Przygoda ze scenografią – rozmowa z Dominiką Błaszczyk

O początkach, praskiej Damu, teatrze i o tym, jak scenografia opowiada historie mówi Dominika Błaszczyk – scenografka i projektantka.

 

Hanna Kostrzewska: Studiowałaś na krakowskiej ASP i na Wydziale Teatralnym Akademii Sztuk Scenicznych w Pradze (Divadelní Fakulta Akademie Múzických Umění, DAMU). Jakie różnice w podejściu do nauczania i do scenografii zauważasz, porównując te etapy Twojej edukacji?

Dominika Błaszczyk, fot Stefan Wieland

fot. Stefan Wieland

Dominika Błaszczyk: Kraków to mój początek. Spotkanie z polską historią teatru i sztuki w mieście istotnych wydarzeń dla rodzimej kultury i polityki było bezcenne. Kraków i ASP umożliwiły mi zbieranie informacji, ich analizowanie i zrozumienie tego, co wpłynęło na kondycję współczesnego teatru i sztuki. Mieszkanie w Krakowie, oglądanie spektakli Lupy, Klaty czy Zadary, pierwsze współprace ze studentami PWST oraz przyjaźnie z Erasmusami były żywymi intelektualnymi, międzykulturowymi bodźcami.

Mój rocznik był eksperymentalny: po raz pierwszy wprowadzono podział na studia licencjackie i magisterskie, co wiązało się z wieloma niejasnościami dotyczącymi samego programu. Pedagodzy nie do końca mieli pomysł na nowy system. Katedrę prowadziła wtedy niezastąpiona Krystyna Zachwatowicz-Wajda, której bogate doświadczenie umożliwiło nam dokładne poznanie naszej polskiej tradycji. Dzięki niej mogłyśmy współpracować z Andrzejem Wajdą, Jerzym Jarockim i Andrzejem Kreütz-Majewskim.

Po 3 latach studiów i pierwszych realizacjach w polskich teatrach nastąpił nowy etap. Poznałam wtedy w Krakowie Czechów, którzy opowiedzieli mi o praskiej DAMU. Postanowiłam spróbować. Warunkiem studiowania był język. Zaczęłam sama uczyć się czeskiego, przygotowałam portfolio i pojechałam do Pragi na konsultacje. Ze względu na ukończone studia i pierwsze zawodowe doświadczenia, nie musiałam przystępować do praktycznych egzaminów wstępnych. Udało się!

Sytuacja dramatyczna to kluczowe pojęcie dla DAMU. Wszyscy pedagodzy są praktykującymi scenografami, niektórzy są nawet legendami czeskiej scenografii, jak np. Jan Dušek i Jana Zbořilová. Nieustannie w ruchu, nieustannie w spotkaniu z materią. Praska scenografia żyje duchem założyciela Katedry Scenografii, Františka Tröstera i jego metodą (choć zmodyfikowaną): wnikliwa analiza tekstu, dokładne zrozumienie czasoprzestrzennych sytuacji, postaci dramatycznych, wyciągniecie esencji, eksperymentowanie z tematem aż do finału. U Czechów jest ciągle żywa tzn. akční scénografie – dynamiczna, zmienna przestrzeń wytworzona za pomocą niewielu podstawowych elementów, które w przebiegu przedstawienia zmieniają swoją funkcję, często zaskakująco. Taka była też edukacja: żywa i eksperymentalna.

Praskie studia mogłam wzbogacić odpowiednią literaturą. Czesi piszą dużo o scenografii i jej teorii. W Polsce brakuje niestety takiej literatury.

Praga – miasto, nie tylko Akademia. Co cztery lata odbywa się tu jeden z najważniejszych festiwali scenograficznych: Praskie Quadrienalle (PQ). W 2011 roku jako studentka prezentowałam na nim moje prace. Głównym kuratorem był wtedy Boris Kudlička, słowacki scenograf mieszkający w Warszawie. Boris zaprosił wielu międzynarodowych scenografów, niekoniecznie związanych z teatrem, ale z szeroko rozumianymi sztukami performatywnymi. Jednym z nich była Es Devlin, Brytyjka projektująca koncerty. Ciekawe spotkanie, które otworzyło mnie na nowe sposoby myślenia o przestrzeni.

