Kino | Lub – rozmowa z Martą Żurek, dyrektorką festiwalu Kinolub

Wartościowe artystycznie kino z całego świata. Mądre, zróżnicowane tematycznie i formalnie tytuły. Zaangażowanie wolontariuszy, dzieci i młodzieży szkolnej, rodziców oraz pedagogów. Interesująca edukacja rozrywką. Wszystko to w ciągu pięciu festiwalowych dni Kinoluba.

Kraków, Wiśniowa, Rybnik, Skoczów, Łódź, Kielce, Busko-Zdrój, Pińczów, Boguchwała, Zatwarnica – to miejsca, w których między 19 a 23 czerwca obejrzymy niemal sto najlepszych tytułów produkowanych dla dzieci. O tym, jak zachęcać najmłodszych do innego niż komercyjne kina; jak przekonać dorosłych do dyskusji z pociechami na tematy filmowe; jak ukierunkowanie kinematografii wpływa na jej odbiór oraz co proponuje najnowsza edycja Kinoluba rozmawiamy z Martą Żurek, dyrektorką festiwalu.

fot. Paweł Siodłok

fot. Paweł Siodłok

Angelika Ogrocka: Skąd pomysł na Kinoluba, a wcześniej na Festiwal Filmów dla Dzieci? Jak wygląda historia ich powstawania?

Marta Żurek: Przede wszystkim z braku mądrego kina dla młodego widza w polskiej przestrzeni kulturalnej. Tradycyjny repertuar dla dzieci i młodzieży ogranicza się do kina rozrywkowego, wszechobecnych i ogranych blockbusterów. W małych miasteczkach, na wsiach nawet tego brakuje, a dostęp do filmu dla dzieci i młodzieży ogranicza się do telewizji i internetu, których oferta filmowa jest dość wątpliwa. Festiwal ma choć po części niwelować te braki i pokazywać, że na świecie powstają profesjonalne produkcje filmowe, które nie tylko są dobrą rozrywką, ale ciekawą i wciągającą formą sztuki. To także okazja do obejrzenia filmów poruszających tematy bliskie młodym widzom, mówiących o rzeczach dla nich ważnych.

Kinolub był naturalną decyzją zespołu, który pracował nad poprzednim – Festiwalem Filmów dla Dzieci. Kiedy formuła tamtej inicjatywy została wyczerpana, jednogłośnie stwierdziłyśmy, że powołujemy do życia nowe wydarzenie filmowe, przeznaczone nie tylko dla dzieci, ale również dla młodzieży. W lipcu 2014 roku zawiązałyśmy Fundację IKS. Tak narodził się Kinolub. Rok później miał swój debiut w siedmiu miastach Polski i zebrał blisko 7500 widzów.

Kinolub to jeden z niewielu festiwali skierowanych typowo dla dzieci, szczególnie filmowych. Dlaczego jest ich tak mało?

Kiedy zaczynałyśmy przygodę z filmem dla dzieci, festiwali filmowych dla najmłodszych było w Polsce niewiele. Obecnie sytuacja wygląda inaczej. W ostatnich latach powołano ich kilka, a co roku słyszymy o nowych inicjatywach dla młodych widzów. Prym oczywiście wiedzie poznańskie Ale kino!, które ma już na koncie 33. edycje. Od kilku lat w Warszawie działa Kino w trampkach, a dwa lata temu dołączyło do niego Kino dzieci. Są też festiwale działające lokalnie, na mniejszą skalę. Rynek festiwalowy się rozwija. To dobrze, bo dzięki temu wartościowe kino dla młodego widza trafia w coraz odleglejsze zakątki Polski.

Polskie kino nie obfituje w fabuły skierowane dla najmłodszych (prócz fenomenalnych serii „Magiczne drzewo” i „Gabriela”). Czy twórcy obawiają się tego „gatunku”, a może wymagającego odbiorcy?

