Kultowe od A do Z

Jeśli jest jakieś wydarzenie, którego będę bronić do kresu moich dni i rzewnie płakać, jeśli miałoby się kiedyś nie odbyć, to jest to Festiwal Filmów Kultowych. Nie wyobrażam sobie (a mam naprawdę spore pokłady wyobraźni) maja bez seansów filmów jakby „nie z tego świata”, sal kinowych wypełnionych ludźmi i śmiechem, bojowych okrzyków skierowanych ku ekranowi i czystej, nieskalanej radości z oglądania. Aby sprawdzić, dlaczego tak oddziałuje na mnie idea tego festiwalu, postanowiłam go rozłożyć na czynniki pierwsze i jego esencję sprowadzić do popularnej, alfabetycznej formuły tekstu. Jedziemy!

Festiwal Filmów Kultowych baner

a jak Atrakcja

FFK to powrót do kina atrakcji, czyli takiego, która ma wytrącić widza z biernego oglądu. Jeśli chcesz spokojnie posiedzieć, zjeść popcorn, siorbać, pijąc colę, to nie tutaj, wyjść z kina i zapomnieć o filmie – to nie tutaj. Tutaj trzeba przeżywać, tu się co rusz spada w z fotela.

bjak Bękarty kinematografii,

czyli filmy, o których wielu z historyków kina chciałoby zapomnieć, a tu wyciąga się je z otchłani rozpaczy (twórców). To wszystkie B-klasowe kurioza, koszmarki za kilkaset dolarów, stylistycznie eklektyczne potwory, których oglądanie albo sprawia nam dużo radości, albo spore zaskoczenie. Że coś takiego w ogóle istnieje.

c jak Cinefilia

Nieodzowny składnik Kultowych, który profesor Atomus dodałby do swojej mieszanki, gdyby to on tworzył festiwal. Co roku na FFK przychodzą ludzie spędzający dzień i noc w kinie, którzy te filmy widzieli 10 razy, ale co tam, zobaczą też 11. Wreszcie w kinie!

d jak Dziecko

Nieskrępowane, bezkompromisowe, bezpretensjonalne. Tacy właśnie jesteśmy podczas seansów – wyzwalamy w sobie pokłady energii, o których dawno zapomnieliśmy i uczucia, które na co dzień należy głęboko chować.

e jak Emocje

Element, który zawsze był dla organizatorów najważniejszy. Co tam nagrody, co tam uznanie – liczą się emocje! I mają rację, bo są one nośnikiem pamięci kina i motorem napędowym twórców. Bo o cóż innego im chodzi, jak nie o wywołanie emocji? Liczy się zatem tylko jedna nagroda – nagroda zadowolonej publiczności.

f jak Fani

Ktoś mógłby powiedzieć, że dziś już fanów nie ma. A przynajmniej nie fanów filmów. G…uzik prawda. Przypomnijcie sobie tylko zeszłoroczny pokaz „Mad Maxa”. Fani napędzają przemysł filmowy, kreują światy, wpływają na kształt kina, o czym porozmawiamy zresztą na panelu dyskusyjnym w Strefie Centralnej.

g jak Goście

Nigdy nie ma ich wielu, ale zawsze są to przyjaciele festiwalu, oddani idei pasjonaci, którzy się na FFK świetnie bawią. Wyobrażacie sobie, żeby na Kultowe nie przyjechał Jacek Rokosz? Ja też nie.

hjak Hulaj duszo,

czyli nie ma granic! Ani organizatorów, ani widzów nie ograniczają konwencje, „dobry smak” czy savoir vivre. Krzyczcie, śmiejcie się, oburzajcie – bo możecie.

ijak Inicjatywa

Z jednej strony chodzi o fajną akcję, w której można uczestniczyć już po raz 19., a z drugiej strony to także nazwa Stowarzyszenia, które dzielnie i mężnie od tylu lat organizuje to wydarzenie. Jest to przecież najstarszy katowicki festiwal filmowy! Propsy!

jjak Jazda bez trzymanki

A chodzi o dzieła, które nie pozwalają widzowi tkwić nieruchomo w fotelu, tylko wyzwalają z niego (z widza, nie z fotela) najgorsze instynkty, odruchy wymiotne, obrzydzenie, odrazę, co bądź. To też emocje i to bardzo ważne. W tym roku w programie pojawiły się „Tetsuo” i „Najważniejsze to kochać”.

k jak Kult

Wielokrotne już pisałam, że FFK to ostatni bastion filmowego kultu i nie chodzi tylko o fanów, którzy się przebierają i cytują znane na pamięć linie dialogowe. Chodzi także o kult, który przejawiają reżyserzy, oddając swoimi dziełami lub „dziełami” hołd ulubionym twórcom, obrazom, postaciom. Często w sposób dziwaczny i zaskakujący, ale hej! Wolnoć Tomku w swoim domku!

ljak faza Liminalna

Ten trudny termin pochodzi od Victora Turnera i oznacza środkową fazę rytuału, znajdowanie się „pomiędzy”. Uczestnik Kultowych jest właśnie w takiej fazie – zawiesza regularną czasowość pracy czy studiów, by uczestniczyć w festiwalu i oddawać się bezkresnej, swobodnie przepływającej przez niego przyjemności.

