Strzał w 10. Tauron Nowa Muzyka 2015

Ostatni festiwalowy Strzał w 10 tego lata przysporzył nam najwięcej problemów. Tegoroczny Tauron Nowa Muzyka tak zachwyca nas lineupem, że selekcja zaledwie dziesiątki utworów, to co najmniej o kolejne dwie dziesiątki za mało. Ale jak wszyscy dobrze wiemy, festiwal to sztuka wyboru (Taco Hemingway czy Nils Frahm?), więc i my w końcu coś wybraliśmy. Dorzuciliśmy też bonus. Do zobaczenia w Strefie Kultury na jubileuszowym 10. TNM!

Tauron Nowa Muzyka

Tauron Nowa Muzyka

DJ Koze – „Nices Wölkchen” feat. Apparat

Niektórzy twierdzą, że przypadki nie istnieją, inni – wręcz przeciwnie. Ja nie mam pojęcia o naturze rzeczywistości, i staram się brać ją taką, jaka jest. Niezbite fakty mówią więc, że DJ Koze i Apparat, dwóch dobrych przyjaciół z Berlina, znajdą się w jednym czasie w stolicy Górnego Śląska. Co znaczy to dla mnie? Czekam na „Nices Wölkchen” tym bardziej.

MP

Nils Frahm – „Says”

Nils Frahm jak zwykle przywiezie ze sobą dreszcze. Ten skromny muzyk już kilkukrotnie udowodnił, że jest w stanie wprowadzić słuchaczy w stan totalnego zapomnienia, hipnozy – oderwać myśli i uczucia od tu i teraz, wzbić je i ulokować gdzieś pomiędzy smutkiem a spokojem. Sama myśl o kolejnym koncercie to niewypowiedziane wręcz poczucie nadejścia dobrych, oczyszczających chwil. „Says” ma magiczną moc, a nocną porą nabiera sakralnego wręcz wydźwięku, w swojej wyjątkowej formie muzycznej.

MS

Ghostpoet – „Meltdown”

Koncert Ghostpoeta na Tauronie 2012 pamiętam bardzo wyraźnie – przebił moje oczekiwania. Nastawiona byłam raczej na smętne bujanie się w rytm „Survive It”, a Brytyjczyk zaserwował taką bombę, że ze zmęczenia nie poszłam na TNGHT. „Meltdown” oczywiście nie miało szans znaleźć się na tej setliście, ale od wydania tego singla w kwietniu 2013 czekam, by usłyszeć go na żywo. Najlepiej, gdyby ktoś wtedy odegrał klip, który w moim przekonaniu jest absolutnym arcydziełem – prosty i ujmujący. Sprawia, że na własnej skórze jesteśmy w stanie poczuć emocje, towarzyszące bohaterom podczas przypadkowego spotkania.

MP

Natalia Przybysz – „Prąd”

Już pierwsze dźwięki intrygują. A to właśnie nimi Natalia rozpoczyna każdy koncert. Na scenie kilku facetów i ta filigranowa osóbka o potężnym głosie. Piosenka to nie tylko tytułowy utwór nagradzanej, a przy tym najnowszej płyty wokalistki. To także wyznanie rodzącego się uczucia. Co z niego wyniknie, tego nie wie nikt. Jednak bez ryzyka, nigdy się nie dowiemy. „Coś mi to robi, lecz jeszcze nie wiem co…”. Ja wiem, co robi ze mną ta muzyka, i czekam na więcej.

AO

RYSY feat. Justyna Święs – „Ego”

W tym roku ukazała się  epka Rys, na której znalazły się trzy utwory, a pośród nich właśnie „Ego”. Justyna Święs dała już się poznać w duecie The Dumplings, ale podstawowy skład Rys to Wojtek Urbański i Łukasz Stachurko. Ci, którzy choć raz słyszeli głos Justyny czy elektroniczne dźwięki chłopaków z Sonar Soul, na pewno zgodzą się ze mną, że na bogatej mapie tauronowych koncertów warto rozważyć i tę pozycję.

SCh

Tyler, The Creator – „Yonkers”

Tyler pojawia się na Tauronie o jakieś 45 lat za późno. Jego twórczość była Nową Muzyką w końcu poprzedniej dekady, teraz jest już rapową klasyką. Drugi album Tylera „Goblin” powstał w 2011 roku, a highlight tej koncept-płyty – „Yonkers” – nie zestarzał się ani trochę. Do dziś przeraża i wprawia w osłupienie. Wtedy zaledwie dwudziestoletni raper, z brutalną szczerością, nawijał o problemach psychicznych, swoją opowieść rozpisawszy na dwa głosy – swój i swojego terapeuty. Kolejne albumy lidera Odd Future nie są już tak dobre i próżno w jego karierze szukać drugiego „Yonkersa”. Tak więc żywię nadzieję, że gdzieś pomiędzy nowymi utworami znajdzie się miejsce dla kawałków z „Goblina”.