Scenografia kina letniego autorstwa Dominiki Błaszczyk do projektu „Golem”, fot. D. Błaszczyk

Scenografia kina letniego autorstwa Dominiki Błaszczyk do projektu „Golem”, fot. D. Błaszczyk

Twoje scenografie znalazły się m.in. w spektaklach wystawianych na scenach Teatru Dramatycznego w Warszawie, Narodowego Starego Teatru w Krakowie, Teatru im. Bogusławskiego w Kaliszu czy Divadlo na Zabradli w Pradze. Które z realizacji i projektów, przy których pracowałaś, uznajesz za najważniejsze?

Każdy spektakl miał swoje szczególne znaczenie, każdą realizację traktowałam indywidualnie, bez rutyny.

Debiut w Teatrze Dramatycznym w Warszawie to solidne i wymagające wejście w życie zawodowe, gdzie równocześnie pracowałam nad dwiema scenografiami do przedstawień Magdy Miklasz i Tomka Węgorzewskiego.

Przełomowa okazała się „Przemiana” w Teatrze Starym w Krakowie (reż. M. Miklasz), która została uznana najlepszym debiutem Polski na festiwalu „Pierwszy Kontakt” w 2011 roku.

„Kwartet” w Teatrze Nowym w Łodzi w reżyserii Karoliny Góreckiej jest dla mnie niezmiernie ważną realizacją. Karolina to osoba o niespotykanej wrażliwości, niesztampowości, o unikalnym sposobie pracy, który pozwolił mi doświadczyć teatru bardzo intymnego, koncentrującego się na instynktach, pozornie subtelnego, ale też uważnego i ostrego na społeczne mechanizmy.

Realizacje w Czechach świadczą o zupełnie innym podejściu do reżyserii. Bodźcem do myślenia o scenografii, nie tylko teatralnie, ale też urbanistycznie, był eksperymentalny spektakl w reż. Kristiána Kubáka. Na jego potrzeby zrealizowałam obiekt funkcjonujący jako letnie kino, miejsce spotkań – wieczorami widzów i aktorów, w ciągu dnia mieszkańców Pragi.

Scenografia autorstwa Dominiki Błaszczyk do spektaklu „Kwartet”, fot. K. Mestankova

Scenografia autorstwa Dominiki Błaszczyk do spektaklu „Kwartet”, fot. K. Mestankova

Asystowałaś Magdalenie Musiał przy inscenizacji w Maxim Gorki Theater w Berlinie. Jak wspominasz tamtą współpracę, co ona Ci dała?

Magda to doświadczona scenografka. Razem pracowałyśmy nad inscenizacją powieści Svena Regenera „Der kleine Bruder” w reżyserii znanego niemieckiego aktora Milana Peschela, który tym razem stanął po drugiej stronie sceny. Niemiecki teatr pracuje inaczej niż polski i czeski. Dobra organizacja, krótkie, intensywne próby, bardziej klarowna struktura produkcji, jasność powierzonych ról – to cechuje Maxim Gorki Theater w Berlinie.

Asystentura w Berlinie pozwoliła mi poznać samo miasto, tętniące życiem i międzykulturową różnorodnością. Już wcześniej zaczęłam się interesować urbanistyczną scenografią i komunikacją w przestrzeni. Berlin jest tego pełen. Po premierze „Młodszego brata” wróciłam do Pragi i pracowałam nad dyplomem magisterskim, ale czułam, że w Berlinie nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa.

Od jakiegoś czasu zajmujesz się tworzeniem instalacji i witryn sklepowych, a także scenografii do różnego typu eventów. Czy w tego typu projektowaniu sięgasz do swoich teatralnych doświadczeń? Czy Twoja praca jest diametralnie różna od tej w teatrze, przy przedstawieniach?

