Nieznośne piękno samotności

Wielu ludzi myśli, że robienie zdjęć jest łatwe (…). Obecnie prawie każdy ma aparat fotograficzny i robi zdjęcia. Setki zdjęć. Tysiące. Świat jest pełen obrazków, na których został utrwalony na wiele sposobów. Ale sam aparat to nie wszystko. Mistrza (…) czyni jeszcze dar widzenia rzeczy wartych sfotografowania oraz wiedza – kiedy one są tego warte1 – tak swoją powieść „Wyspa”, która jest surrealistyczną historią pewnego zdjęcia z wakacji, jak i literacką próbą poszukiwania utraconej tożsamości, zaczyna Dmitrij Strelnikoff. Fotografie Pawła Franika idealnie wpisują się w kontekst dostrzegania elementów rzeczywistości, które warte są fotograficznego zapamiętania.

wernisaż wystawy ON HIS OWN, fot. Bartłomiej Broda

wernisaż wystawy ON HIS OWN, fot. Bartłomiej Broda

Jego minimalistyczne, boleśnie wręcz zachwycające kadry, składające się na wystawę „On his own” w Galerii 5 w Instytucji Kultury im. Krystyny Bochenek w Katowicach, snują poetycką opowieść o samotności. Franik wprawia ludzkie oko w stan medytacji i odpoczynku od chaosu otaczającego świata. Fotografuje miejsca, w których z reguły przewija się wielu ludzi. Na zdjęciach artysty po niemożliwie wręcz wyludnionych centrach miast wędruje samotnie pojedyncza jednostka, dyskretnie oddalona od obiektywu.

Oh his own Paweł Franik 4

wernisaż wystawy ON HIS OWN, fot. Bartłomiej Broda

Postaci na jego kadrach są zdane tylko na siebie. Przemierzają szybko puste ulice, pola i pozornie porzucone przestrzenie, zakłócając naturalny rytm miejsc własną obecnością. Franik za pomocą obiektywu bada stany samotności – upragnionej, chwilowej, gwarantującej odpoczynek, skupienie i uważność oraz tej niechcianej, która przyprawia o obezwładniający smutek i cierpienie. Artysta kadruje mikromomenty, w których obecność równoznaczna jest ze znikaniem. Samotne jednostki kierują się ku przestrzeniom, które stają się symbolicznym przejściem, zmianą stanu skupienia. Równie dobrze mogą one zaraz rozpłynąć się w powietrzu albo udać się w miejsce, z którego, niczym z mrowiska, wysypią się znienacka ludzie, pochłaniając wędrowca poszukującego samego siebie.

wernisaż wystawy ON HIS OWN, fot. Bartłomiej Broda

wernisaż wystawy ON HIS OWN, fot. Bartłomiej Broda

Franik nie stara się w swoich fotografiach pójść na wizualną łatwiznę, unikając przede wszystkim dosłowności. Jego kadry są piękne, niezwykle estetyczne, wysmakowane do granic możliwości, jednak oprócz nieuniknionego w przypadku artysty zachwytu widz zaczyna odczuwać podskórny, egzystencjalny niepokój. Franik przyłapuje człowieka w jego intymnych momentach, w których nawiązuje głęboki dialog z własną świadomością. Dyskretnie, niemal niezauważalnie go obserwuje, próbując uchwycić graniczny moment życia, zresztą z doskonałym skutkiem. Postać stojąca u podnóża góry, kobieta ze spiętymi w koński ogon długimi włosami kierująca się w oświetloną słońcem przestrzeń pomiędzy budynkami, dziewczyna, zmysłowo poruszająca się po łące na tle białego dymu czy samotny rybak przemierzający wodny bezkres wypełniają kadry artysty, który w doświadczeniu samotności stara się przywrócić archetypiczną równowagę pomiędzy naturą a człowiekiem, pomiędzy ciszą a wiatrem, spokojem a cierpieniem.

On his own, Paweł Franik 3

wernisaż wystawy ON HIS OWN, fot. Bartłomiej Broda

Zdjęcia Franika to wizualne katharsis. Artysta rezygnuje z rozmachu, serwując widzowi dialektyczną, niezwykle spójną narrację o odkrywaniu samego siebie w stanach obcowania tylko z samym sobą. To doświadczenie bywa trudne, nie gwarantuje upragnionego szczęścia, jednakże to w tych – mniej lub bardziej bolesnych chwilach – odczuwa się własną egzystencję: każdy oddech, mrugnięcie powiekami, bicie serca. Spoglądając na zdjęcia Franika, doświadcza się zapisu jego podróży, które stały się także duchowymi wędrówkami w zakamarki świata, oddalonymi od szaleństwa pędzącej z zawrotną prędkością rzeczywistości. Tylko w stanie nieznośnej i przeraźliwie pięknej samotności można złapać konieczny dystans, który uczy uważności, prowadzącej do egzystencjalnego spełnienia. A Franikowi ta trudna sztuka udała się w stu procentach.

1 D. Strelnikoff, Wyspa, Warszawa 2010, s. 5.

tekst: Zuzanna Sokołowska

korekta: Paulina Goncerz