High Five! Co za głos!

Wszyscy wiedzą, że film to medium głównie wizualne. Nie ma jednak wątpliwości, że jego udźwiękowienie od początku spędzało sen z powiek twórcom, dlatego od początku kina przedsięwzięto środki mające na celu „usłyszenie” filmu. Co się dzieje, kiedy role się odwracają? Kiedy obraz wcale nie jest najważniejszy, bo uwagę widza skupia dźwięk, a konkretnie postać o charakterystycznej barwie głosu, sposobie artykulacji. Nasze kwietniowe High Five poświęciliśmy postaciom filmowym, których wygląd ma znaczenie drugorzędne, za to operowanie głosem: kluczowe.

P.S. Majowe zestawienie poświęcimy naszym ulubionym postaciom dubbingowanym ;)

high five_polecane

Kornelia Musiałowska słucha Alana Rickmana zawsze i wszędzie.

Dumbledore: After all this time?|
Snape: Always.

Kornelia Musiałowska małeTen głos. Celem wyjazdu na Festiwal Filmowy Camerimage 2014 nie było po prostu zobaczenie Alana Rickmana… celem było raczej jego USŁYSZENIE. Dozgonna miłość do głosu niedawno zmarłego, wspaniałego aktora Alana Rickmana, to miłość popularna. Na serwisie YouTube z łatwością można wyszukać kompilacje video ze scenami, w których właśnie ten głos jest najważniejszym elementem kadru. Tak, kadru, mimo iż głos nie jest przecież widoczny. Głęboki, niski, brytyjski głos Alana Rickmana, zdania wypowiedziane z rozmysłem, każde słowo wypowiedziane z emocją i znaczeniem, gdzie każda głoska to osobny, elegancko brzmiący dźwięk… Alan Rickman nawet przecinki wypowiada przepięknie.

Rola, którą zapamiętam do końca życia poprzez czyjś głos to niewątpliwie Severus Snape w serii filmów o Harrym Potterze – nie uważam, że jest to najlepsza kreacja aktorska w dorobku Rickmana, lecz to głos Severusa Snape’a śnił mi się po nocach. Trudno mi przypomnieć sobie polski głos tej postaci, jednak wraz z dniem, w którym obejrzałam „Więźnia Azkabanu” bez polskiego dubbingu… tak – życie stało się lepsze. To, w jaki sposób aktor wypowiada swoje kwestie w tym oraz w pozostałych filmach o czarodzieju, to już doprawdy sztuka wyższa niż wyższa.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Gaba Bazan oznajmia, że kultowy głos jest tylko jeden –  aka Darth Vader.

Gaba Bazan małeNajlepszy głos filmowy? Przecież to oczywiste – Alan Rickman. Oh, wait… nie o nim tu będę pisać (a trochę szkoda, nie powiem). Alert – najdłuższe słowo na dziś nadchodzi. Najcharakterystyczniejszy filmowy głos to już sami wiecie kto. Werble…huuu kszzz: Darth Vader! Umówmy się, że to oczywiste, że słowa „Luke, I’m your father” nie bez powodu nie brzmią tak samo dobrze jako „Luke, jestem twoim ojcem” czy też „Luke, jsem tvuj tatinek”.

Captain Obvious pod moją postacią oznajmia, do kogo wędruje szlachetny tytuł kultowego głosu w historii kina. No bo do kogo innego, jak nie do Lorda Vadera? Chociaż nie… bardziej wypadałoby powiedzieć – James Earl Jones. To jemu, a nie samej postaci należy się tutaj hołd i pokłony rzeszy fanów. Umówmy się – bez jego głosu Vader po prostu nie byłby tym samym kultowym czarnym charakterem. Słyszeliście kiedyś wersję z głosem Davida Prowse’a, który użyczył swojego ciała Lordowi Vaderowi? To po prostu nie jest to samo. Czy trzeba mówić więcej? Nie sądzę…  KLIK!

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Angelika Ogrocka nie potrafi zapomnieć o szepcie Toma Hiddlestona.

Angelika ObrockaNiski głos i ten wibrujący angielski akcent… Nie ma nic bardziej słyszalnie atrakcyjniejszego. Obojętnie, jaką postać ma do zagrania. Słyszysz i wiesz, że to Tom Hiddleston. Obojętnie, czy trafisz na skrajnie zły charakter, jakim jest marvelowski Loki, czy na posągowego wampira Adama z „Tylko kochankowie przeżyją” lub romantycznie szarmanckiego Thomasa z „Crimson Peak”. Ten z pozoru powściągliwy, choć pełen emocji, głos rozbrzmiewa i hipnotyzuje wszystkich. Szczególnie w wersji szeptanej. Raz usłyszany zostaje na zawsze. Barwy Toma nie da się zapomnieć. Damska część publiczności coś o tym wie, prawda?

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Wiktoria Ficek odkrywa, co kryje się za głosem Golluma.

wiktoria ficek małeNiektóre postacie zostają w naszej pamięci na zawsze i powracamy do nich przez całe życie. Ruchy, gesty, spojrzenia… twarze aktorów zaczynają nosić imiona ich wykreowanych bohaterów. Fascynującą odmianą tego zjawiska są głosy postaci stworzonych przez CGI czy mocap. Każdy wskaże imię właściciela słynnych słów: „My precious!” Andy Serkins jest mistrzem w tej sztuce. Za każdym razem, kiedy słyszę głos wydobywający się z gardła maszkarnego Golluma, czuje przeszywający go ból, strach i rozpacz. O to chodzi! Nie zapomnę postaci, nie zapomnę barwy i charakteru jej głosu. Serkins wzniósł się na wyżyny kreatywności i konsekwentnie realizował założony plan. Tylko 5 litrów napoju golluma, w skład którego wchodził miód, imbir i cytryna intensywnie nawilżało gardło Serkinsa, w taki sposób, by był on w stanie wydobyć z siebie przerażające dźwięki. Mistrzostwo.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

Patrycja Mucha oddaje honor Scarlett Johansson.

Patrycja Mucha małeNie zrozumcie mnie źle – nie jestem zazdrosna czy coś, żal mi nie ściska czterech liter, żółć się nie wylewa. Po prostu nie rozumiem fenomenu akurat tej aktorki. Nie jestem fanką ani jej urody, ani stylu gry. Jednak po obejrzeniu filmu „Ona” dotarło do mnie, co tak naprawdę pociąga mężczyzn w Scarlett Johansson, a jest to jej niesamowicie seksowny głos. Aż trudno dziwić się głównemu bohaterowi – kto by nie poleciał na tak zmysłowy, delikatnie zachrypnięty głos, niby elektroniczny, ale tak bardzo czuły, rozumiejący, ujawniający całą gamę emocji. Żadna z postaci granych przez Johansson nie była równie przekonująca, co Samantha. Może uroda aktorki przyćmiewa jej umiejętności, skoro potrafi ona oddać samym głosem więcej niż całym ciałem? A może to nasza wyobraźnia dodaje cielesności tej ponętnej barwie głosu, tworząc fantazmat o znamionach ideału? Faktem jest jednak, że zawieszona w chmurze danych Samantha jest charakterem o wiele bardziej złożonym, niż można by się tego spodziewać. I do zbudowania tej postaci wystarczył głos.

fot. materiały prasowe

fot. materiały prasowe

korekta: Paulina Goncerz