PS Drodzy Organizatorzy, w ramach nadrabiania zaległości, za rok liczymy na The Weeknd!

Rhye – „Open”

Współczesne R&B ma wiele różnych twarzy, z których większość zupełnie do mnie nie przemawia. Jednym z wyjątków jest duet z Los Angeles:  Duńczyk Robin Hannibal tworzy swawolne, bujające, rytmiczne kompozycje, a Kanadyjczyk Michael Milosh, dokłada swój niemal kobieco wysoki, łagodny głos. W marcu ukazał się ich debiutancki album, ale obu muzykom daleko do nowicjuszy. Milosh nagrał wcześniej dwie solowe płyty, a Hannibal jest połową innego duetu – Quadron, z którym również wypuścił dwa krążki. Ich doświadczenie słychać w bardzo dojrzałej i przemyślanej muzyce Rhye. Można się zakochać.

SM

Mary Komasa – „Come”

Głęboki, niski głos, który z upływem kolejnych sekund rozwija się w wysokie tony. Wokalistka, przez wielu rozliczana pod kątem rodzinnych powiązań ze światem artystycznym, działa na kilku polach. Po raz pierwszy utwór rozbrzmiał na soundtracku filmu jej brata, Jana. Dopiero potem ukazała się debiutancka płyta. W „Hardkor Disko” elektroniczne dźwięki idealnie zgrały się ze światem szalonych imprez i (wszechogarniającej młodych bohaterów) pustki. „Come”, zaprasza Mary. Idziemy?

AO

Kiasmos – „Held”

Jeśli coś jest w stanie zbić temperaturę tego lata, jest to Kiasmos. Kiedy żar leje się z nieba, a klimat zbliża się do hiszpańskiej Grenady, już sama myśl o lodowcowych krajobrazach Islandii daje poczucie orzeźwienia. Kiasmos to pozycja obowiązkowa tegorocznej edycji festiwalu. Rytmiczne, transowe wręcz bity, przeplatane nostalgicznymi, instrumentalnymi dźwiękami, w późnych, nocnych godzinach, czyli to, w czym Islandczycy są najlepsi – tworzenie perfekcyjnych mieszanek, ze skrajnych części składowych. „Held” wydają się idealną propozycją na katarktyczne oczyszczenie u kresu wakacji.

MS

Jamie Woon – „Night Air”

32-letni Brytyjczyk znalazł się w centrum międzynarodowej uwagi dzięki wydanemu w 2010 roku singlowi „Night Air”, który potem znalazł się na jego debiutanckim albumie „Mirrorwriting”. Możecie go też jednak znać ze współpracy z innymi świetnymi twórcami, między innymi BANKS (przy produkcji „This Is What It Feels Like”) czy Disclosure (wokal w „January”). Tak solowo, jak z innymi, Jamie Woon lubi elektroniczne, poruszające, pulsujące melodie, których na Tauronie na pewno nie zabraknie. Tajemniczo i bardzo przyjemnie.

SM

BONUS: Jeff Mills & Polish National Radio Symphony Orchestra in Katowice cond. by Christophe Mangou – Light from the Outside World

Przyznam, że zaintrygowało mnie to połączenie. Zaintrygowało tym bardziej, że trudno znaleźć w sieci jakiekolwiek nagrania tego projektu. Warto dodać – będzie to pierwsza kolaboracja Millsa z katowickim NOSPR-em. Ciekawi mnie też muzyczna interpretacja tytułowego „Light From the Outside World”. Jeff Mills to pochodzący ze Stanów DJ oraz producent muzyczny, pionier Detroit techno. Niedawno zafascynował się muzyką klasyczną. Współpracował m.in. z Sylvainem Griotto czy Mikhailem Rudym. NOSPR-u w Katowicach chyba nie muszę nikomu przedstawiać. To klasa sama w sobie. Orkiestrę poprowadzi światowej klasy dyrygent Christophe Mangou. W swojej pracy lubi angażować się w projekty z pogranicza gatunków – choćby muzyki klasycznej i popularnej. Szykuje się naprawdę niezła muzyczna uczta.

SCh

Korekta: Karolina Soja