzić, rani się igłą. Może zażywa coś odurzającego, a może jedynie zadaje sobie ranę kłutą. Stary degenerat pragnie unieszczęśliwić swego przyjaciela informując go, że planuje także jemu zadać ból. Nie do końca wiadomo czy fizyczny, czy psychiczny. Nie ma w tym krzty optymizmu, ale jest jakaś chora fascynacja cierpieniem.
The Velvet Underground „Venus in furs”
Sadyzm najczęściej kojarzy się z prozą markiza de Sade, filmem „Wenus w futrze” Polańskiego i, co nie jest dziwne, ze wszelkimi akcesoriami z lateksu, skóry oraz z pejczami. Wyobrażając sobie scenę erotycznego aktu opartego na elementach ze świata BDSM, w umyśle mogą pojawić się dźwięki drapieżne, ostre i hałaśliwe. Dlatego ballada o sadyzmie z albumu „The Velvet Underground & Nico”, odbiegając od konwencjonalnego rozumienia tego seksualnego świata, zadziwia, bo przedstawia w sposób wysublimowany i delikatny relację pomiędzy dominą a podmiotem zdominowanym. Ten efekt spotęgowany został również samym tekstem, który wskazuje na miłość między dwoma osobami. Ta piosenka to dla mnie ballada nie tylko o fantazji, lecz również o uczuciu, a to pokazuje, że nie należy deprecjonować erotyzmu odmiennego od tego przyjętego w kulturze za słuszny.
korekta: Sylwia Klonowska