Tak, zajmowałam się w Pradze tworzeniem witryn sklepowych, np. dla marki Pietro Filipi i Classic Shoes. Razem ze scenografią teatralną był to wstęp do projektowania i budowania czegoś większego. Dodać do tego fascynację językiem niemieckim – i powrót do Berlina był dla mnie jasny. Zostałam zatrudniona w jednej z najlepszych niemieckich agencji, zajmujących się scenografią i komunikacją w przestrzeni: TRIAD Berlin. TRIAD założył ponad 20 lat temu Lutz Engelke, energetyczny szef o nieustająco świeżym spojrzeniu. Pracuję tu już od 2 lat jako scenograf i architekt.

Showroom Światowego Muzeum Fify w Zurichu, TRIAD Berlin

Showroom Światowego Muzeum Fify w Zurichu, TRIAD Berlin

Praca w agencji różni się znacznie od pracy w teatrze, ale zdobyte doświadczenie teatralne jest bezcenne. Dramatyczne myślenie o czasoprzestrzeni, o tym, które historie chcemy w niej opowiedzieć (tak zwany storytelling), myślenie z perspektywy człowieka, to wszystko pozwala mi szerzej i w różnorodny sposób rozumieć przestrzeń, analizować ją i interpretować, grać z nią, przetwarzać i ostatecznie realizować.

W TRIADzie mogłam pracować nad scenografią do Światowego Muzeum FIFY (FIFA World Museum) w Zurichu, które zostanie otwarte w 2016 roku. Duży projekt (3500m2) opowiadający o footballu z perspektywy fanów, w którym wywołujemy emocje i pozwalamy odwiedzającym ponownie je przeżyć. Wykorzystując medialne i interaktywne rozwiązania, pokazujemy, jak piłka nożna od lat fascynuje miliony ludzi. Dla powstającego muzeum mogłam również zaprojektować Showroom, w którym zwiedzający mogą zdobyć więcej informacji na jego temat.

TRIAD to nie tylko scenografia muzealna, ale również architektura marek, standy, eventy o interesujących treściach. Bardzo ciekawym projektem był stand dla miasta Berlin pod nazwą Zukunftsorte (Miejsca przyszłości), w którym prezentowaliśmy innowacyjne naukowo i gospodarczo berlińskie miejsca. Do tego projektu zrealizowałam m.in. serię mebli, które zgodnie z ideą upcyclingu i zrównoważonego rozwoju, zostały wybudowane ze starych berlińskich desek podłogowych.

Jako ostatni ciekawy projekt wymieniłabym debatę na temat Big Data dla Insytutu Vodafone, gdzie staraliśmy się wytworzyć immersyjną przestrzeń rozgrywaną przez generatywne grafiki, reagujące na intelektualną wymianę mówców.

Meble zaprojektowane przez Dominikę Błaszczyk do projektu „Zukunftsorte” („Miejsca przyszłości”), TRIAD Berlin

Meble zaprojektowane przez Dominikę Błaszczyk do projektu „Zukunftsorte” („Miejsca przyszłości”), TRIAD Berlin

Pracowałaś w Polsce, Czechach, teraz w Niemczech. Jakie są Twoje plany zawodowe na najbliższy czas? Będziesz podbijać wraz ze swoimi projektami kolejne państwa?

TRIAD oferuje szerokie spektrum projektów. Dzięki niemu mogłam niedawno pracować w Paryżu, w kolejce stoją kolejne europejskie miasta. Wygląda na to, że się w Berlinie zadomawiam. Co dokładnie przyjdzie, tego jeszcze nie wiem. Póki co, czas na podróż i odpoczynek po bardzo owocnym roku pracy.


Dominika Błaszczyk – scenografka i projektantka. Absolwentka krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych i Wydziału Teatralnego Akademii Sztuk Scenicznych w Pradze (Divadelní fakulta Akademie múzických umění, DAMU). Realizowała przedstawienia m.in. na scenach Teatru Dramatycznego w Warszawie, Narodowego Starego Teatru w Krakowie, Teatru Nowego w Poznaniu, Teatru Nowego w Łodzi, Divadlo na Zavradli w Pradze. Asystowała Magdalenie Musiał przy inscenizacji w Maxim Gorki Theater w Berlinie.

Obecnie pracuje jako scenograf i architekt w niemieckiej agencji TRIAD Berlin (www.triad.de), gdzie zajmuje się szeroko rozumianą komunikacją w przestrzeni i scenografią do wystaw, eventów i standów.