Sztuka pozytywnego myślenia
Już po raz dziewiąty dokonano uroczystego otwarcia festiwalu Art Naif. Na wejściu czekało na przybyłych jabłko (zgody), a radość unosiła się w powietrzu. Goście idealnie wpisali się w tegoroczny motyw przewodni, zakładając kolorowe stroje i przeganiając wachlarzami upał panujący w budynku. Prezentowane obrazy dały nam możliwość przeniesienia się w inne stany świadomości. A potem było flamenco i istny cyrk!
10 czerwca w późne piątkowe popołudnie w Szybie Wilson zgromadził się spory tłum ludzi, którzy przechadzając się po wernisażu sztuki naiwnej z całego świata mogli porozmawiać z obecnymi artystami, a potem dać się ponieść emocjom dostarczonym przez spektakl „Malgama 1.1”. Tytuł nawiązuje w sposób metaforyczny do amalgamatu, w podobny sposób łącząc różnorodne elementy – żywą narrację z cyrkowymi popisami grupy Varuma Teatro w rytmie porywającego flamenco (wykonanym przez tancerkę i choreografkę Asuncion Perez „Choni”, założycielkę grupy Choni Cía. Flamenca). Artyści przybyli na Art Naif prosto z Sewilli w ramach partnerskiego programu Miast Kreatywnych UNESCO (Sewilla, tak jak Katowice, jest odznaczona tytułem Miasta Muzyki UNESCO).
W tej braterskiej atmosferze wkroczyliśmy razem w świat snu. Akrobatyczne, taneczne i muzyczne popisy tylko podkreślały oniryczność tej chwili, kolorowi klauni hipnotyzowali żonglowaniem (a może za hipnozę odpowiedzialny był głos pieśniarki Alicii Acuñi?), a wszystko to wydawało się dziać w marzeniach sennych klauna śniącego o innej, lepszej rzeczywistości. Zresztą, o czym śnią artyści naiwni, jeśli nie o lepszym świecie? Sami organizatorzy festiwalu podkreślają, że sztuka naiwna to sztuka „niewinnego spojrzenia”. Obrazy naiwistów powstają z marzeń i tęsknoty, ale też budzą dziecięcą nadzieję, że życie można pokolorować siłą własnej woli.
Kolory pełnią zresztą niebagatelną funkcję w tworzeniu klimatu tej imprezy – żywość barw pobudza percepcję i wprawia w dobry nastrój jak słoneczny dzień. Jednak artyści naiwni korzystają z całej palety barw, od tych jaskrawych i optymistycznych, po mroczne, oddające wizję morskich odmętów i „lewitujących” meduz (jak w przypadku obrazu Katarzyny Meres). Nie ma ucieczki od strachu, ale nawet to, co brzydkie i budzące lęk przybiera na płótnach wygląd oswajalnej i w gruncie rzeczy zabawnej groteski. Tym samym sposób przedstawiania rzeczywistości przez prymitywistów – jak krzywe lustro – deformuje nasz strach i jest terapią przez śmiech.
Sztuka naiwna sprawia czasem wrażenie, że faktycznym autorem dzieł jest dziecko (bynajmniej nie „wewnętrzne”) oraz że coś podobnego jest w stanie namalować każdy. Sama nazwa nurtu w polskojęzycznej wersji nie budzi pozytywnych konotacji (ani tym bardziej jej synonim, czyli „sztuka prymitywna”), a wręcz daje przyzwolenie na bagatelizację tego rodzaju sztuki. Uważam, że zbyt dużym uproszczeniem jest szukanie źródeł naiwizmu w braku dyplomu Akademii Sztuk Pięknych. Historia promującej festiwal Natashy Villone jest oczywistym zaprzeczeniem i pokazuje, że naiwizm to jej świadomy wybór. W wywiadzie z Martą Odziomek („Gazeta Wyborcza” – Klik!) przyznaje, że uciekła od rzemieślnictwa, a swój zawód traktuje jako swoistą misję: Chciałabym, aby moja sztuka niosła światu pozytywne przesłanie, uszczęśliwiała ludzi i dawała im nadzieję na lepsze jutro.
Sztuka naiwna nie jest więc sztuką niepodpartą umiejętnościami, nie jest to też sztuka bezmyślna. To nie tylko beztroskie podrygiwanie kolorowej wyobraźni malarza – to również spotkanie z tajemnicą i nieokiełznaną naturą ludzką. Z definicji artyści naiwni są skrajnymi indywidualistami opierającymi się trendom malarskim, choć przecież czerpią inspirację z doświadczeń kolektywnych. Nieważne, skąd pochodzi artysta i w jakich realiach osadza swoje dzieła – obrazy przemawiają do nas i do naszych doświadczeń.
Sam festiwal nie ogranicza się jedynie do płócien – oprócz spektaklu zaprezentowano również rzeźby, a wydarzeniu towarzyszą festiwal filmów AfryKamera, czy ArtJarmark w Nikiszowcu. Przede wszystkim jednak Art Naif umożliwia dialog i jest dla mnie synonimem spotkania. Festiwal daje możliwość obcowania z artystami i dzielenia się własnymi spostrzeżeniami na temat ich twórczości.
Miałam okazję wymienić kilka myśli z Kikką Nyren, która przyciągnęła mnie swoim szczerym uśmiechem. Kikka jest malarką z Finlandii, uczestniczy w festiwalu już po raz drugi i ciągle jest pod wpływem czaru tego wydarzenia. Rozmawiałyśmy o jej twórczości, o tym że obrazy sztuki naiwnej są przede wszystkim narracyjne, są snuciem opowieści i wyjściem naprzeciw światu obcemu własnej kulturze. To ciekawość Innego sprowadza w fińskie przestrzenie słonie, albo jednorożce. Zaś czuło patrząca matka-kotka i jej kociątko inspirowane były obrazami Matki Boskiej i Dzieciątka Jezus. Boskie i ludzkie przeplata się tu nader często, zresztą nie tylko w twórczości Kikki. Skądinąd duchowy akcent podkreśla niechlubny „prymitywizm” określający tę sztukę, a dzięki artystom sami możemy doświadczyć sacrum w zwyczajności dnia powszedniego, chociażby dzięki obrazowi Natashy Villone, który promuje tegoroczną edycję festiwalu.
Sztuka naiwna jest drobiazgowa, bogata w znaczenia i szczera. Przy każdym z obrazów można spędzić wiele godzin i wracać do nich wielokrotnie – przekonywała Kikka. Faktycznie, pobieżne (choć i tak kilkugodzinne) zwiedzanie wystawy pozostawia uczucie niedosytu. Bo w piątkowy wieczór w Szybie Wilson skumulowało się wszystko, co reprezentuje życie, a swoje historie opowiadali artyści z całego świata (za Williamem Blakiem: W ziarenku piasku dostrzec świat cały…). Dlatego serdecznie zapraszam wszystkich do odwiedzenia Szybu Wilson. Naiwizm to nie tylko sposób malowania czy artystycznej narracji – to nauka słuchania i sztuka pozytywnego myślenia o życiu.
Festiwal potrwa do 19 sierpnia. Wybierzcie się póki możecie, po stokroć warto!
korekta: Martyna Góra