Zapętleni #4
Marta Połap słucha: Kari Amiriam / Dreamer
Początek czerwca to dla mnie szczególny czas celebracji dzieciństwa (niestety skończonego wraz z pierwszym wypełnionym PIT-em) i dziecięctwa, które jest raczej stanem umysłu, i które staram się pielęgnować, jak mogę. Pomagają w tym tacy muzyczni czarodzieje i czarodziejki jak Kari Amiriam. Szczególnie zachwycam się jej „Marzycielem”, w którym swym cudownym głosem czaruje iście Blake’owską wizję:
When I’m with you
I see the world in a grain of sand
You bring the best of me
Stay a dreamer for good
Ten utwór jest dla mnie kwintesencją niewinnego zachwytu nad światem i hołdem dla wszystkich marzycieli, a sama Kari stanowi uosobienie wszystkiego, co łagodne i piękne w muzyce. Piosenka pochodzi z debiutanckiej płyty „Daddy Says I’m Special”, którą szczególnie polecam wszystkim spragnionym muzycznej magii. A zatem… chodźmy pomarzyć!
Patrycja Mucha słucha: Sonique / It feels so good
Mam taką swoją playlistę idealną, stworzoną całkiem niedawno, a nadającą się do słuchania o każdej porze, choć nazwałam ją roboczo „Popołudnie”. Jest eklektyczna i bardzo zmysłowa, bo generuje we mnie konkretne wspomnienia i emocje. Nie zawsze przesłucham całą, ale początek niemal codziennie. I tak tuż zaraz po „Chandelier” Sii, bardzo ekspresyjnym kawałku i przypominającym mi konkursowy pokaz teledysków na Camerimage, w moich lamerskich głośnikach rozbrzmiewa jej głos. Utwór Sonique jest jednym z tych, które przenoszą mój pokój do czasów dzieciństwa – boskich lat 90. Przestrzeń wokół mnie wypełniają dziwne uczucia, tworzy się alternatywny świat przeszłości, przypominają mi się obrazy telewizyjne i „Mini Playback Show” i moje własne doświadczenia – wakacje, hulaka na podwórku, „Dirty dancing” na szklanym ekranie i karteczki z segregatora. It feels soooooo good.
Hanna Baron słucha: Vance Joy / Riptide
Na każdego przychodzi czas. Wśród święcącego triumfy indie folku, tak bardzo jednolitego pod względem brzmieniowym, odnajduje piosenkę. Tę jedną, autobiograficzną. Wyróżnia się spośród innych, identycznych odgrzewanych „beirutów”. Bez bicia przyznaję, że ją znalazłam, co więcej, nie na Off festivalu czy Open’erze – wyzierała z głośnika najpopularniejszej w Polsce radiostacji na literkę „r”. I tak od tygodnia płynę sobie z prądem. Oglądam polecone mi przez aspołecznika filmy i wyobrażam sobie, że jestem asystentką magika.
Marta Rosół słucha: Zbigniew Wodecki / Opowiadaj mi tak
Opowiadaj, nikt nie opowiada tak jak ty. I nikt nie śpiewa tak jak Zbigniew Wodecki. To człowiek, który potrafi zaczarować głosem i opowieścią, którą snuje wraz z melodią, nie tylko o Pszczółce Mai. Wiele razy słyszałam, jak niesamowita jest płyta „1976: A Space Odyssey”, ale jakoś nie umiałam się zebrać, by jej odsłuchać. Kto z was jeszcze tego nie zrobił – nie czekajcie 40 lat.
Angelika Ogrocka słucha: Rod Stewart / Da Ya Think I’m Sexy?
Utwór z serii „każdy kojarzy, ale nie wie skąd”. Gdy już przykleisz nazwę do piosenki, odzywa się głos: „Seeeerio? To on?”. Tak, Rod Stewart to jeden z tych gości, o których i których słyszałeś nieraz, jednak gdy trzeba wymienić jakikolwiek tytuł utworu – wtedy pojawia się problem. Tak wygląda sytuacja z większością hitów lat 70., 80. i 90. W kolejnych latach potrafiliśmy już sami świadomie rejestrować – co wypada znać, a co poznajemy dla własnej przyjemności.
Piosenka wpada łatwo w ucho. Jedni traktują ją jako balladę rockową, inni jak pastisz disco – tytuł mówi sam za siebie. Niezależnie od obu wersji – uzależnia. I daje promyczek nadziei w szarobure godziny, które wypełnia coraz gorsza aura.
Układ choreograficzny gitarzystów (o fryzurach nie wspomnę) zainspirował polską muzykę. Obejrzyjcie teledysk Bajmu „Józek, nie daruję ci tej nocy!”. Skądś znamy te ruchy, prawda?
Anna Duda słucha: Muzykoterapia / Entropia
Entropia
- w termodynamice: wielkość równa sumie ilorazów porcji ciepła pobranych przez układ w procesie odwracalnym,
- w teorii informacji: miara nieokreśloności, chaotyczności, stopnia nieuporządkowania.
(źródło: http://sjp.pl)
Według słuchacza:
- „Termodynamika dźwięków”, której wielkość możemy zmierzyć dzięki sumie tajemniczych, dyskretnych i pojawiających się znienacka dźwięków blaszano-dęto-perkusyjno-piaskowych, dających dużą ilość ciepła, która następnie skłania słuchacza do ponownego odtworzenia, tj. stworzenia własnego układu z procesem odwracalnym, nazywanym przez redakcję Reflektora „Zapętleniem”.
- „Entropia” jako utwór będący idealną miarą dla innych utworów muzycznych na prywatnej playliście autora niniejszego hasła; zawiera w sobie odpowiedni stopień nieuporządkowania dźwięków, który w bliżej nieokreślony sposób porządkuje wewnętrzny chaos słuchacza, jednocześnie zapewniając odpowiednią dawkę muzycznego bogactwa dźwięków i zmiennych harmonii. Nie mieści się więc zbytnio w żadnej przewidywalnej teorii informacji, a może po prostu jej nie potrzebuje. Wystarczy zapętlić.
korekta: Paulina Goncerz