m jak Miasto,

czyli niezawodne Kato. Nie wyobrażam sobie, bym na FFK musiała jeździć gdzie indziej. Mam takie wrażenie, że nasze modernistyczne Katowice potrzebują tego wydarzenia, bo chociaż wtedy burakom podoba się to miasto – jest kolorowo, a nie tylko ten beton i szarość.

njak Najlepsze Filmy Świata

Bo takie właśnie są w programie i nie chodzi tu bynajmniej o „Zawrót głowy” czy „Obywatela Kane’a”. Dyrektor artystyczny wychodzi poza kanon i szuka świetnych filmów gdzie indziej niż w rankingach krytyków czy filmwebowym Top 100. Dlatego w tym roku w cyklu znajdziemy filmy „White Dog” Samuela Fullera, wspomniane „Najważniejsze to kochać” Andrzeja Żuławskiego oraz „Kult” Robina Hardy’ego. Poza tym jest też trochę klasyki, ale takiej, którą w kinie rzadko można uświadczyć. Już ostrzę sobie ząbki na „Znikający punkt” Sarafiana!

o jak Otoczka

Bo organizatorzy zawsze dbali, by widzowie nie tylko oglądali filmy, ale też dobrze czuli się na festiwalu, mieli z kim pogadać, mogli zgarnąć fajną koszulkę albo plakat. Klimatu każdorazowo dodaje identyfikacja wizualna, która zmienia się każdego roku i dostosowuje w pewien sposób do programu. Tak, że nie tylko widać, ale i CZUĆ, o co chodzi. Kultowe chłoną różnorodne inspiracje. Byle nie było nudno.

p jak Patryk

Dyrektor artystyczny. Wszyscy znają Patryka i Patryk zna wszystkich. Są tacy, co stawiają znak równości między FFK a Patrykiem. To on układa rozkład jazdy i odpowiada za każdą decyzję programową. Bezkompromisowy. Dlatego mu wszystko wychodzi.

Wywiad do przeczytania: TU!

r jak Razem

Bo oglądamy te filmy wszyscy, a na seansach tworzy się taka wspólnota, jakiej trudno doświadczyć gdzie indziej, nawet kiedy organizujecie wieczorki filmowe ze znajomymi – wszyscy przecież wiedzą, że 50 % ludzi i tak zaśnie przed końcem. Tutaj zupełnie inaczej. Możemy się nie znać, ale <patetyzm mode on> miłość do kina nas łączy <patetyzm mode off>.

s jak Surprise!

czyli nietypowe decyzje programowe. Będąc na Kultowych, zawsze się czymś zaskoczysz: a to dziwnym filmem, a to podejrzanie wyglądającymi ludźmi, a to faktami przytoczonymi w prelekcji. Możesz się też zaskoczyć zupełnie spodziewanie i pójść na seans niespodziankę!

ś jak Śmiech,

czyli to, o co nam zawsze chodzi! Zbyt dużo mamy napompowanych imprez filmowych z modnymi neomodernistycznymi filmami, w których nic się nie dzieje, jeno kawałek drewna dryfuje na wodzie. Jasne, też są obrazy poważne, ale na festiwalu panuje luźna atmosfera i te „cienżkie” dzieła równoważą na przykład pokazy reklam, trailerów i filmów edukacyjnych. Miodzio!

t jak dobre Towarzystwo,

czyli weź ze sobą znajomych! Oczywiście, znajdziesz na seansach innych ludzi, z którymi zwiąże cię wspólnota kultu, ale zgarnij też ze sobą sceptyków, którzy być może otworzą się na nieznane, albo kumpla, z którym oglądałeś/aś „Tetsuo” trzy razy. Grunt to nie siedzieć samemu. Robisz tego za dużo, oglądając filmy na ekranie laptopa.

ujak Ulubione

Nie da się zaprzeczyć, że ze względu na formułę wydarzenia chodzimy na FFK raczej by oglądać to, co znamy i lubimy, niż by zobaczyć coś zupełnie nowego, choć w tym roku proporcje nieco się odwróciły. Najbardziej znanym filmem w tegorocznym repertuarze jest chyba „Dr. Strangelove”, reszta to totalny pojazd. Ale kto wie, może po seansie damy tym dziełom serduszko na filmwebie?

w jak Widzowie

Najlepsi, najwspanialsi, wierni. Wiadomo, zdarzają się kwiatki w stylu „czy możecie być cicho, ja tu film oglądam?”, ale generalnie jesteście super. Dla was i dzięki wam FFK istnieje.

y jak Yeti

Nie ma w języku polskim wielu słów na „Y”, a wszystkie są zapożyczeniami, także omińmy tę literkę. Może w którymś z filmów pojawi się yeti, kto wie.

 z jak Zabawa

Bo przecież chodzi o to, żeby się dobrze bawić, nie?

Strona wydarzenia: KLIK!

Link do wydarzenia na Facebooku: KLIK!

korekta: Paulina Goncerz

Patrycja Mucha beta małe