Rzeczywiście, w ciągu ostatnich dwóch dekad powstało w Polsce niewiele filmów dla młodej publiczności. Powodów jest kilka. Myślę, że główne to brak mechanizmów wsparcia finansowego produkcji filmowych, niedocenianie potrzeb kulturalnych młodych widzów i przesyt rynku zagranicznymi tytułami. Szczęśliwie dwa pierwsze obecnie uległy zmianie. Polski Instytut Sztuki Filmowej uruchomił ścieżkę wsparcia dla kina familijnego, dzięki czemu liczba produkcji polskich w najbliższych latach ma szansę wzrosnąć. Wydaje się również, że w ostatnim czasie filmowcy zaczęli większą uwagę kierować w stronę młodych widzów, zauważać ich potrzeby i traktować poważnie. A to nie prosty widz, tylko wymagający i krytyczny. Jeżeli film mu się nie podoba, mówi o tym otwarcie. Nie każdy reżyser jest gotowy na takie konfrontacje. Jednak po liczbie filmów zgłoszonych do dofinansowania należy sądzić, że coraz więcej twórców decyduje się podjąć to wyzwanie.

fot. Paweł Siodłok

fot. Paweł Siodłok

Ile osób pracuje nad programem festiwalu? Co w tym roku proponujecie?

W tym roku zanotowaliśmy rekordową liczbę filmów zgłoszonych na konkurs – ponad 1350 produkcji – co wymagało zaangażowania większej liczby osób do selekcji. Przez ponad miesiąc filmy oglądało aż pięć osób. Do konkursu głównego trafi blisko sto filmów z całego świata – i to najodleglejszych jego zakątków. Wśród długich metraży królować będą filmy spoza Europy, z przewagą produkcji azjatyckich. Krótkie również będą mocno zróżnicowane pod względem pochodzenia, dzięki czemu będą stanowić wielokulturową podróż filmową. Oprócz filmów widzowie mogą liczyć na inne kulturalne atrakcje. W kilku miejscach festiwalowych projekcjom będą towarzyszyć warsztaty teatralne, scenopisarskie i aktorskie, a po filmach odbywać się będą również dyskusje i spotkania z zaproszonymi twórcami. Bogaty program wydarzeń ma sprawić, że każdy widz będzie mógł spędzić intensywny dzień z filmem.

Festiwal to podwójna optyka – jury profesjonalne i dziecięce. Czy i jak festiwal dzięki temu zyskuje? Czy wybory pokrywają się, czy jednak gusta są inne?

Młode jury skupia się przede wszystkim na pomyśle, fabule i dialogach. Jury dorosłych bierze pod uwagę również warstwę wizualną, warsztat i oryginalność. Dlatego wybory obu składów zazwyczaj się różnią, ale oba są dla nas równie ważne.

Proponujecie kilka nietypowych rozwiązań jak na polski rynek: sercem festiwalu jest Kraków, ale w trakcie możemy obejrzeć filmy w innych miastach, tytuły podzielone są na sekcje, promujecie nowe technologie w kinematografiach, do tego wspomniane jury dziecięce. Planujecie nowe rozwiązania?

Tak, od początku towarzyszy nam idea rozproszenia i dostępności. Festiwal ma miejsce jednocześnie w dziesięciu miastach pięciu województw. Dociera do dużych miast jak Kraków, Łódź czy Kielce, ale też do małych ośrodków miejskich i wiejskich jak Pińczów, Skoczów czy Zatwarnica, która leży w sercu Bieszczad. Jest niekomercyjny, dzięki czemu może w nim wziąć udział każdy.

Krótkie metraże to dobre narzędzie edukacyjne, dlatego – poprzez wspólny motyw – łączymy je w pasma tematyczne. Taka sekcja to często godzinna lub dłuższa podróż po całym świecie, poznanie rówieśników z różnych kultur i zakątków globu, spojrzenie na nich i ich życie z różnych perspektyw. Niekiedy za pomocą krótkich metraży można pokazać więcej niż pozwala fabuła, którą ogranicza określona historia, bohaterowie i miejsce.

