„Rejsu” nie będzie, ale i tak będzie zabawa – rozmowa z Patrykiem Tomiczkiem

Już 18 maja startuje 19. edycja Festiwalu Filmów Kultowych. Na chwilę przed rozpoczęciem z Patrykiem Tomiczkiem, dyrektorem artystycznym Festiwalu, rozmawiała Marta Rosół.

fot. Marcin Osyra

fot. Marcin Osyra

Marta Rosół: Przed nami już 19. edycja Festiwalu. Czy jako pełnoletnie wydarzenie Festiwal ma już stworzoną solidną tożsamość i wie, jak przeżyć kolejne 18 lat?

Patryk Tomiczek: Organizacja festiwalu to najczęściej wielka niewiadoma. Wynika to z różnych, często pozaprogramowych czynników. Festiwal Filmów Kultowych nigdy nie stał w miejscu, cały czas się przeobraża i to, co jest w niego wpisane na stałe to… poszukiwanie. Nie chciałbym znaleźć się w punkcie, w którym moglibyśmy sobie pozwolić na odcinanie kuponów, bo to naturalna śmierć dla imprezy, której wyznacznikiem jest zabawa. Myślę, że bardzo dobrze określa nas hasło, które towarzyszyć będzie od tego roku Festiwalowi: For Film. For Fun. Dobrej zabawie nie może towarzyszyć nuda!

Przez kilka lat Festiwal miał sponsora tytularnego. W tym roku powracają Filmy Kultowe. Co się stało? Czy tak częste zmiany nazwy mają wpływ na rozpoznawalność Festiwalu? Czy może w dzisiejszych czasach widzowie są już do tego przyzwyczajeni?

Są imprezy, które każdego roku zmieniają sponsora tytularnego. Nie jest to dobre – ani dla samego sponsora, ani dla firmowanej przez niego imprezy. My wróciliśmy do pierwotnej nazwy. Tegoroczna edycja to dla nas duże wyzwanie. Nie wiemy, jak ta zmiana przełoży się na rozpoznawalność Festiwalu. Będziemy to mogli ocenić dopiero po jego zakończeniu. Wierzymy, że mamy stałą widownię, która będzie z nami bez względu na nazwę.

Czy wiesz, do kogo trafiacie z programem, tzn. czy da się opisać typowego widza FFK?

Typowy widz FFK to sympatyczny młody człowiek płci obojga w przedziale wiekowym 19-29 lat. Tak przynajmniej wynika z badań ankietowych przeprowadzonych na jesieni ubiegłego roku. Organizacja festiwalu to wcale nie pasmo niekończących się przyjemności i sukcesów. Bywają też chwile zwątpienia a zdarza się, że rezygnacji. To widownia powoduje, że odnajdujemy sens naszej pracy i przypominamy sobie, dlaczego robimy Festiwal Filmów Kultowych. W ubiegłym roku na naszych kanałach social media wisiał banerek z tekstem o „najlepszej widowni na świecie”. Nie było w tym przesady. Mamy naprawdę znakomitą publikę. Lubię ludzi, którzy pojawiają się na Festiwalu, bo nigdy nie spotkałem się z ich strony z jakimkolwiek przejawem negatywnych emocji. To budujące. Jedyne, czego żałuję, to braku dostatecznej ilości okazji do dłuższej rozmowy. Mówiłem o naszym motto. Fun czyta się przecież „fan”, ta dwuznaczność określa też szacunek dla widza, dla którego robimy Festiwal Filmów Kultowych.

Festiwal Filmów Kultowych

Przez wiele lat Festiwal trwał 10 dni, w tym roku będzie ich tylko 5. Czy trudniej jest ustalić program na mniejszą ilości dni? Trzeba dokonywać „rozsądniejszych” wyborów?

Zawsze jest trudno. Zbliżająca się edycja jest najkrótszą z dotychczasowych. Z wielu powodów – eksperymentalną. Jednak nie odchodzimy od głównych założeń Festiwalu, a nawet dookreślamy je poprzez wspomniane już wcześniej hasło: For Film. For Fun. Budując program, staram się stosować do naszego motta i chcę, żeby oglądaniu filmów towarzyszyła zabawa. W tym roku zabiegam o filmy, które trudniej zobaczyć na dużym i mniejszym ekranie. Rozmowy wciąż prowadzimy, więc nie będę zdradzał tytułów. Co ciekawe, wielu twórców chętnie pojawiłoby się u nas ze swoimi filmami i pewnie dobrze byłoby wykorzystać to zainteresowanie w następnych latach.

Zmiana nazwy, mniej dni. Czy szykują się jeszcze inne niespodzianki?

Tak. Nie będzie „Rejsu”. [smutek – przyp. aut.] Szanuję tę kultową komedię, ale po tylu latach obecności na Festiwalu myślę, że dobrze będzie postawić na inne tytuły.

korekta: Paulina Goncerz

marta rosół