Nieustannie przychodzą nam do głowy nowe pomysły. Szukamy i testujemy różne formy dotarcia z filmem do widzów. Nie tylko w ramach tych pięciu dni festiwalowych, również poza nimi. Fajnie, gdyby festiwal mógł się odbywać wszędzie i codziennie! To może brzmi jak mrzonka, ale nią nie jest. Myślę, że z pomocą współczesnej technologii za dwa lata to będzie realne.

fot. Paweł Siodłok

fot. Paweł Siodłok

W jakim kierunku powinna zmierzać edukacja filmowa w Polsce? Niemal brak jej w szkołach, o przedszkolach nie wspominając…

Edukacja filmowa ma się lepiej. Nie weszła jeszcze na stałe do programu nauczania, ale zaczęła się przebijać w edukacji pozaformalnej. Powstają kółka i kluby filmowe, a dzieci i młodzież coraz częściej sięgają po komórki i aparaty, by kręcić własne filmy. Starsi mają więcej możliwości, gdyż na terenie całej Polski sprawnie działa program Filmoteki Szkolnej, w ramach którego organizowane są projekcje klasyki filmowej. Otwierają się też źródła legalnych darmowych treści filmowych, z których korzystać mogą nauczyciele. Film nie jest już tylko zastępstwem dla lektury szkolnej, ale uzupełnieniem lekcji polskiego, historii czy godziny wychowawczej.

Edukacja filmowa na miarę prowadzonej w krajach zachodnich to jednak ciągle wyzwanie na najbliższe lata. Nie może ograniczać się tylko do dzieci i młodzieży, ale przede wszystkim wpływać na świadomość dorosłych. To oni muszą zrozumieć, że filmy, które oglądają z dziećmi, wpływają na gusty najmłodszych, wybory i ich dalsze funkcjonowanie w obszarze kultury.

Obecnie przeciętny dziewięciolatek zapytany o ulubione filmy jednym tchem wypowie tytuły, takie jak: „Avengers”, „Gwiezdne wojny” czy „Piraci z Karaibów”. Nie jest to repertuar dla najmłodszych, ale skoro ten jest im najbliższy, to znaczy, że mają przyzwolenie rodziców na oglądanie filmów dla widzów dorosłych. Zatem edukować trzeba wszystkich, przez rodziców po dzieci.

Jakie plany na kolejne lata, edycje?

Na pewno kolejne miasta i ośrodki. Chcemy, by filmy festiwalowe dotarły do jak największej publiczności. Będziemy kontynuować sekcje tematyczne, pokazywać najlepsze produkcje filmowe powstałe u naszych zagranicznych sąsiadów. Myślimy też o nowych kategoriach nagród, np. za humor w filmie.

Mamy też plany, które są rozwinięciem festiwalu w przestrzeni wirtualnej. Chcemy otworzyć nieodpłatną platformę dedykowaną młodym widzom, na której będą mieć dostęp do filmów i materiałów edukacyjnych.

Jaki jest twój – prywatnie – ulubiony film, taki który zapadł w pamięć na przestrzeni tych wszystkich edycji?

Osobiście najbardziej lubię krótkie metraże. Filmy, które pokazują, jak wygląda życie nastolatków na różnych półkulach, czego pragną, o czym marzą, z czym się mierzą. Pamiętam film o dziewczynce z Gwatemali, która na czternaste urodziny dostaje męża. Marzy o tym, by zostać lekarzem, ale rodziców nie stać na studia dwójki dzieci, więc na studia wysyłają syna…

Dla nas takie historie wydają się nierealne, natomiast w wielu częściach świata są normą. Właśnie dlatego pokazujemy takie filmy. By pokazać, że świat jest różnorodny.

Kolejna edycja festiwalu Kinolub, której patronuje „Reflektor”, wystartuje 19 czerwca, a już pięć dni później poznamy zwycięskie tytuły wybrane przez: jury dziecięce, jury profesjonalne oraz widzów. Choć to święto filmu przeznaczone jest dla najmłodszych, starsi widzowie również są mile widziani. W programie nie tylko pokazy filmowe, ale spotkania z gośćmi, warsztaty interdyscyplinarne, koncerty oraz prezentacje innowacyjnych technologii wykorzystywanych w przemyśle filmowych.

Na wszystkie wydarzenia wstęp bezpłatny. Serdecznie zapraszamy!

Program dostępny pod adresami: www.kinolub.pl, www.facebook.com/festiwalkinolub

Dziękujemy krakowskiemu kinu Paradox za pomoc w realizacji sesji.

rozmawiała: Angelika Ogrocka
fot. Paweł Siodłok
korekta: Paulina Goncerz